Jeszcze dwa lata i gimnazja znikną z systemu edukacji narodowej. Wcale to nie znaczy, że ich historia tylko negatywnie zapisała się w dziejach oświaty. Mają swoich zwolenników, a szczególnie kadrę nauczycielską, która awansowała z podstawówek do grona półśredniej elity. Nic dziwnego, że to gimnazjalni dyrektorzy i nauczyciele będą ich bronić. Czy powinni? Na pewno nie ci, których szkoły osiągnęły nieprzyzwoite wyniki egzaminów sprawdzających gimnazjalną wiedzę...
Świty elity
Egzamin gimnazjalny przeprowadzono od 18 do 20 kwietnia 2016 r. Przystąpiło do niego 49 tysięcy uczniów III klasy gimnazjum z Mazowsza i ponad 1600 gimnazjalistów z powiatu mińskiego. Składał się z trzech części. W części humanistycznej gimnazjaliści rozwiązywali zadania z historii i wiedzy o społeczeństwie oraz z języka polskiego, a w części drugiej – zadania z matematyki i przedmiotów przyrodniczych, czyli biologii, chemii, fizyki i geografii. W trzeciej części egzaminu uczniowie rozwiązywali zadania z wybranego języka obcego nowożytnego na poziomie podstawowym i rozszerzonym.
Wyniki tegorocznego egzaminu pokazują, że uczniowie bardzo dobrze poradzili sobie między innymi z zadaniem z języka polskiego, które w 22 pytaniach sprawdzało odbiór tekstów kultury i wykorzystanie zawartych w nich informacji. Większości gimnazjalistów nie przysporzyło również problemów zadanie z historii sprawdzające umiejętność analizowania i wnioskowania na podstawie źródła ikonograficznego. Z matematyki uczniowie wykazali się umiejętnością odczytywania i wykorzystywania informacji z wykresu, a z fizyki posługiwania się pojęciem przyśpieszenia do opisu ruchu.
Egzamin wskazał również umiejętności, które gimnazjaliści opanowali słabiej. W części z języka polskiego trudność sprawiło uczniom między innymi zadanie sprawdzające funkcjonalne wykorzystanie wiadomości z zakresu świadomości językowej, a z historii i WOS zadanie dotyczące chronologii historycznej. Z matematyki najtrudniejsze spośród 24 zadań okazało się zastosowanie twierdzenia Pitagorasa w nietypowej sytuacji, a z chemii – planowania doświadczenia, w wyniku którego można otrzymać określoną substancję.
W powiecie mińskim średnia wyników jest nieco wyższa od ubiegłorocznej, ale już poszczególne szkoły mają się różnie. Tylko 12 z nich ma średnią wyższą od powiatowej, ale tylko trzy osiągnęły radykalną hossę – Macierzanka, Okuniew i Wielgolas. Z tych pod kreską natomiast aż 7 przeżywa bessę, czyli utratę kilku punktów w porównaniu z 2015 rokiem. Głęboki kryzys zauważalny jest w Cegłowie, mińskim Andersie, Latowiczu, sulejóweckiej Trójce, Stojadłach, Jeruzalu i Starej Niedziałce.
Martwią także wyniki średniej z podstawowych przedmiotów, a szczególnie z matematyki, bo jak można ocenić normalne szkoły, które mają poziom niewiele wyższy od szkół specjalnych... Jak można ocenić gimnazja osiągające nieco ponad połowę punktów najlepszych, a poniżej 50 procent możliwych do zdobycia...
Dobrze więc się dzieje, że te twory zostaną zlikwidowane, bo – jak widać z tabeli – w niektórych gminach jest ciężarem ponad siły dydaktyczne nauczycieli i zdolności motywacyjne dyrektorów. A może także ponad zdolności i chęci uczniów...
Numer: 27 (978) 2016 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ