W świetlicy wiejskiej w Michałowie parlamentarzyści z naszego regionu spotkali się w sprawie wysypiska śmieci, które warszawskie MPO chce wybudować w bezpośrednim sąsiedztwie Michałowa, na terenie gminy Zielonka. Walka o uniemożliwienie inwestycji ciągnie się od 15 lat. – Protest trwa, na tę lokalizację na pewno sie nie zgodzimy – mówił burmistrz Halinowa Adam Ciszkowski – organizator spotkania. Zaproszeni goście są tego samego zdania i wspierają mieszkańców...
Czas na system
Przy stole prezydialnym zasiedli wicemarszałek Senatu Maria Koc, poseł Daniel Milewski, wicewojewoda Sylwester Dąbrowski, radni – Marcin Pietrusiński, Jan Stankiewicz, Piotr Wieczorek, Dawid Wojda, wójt Adam Sulewski oraz Grzegorz Grabowski ze stowarzyszenia Forum Zielonka. Przybyło ponad 150 mieszkańców Michałowa i okolicznych wsi.
Dowiedzieli się, że wojewoda, co prawda, uchylił pozwolenie na budowę i oddał je do ponownego rozpatrzenia, ale sprawa nie jest zamknięta i widmo śmietniska nadal wisi nad okolicą. Pozwolenie na budowę zostało wydane przez poprzedniego wicestarostę wołomińskiego tuż przed opuszczeniem przez niego gabinetu. Sprawa jest tym bardziej skandaliczna, że decyzja środowiskowa na planowane wysypisko jest niezgodna z planem zagospodarowania przestrzennego gmin Zielonka i Halinów, ponieważ planowanymi drogami dojazdowymi nie wolno przewozić odpadów, a projekt wysypiska nie uwzględnił wymaganej oczyszczalni ścieków. Zielonka próbuje teraz zmienić plan zagospodarowania dostosowując go do inwestycji śmieciowej. Dodajmy, że skarb państwa stracił na samej operacji gruntem ponad 30 mln zł.
Zarówno burmistrz Halinowa jak i mieszkańcy wiążą duże nadzieje ze zmianą władz państwowych, ponieważ sprawa od początku wydaje się być załatwiana politycznie.
– Jeśli ktoś z polityków warszawskich uważa, że mówię nieprawdę, to ja bardzo chętnie stanę przed sądem – deklarował Ciszkowski. Obecnie celem sprzeciwiających się przedsięwzięciu jest unieważnienie decyzji środowiskowej, której ważność upływa z końcem 2017 roku. Chodzi więc o to, by do tego momentu MPO nie uzyskało pozwolenia na budowę. Ciszkowski chciałby znaleźć takie rozwiązanie prawne, żeby ostatecznie raz na zawsze zlikwidować problem, a nie tylko czasowo go zablokować.
Stankiewicz jako prezes Wiązu po raz kolejny podkreślił, że nikt w tej całej sprawie nie myśli o mieszkających w pobliżu ludziach i o ogromnej szkodliwości wysypiska na środowisko. – W Zielonce istnieje juz nielegalne wysypisko śmieci, więc jak chcą, to niech sobie je zalegalizują. Do tej pory problemem było dogadanie się między ludźmi z różnych partii politycznych. Teraz mamy samych swoich, więc niech znajdzie sie jeden odważny, który podkreśli, że ważni są ludzie, nie administracja – nawoływał Stankiewicz, popierany gromkimi brawami.
Maria Koc uznała sprawę za tak ważną, że należy ją przedstawić w ministerstwie środowiska, by również wsparło starania mieszkańców i lokalnych władz. Poseł Milewski zwrócił zaś uwagę na nadużycia względem zdrowia i własności mieszkańców. Zauważył potrzebę zmian prawnych, ponieważ nieuznanie za stronę tych, którzy są bezpośrednio zagrożeni, jest jawną niesprawiedliwością. Przyjechali po to, by powiedzieć, że nie zgadzają się na takie inwestycje, choć prezydent Warszawy czy sejmik województwa nie są zależne od rządu.
– Prawo, które nie służy ludziom jest bezprawiem – tak z kolei Dąbrowski cytował marszałka Morawieckiego i zwrócił uwagę na wadliwą gospodarkę odpadami w naszym kraju i na to, że śmieci z miast nie są w większości segregowane. Póki co, nie wolno dopuścić do tego, by Zielonka zmieniła plan zagospodarowania. Pora przyjąć rozwiązania systemowe, by
sytuacja nie powtórzyła się gdzie indziej...
Zbuntowani chcieli w to wierzyć. Podobnie jak w to, że parlamentarzyści nie tylko duszą będą wspierać protest przeciwko wysypisku, a faktycznie działać w tym kierunku poza klepaniem się po plecach i zapewnianiem mieszkańców o swojej z nimi solidarności. Tak więc – do roboty...
Numer: 12 (963) 2016 Autor: Paulina Bratkowska-Auch
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ