Mińskie koło PZW nr 13 okręgu siedleckiego czyli popularna Trzynastka kolejny raz postanowiło Dzień Dziecka uświetnić zawodami wędkarskimi. W niedzielne przedpołudnie w cieniu parkowych drzew zasiadło czterdziestu młodych wędkarzy i wędkarek, aby powalczyć o puchar i dyplomy. Najważniejsza była jednak dobra zabawa oraz małe, indywidualne sukcesy, bo przecież jeszcze wszystko przed nimi...
Parkowe płotki
Prażące słońce nie doskwierało pod drzewami, co uczestnicy bardzo sobie chwalili i dodawali, że decyzja o przeniesieniu zawodów z Łazienek do parku była bardzo dobra. Do południa trwało łowienie, w którym, wedle regulaminu, każdemu z młodych wędkarzy musiała towarzyszyć osoba dorosła. W praktyce jednak były to często całe rodziny. Potem przyszła pora na ważenie oraz wręczenie nagród. Ale to już przy siedzibie mińskiego koła, gdzie na wszystkich czekały dania z grilla, lody oraz pączki.
Zasady były proste – wygrywa ten, kto metodą spławikową złowi ryby o największej sumarycznej masie. Jednak nagród było więcej. Na początku jednak prezes Jasiński uhonorował zdobywców pierwszych sześciu miejsc, podkreślając przy tym, że w rywalizacji mógł wziąć udział każdy, kto tylko się zgłosił. Poza podium znaleźli się Bartosz Ślusarczyk, Maciej Książek i Łukasz Witkowski, zaś dyplomy, puchary oraz nagrody rzeczowe powędrowały do Kacpra Antosiewicza, który zajął III miejsce, Dominika Witkowskiego za drugą lokatę oraz do zwycięzcy – Marcina Radomskiego. Tradycyjnie wręczono też nagrodę za wywalczenie 13 miejsca, która trafiła do Macieja Połaskiego. Specjalny upominek otrzymał też Kacper Antosiewicz, jako ten, który złowił największą rybę. Najmłodszym uczestnikiem zawodów okazał się Damian Kruszewski, a najmłodszą uczestniczką Helenka Gomulska. Każdy otrzymał też imienny dyplom, a na koniec rozlosowano jeszcze kilkadziesiąt innych nagród.
Frekwencja dopisała, choć nie wszystkim ryby chciały brać. Najczęściej trafiały się płotki, które po zważeniu wracały do zbiornika. Były też inne okazy, a nawet raki. Nie to było jednak najważniejsze, co podkreślają organizatorzy. Dla nich sukcesem jest to, że dzieci wyszły z domu i nie spędzały czasu przed komputerem, a być może złapały też wędkarskiego bakcyla.
Numer: 24 (975) 2016 Autor: Łukasz Kuć
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ