DRODZY CZYTELNICY

Do tysięcznego numeru brakuje nam tylko 40 wydań naszego tygodnika, co oznacza, że wielka feta czeka nas i naszych czytelników na początku grudnia 2016 roku. Nazwaliśmy ją milenijnym oczkiem, bo akurat będziemy świętować po skończeniu 21 lat wydawniczych. To jednak za 9 miesięcy, czyli kobiecą ciążę, na którą w obecnym systemie wsparcia decyduje się coraz więcej rodzin nie tylko z jedynakami. Nam ciążą inne brzemiona, a wśród nich idiotyzmy ludzi krajowej i lokalnej władzy, która na własne życzenie śmieszy i przestrasza...

Wcale nie żale

DRODZY CZYTELNICY / Wcale nie żale

Syndrom Wałęsy-Bolka i Bolka, któremu pozwolono zostać Wałęsą urasta do rangi narodowej rany. Bez przesady, bo czego wymagać od leniwego, ale sprytnego chłopka, który miał dar omamiania każdego, z kim się zetknął. Niech raczej się wstydzą ci, którzy mu ulegli, uwierzyli, lub nie mieli sposobu, by nie skończył jako wódz Solidarności, noblista i w końcu prezydent. Za dużo? Zapewne, ale to chichot naszej historii, że na tron wpuszczaliśmy obce kanalie, byleby nie swojego, a do domu fałszywego przyjaciela, który żonę bierze sobie sam.
Wałęsa zdobył wiele, ale dla wielu nie jest żadnym autorytetem. I niech tak zostanie, bo on już się nie przyzna, nie poprosi o wybaczenie i nie zrezygnuje z walki o fałszywy splendor.
Uwikłanych w PRL były miliony. Często z marnych, egzystencjalnych pobudek, bo idei socjalizmu nie znali i jej nie rozumieli. A jeśli już, to mierzyli ją tylko własnymi potrzebami, które zaspakajali kosztem innych.
Coś z autopsji... Przez sześć lat jako młody nauczyciel mieszkałem z rodziną na stancji lub pegeerowskim baraku bez łazienki i kaloryferów. Tylko dlatego, że odmawiałem wstąpienia do partii i nie głosowałem na już wybranych posłów. Coraz starsze dzieci dziwiły się, że jakiś oborowy ma luksusy, a tatuś inteligent myje się w misce. Nie mogłem im tego wytłumaczyć, więc zacząłem szukać każdej pracy bylebym dostał mieszkanie z centralnym ogrzewaniem. I wtedy w 1988 roku, jako podmarznięty 31-latek otrzymałem propozycję dyrektorowania w Janowie. Mieszkanie też było w baraku, ale z kaloryferami. Obeszło się bez lojalek i łatwych pieniędzy, ale nigdy nie zapomnę słów jednego z komuchów, któremu miał wyrosnąć kaktus, zanim zostanę dyrektorem... Niczego nie żałuję, bo to mój życiorys, a dzieci z czasem zrozumiały, że warto mieć własne zdanie.
Wcale też nie żal mi burmistrza Jakubowskiego, który przez własny brak odpowiedzialności, a może i naiwność robi nam reklamę na stronie internetowej Mińska. Właśnie opublikował wyjaśnienie do informacji opublikowanej w 8 numerze naszego tygodnika. Pisze w nim, że sala koncertowo-kinowa w MSA jest już wybudowana. Obecnie jesteśmy na etapie końcowego projektowania akustyki sali. Po zakończeniu tego etapu ogłoszony zostanie przetarg na kompleksowe wyposażenie sali. W specyfikacji i projekcie technicznym znajduje się branża kinotechniki z bardzo nowoczesnym projektorem kinowym 3D, ekranem kinowym oraz pełnym nagłośnieniem gwarantującym oglądanie filmów w najwyższej jakości. Cały projekt zakończymy najprawdopodobniej jeszcze w tym roku, oddając do użytku obiekt na miarę XXI w. Jednocześnieinformuje, że ani w stosunku do miasta, ani do burmistrza nie jest prowadzone żadne postępowanie prokuratorskie.
A więc czyta i do tego wyjaśnia. Brawo, tylko dlaczego nie na naszych łamach. N ależy m u s ię m iejsce, jak psu kość, więc zapraszam. Śmiało, nie pogryziemy, a nawet będzie nam miło. Już nie posiadamy się z radości, że tak nas magistrat docenia. Bardzo dziękuję za darmową reklamę. Na pewno nie zawiodę, ale na lojalkę nie macie co liczyć... Nie jestem TW Zbyszek...

Numer: 9 (960) 2016   Autor: Wasz Redaktor






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *