DRODZY CZYTELNICY

Co kiedyś przyciągało ludzi do Mińska? Od 4 rano do siódmej ulicami szedł sznur ludzi do pracy. Do FUDu, ZNTK do fabryki obuwia, łyżek i dziesiątek innych zakładów. Kiedy upadły, zaczęła się promocja Mińska. Jednak jedyny jej cel to nie przyciągnięcie inwestorów, a żeby ludzie prywatnym przedsiębiorcom wykupili mieszkania. Inwestorzy nie budują szkół i przedszkoli tylko to na czym można zarobić - mieszkania. To ślepa droga, to jest sztuczny rozwój... tak komentują światli mińszczanie ostatni wygłup magistratu, czyli zachętę do osiedlania się nad Srebrną. Ostatni? O, nie, na takie status quo Jakubowski nie pozwoli i – jak będzie trzeba – sam się wystawi. Oczywiście dla dobra Mińska...

Łupy na słupy

DRODZY CZYTELNICY / Łupy na słupy

No to jak się Mińsk Mazowiecki rozwija? Nijak, bo to typowa sypialnia, w dodatku dla singli pracujących całą dobę, bo jak masz rodzinę, to przecież tutaj pracy nie ma. No chyba, że chcesz zostać zaufanym klakierem władzy...

Strefy płatnego parkowania?! To jeszcze kolejne mają być, może przy stacji, co? OK , niech płacą ludzie, którzy nie rozliczają podatków w Mińsku, proszę bardzo. Bo jak na razie to widzę same koszty: bilet PKP, karta miejska w Warszawie i jeszcze dodatkowo płać za parking. Jakaś kpina...

Mało tego, ostatnia sprawa z wyrzuceniem dzieci 6-letnich z przedszkoli do szkół pokazuje, jakie jest podejście władz do kontaktu z obywatelami. Podjęli decyzję, ogłosili, a ty się ciemna maso dostosuj, bo nie masz nic do gadania.

Mińsk Mazowiecki to wielki boom dla okolicznych wiosek, to miejsce zamieszkania dla tych, których nie stać na mieszkanie w Warszawie. Prawda jest taka, że jeśli nie będzie tutaj pracy, to nasze dzieci rozjadą się za chlebem po świecie. Tak więc, po co te reklamy. To strata kasy. To chyba za mało, aby przyciągnąć np. nowych mieszkańców.

Mieszkańcy narzekają, ale to nie są ubolewania bez pokrycia. Mają dość władzy ponad stan, ale nie każdy ma tyle odwagi i siły, by ją obalić.

Po incydencie w czasie obchodów trzeciomajowych, kiedy to Jakubowskiego wygwizdano za mowę nienawiści, zawiązał się komitet dobrej zmiany właśnie w Mińsku. Utworzył nawet witrynę na fb ze zdjęciem sprzątających plac przed urzędem robotnikami i napisem, że i wewnątrz też trzeba posprzątać. Ktoś się przestraszył i strona z kilkudziesięcioma polubieniami w godzinę raptem znikła.

Nic to – pomyśleli promotorzy zmian i nadawali komunikaty na własnych profilach udostępniając je wśród starych znajomych. Pikieta była więc nieunikniona. W jej trakcie Jakubowski nie wytrzymał i zaczął ironizować z uczestników protestu i ich liczby. Przypomniał także, kiedy jest czynny urząd.

Po co taka fatyga... my doskonale wiemy, kiedy po ciebie bratku przyjdziemy – ripostowali zwolennicy mińskiej zmiany.

Wnet klakierzy starej władzy urządzili sobie festiwal nienawiści. – Nie przeczę, że nie spotkałem się z uczestnikami pikiety pod urzędem... po prostu nie ja byłem ani pomysłodawcą, ani organizatorem tego wydarzenia. Mam wolną sobotę, to poszedłem sobie na spotkanie pod UM, gdzie mnie zaprosili organizatorzy – tłumaczył swoją obecność poseł Milewski. Niesłychane to usprawiedliwienie, bo przecież właśnie posłowie powinni być motorami dobrej zmiany. Trzeba wierzyć, że wychylą nosa z Sejmu czy ministerstwa i uchronią nas przed totalną zgubą. Jeśli nie, pójdziemy bez nich, by już nigdy cudze łupy nie szpeciły naszych słupów...

Numer: 20 (971) 2016   Autor: Wasz Redaktor






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *