Gmina Mińsk MazowieckiPodmińsk budżetowy /3/

Mieszkańcy nie mają tyle energii i siły, żeby zebrać się i przyjść, jeśli sprawa jest nieistotna, błaha. Przychodzą do gminy tylko wtedy, gdy czują wyraźny ból, niesprawiedliwość. Jeśli jest sprawa życia lub śmierci, to wtedy oni są – tak wicewójt Legat tłumaczył obecność podczas sesji przedstawicieli Barczącej, którym nie spodobało się wykasowanie z budżetu dotacji na budowę chodnika. Ba, chcieli nie tylko przywrócenia 200 tysięcy, ale i publicznej ekspiacji 10 radnych wójtowskiej opozycji, którzy uchwalili poprawki. Niczego nie wskórali, ale niesmak pozostał...

Smycze na bicze

To nie była żadna sesja budżetowa ani specjalna, a temat chodnika pojawił się podczas zadawania pytań wójtowi. Przewodnicząca Jolanta Bąk mogła nie dopuścić do dyskusji, ale dla dobra sprawy pozwoliła wszystkim się wygadać. Oprócz głośno wypowiadanego żalu i gniewu, były także głosy pobudzające do myślenia...
Pierwszy tłumaczył się radny Rońda z komisji budżetu, który bronił inicjatywy budowania chodnika, ale w... Gliniaku, jakby przypuszczając, że właśnie ta inwestycja zostanie zaatakowana przez barcząckich aktywistów. Obiecywał też opracowanie mapy drogowej, a nawet strategii gminy dotyczącej inwestycji, żeby wiedzieć kiedy i co będą robić.
Rozpoczęli od wzajemnego udowadniania, gdzie większe niebezpieczeństwo. I tak Tomasz Urbaniak z Barczącej pytał radnego powiatu Piotra Stępnia, dlaczego powiatówka jest oblodzona, nie ma pobocza, nie jest oświetlona, nie ma znaku, że dzieci chodzą do szkoły i nie ma ograniczenia prędkości, a jest w środku wsi.
Chciałby, żeby wszyscy radni, którzy byli przeciwko budowie chodnika wstali, przedstawili się i powiedzieli, dlaczego tak głosowali. Inni dodawali, że życie w Barczącej jest widocznie mniej warte niż np. w Gliniaku, a radni wydają się przed szkodą i po szkodzie głupi...
Przewodniczący Stępień dostrzegł problem, ale nie wszystko można zrobić na raz. Nie wszędzie jest tak samo niebezpiecznie jak w Barczącej, więc trzeba wprowadzić tam zabezpieczenia przed wariatami drogowymi. Nie może występować jako negocjator, ale może o wszystkim opowiedzieć zarządowi powiatu.
Po swojemu wypowiedział się sołtys Celiński z Grębiszewa, zarzucając Kraszewskiej, że za późno zwołała mieszkańców Barczącej. Teraz ci, którzy byli przeciwko tej inwestycji, niech pójdą do starostwa i coś załatwią, bo jeśli do końca lutego nie złoży się deklaracji finansowej, chodnika nie będzie.
Jak to za późno... zabrali nam 200 tysięcy już na sesji... działali w złości... niech to naprawią... to odbijanie piłeczki, kumoterstwo i zezowate odpowiedzi... to byłby precedens, gdybyśmy odrzucili takie środki – krzyczeli z sali i przy mikrofonie.
Radny Gruba wie, że z bezpieczeństwem nie jest dobrze, bo co chwilę zdarzają się wypadki. Ostatni wypadek śmiertelny zdarzył się kilka dni temu w Brzózem. Chodniki powinny być wszędzie, ale ich nie ma. Jednak nie można podchodzić roszczeniowo i wywierać wpływu na radę gminy, bo to jest egoizm! Nie bądźmy kapryśnymi dziećmi, które tu przyszły i żądają, a jak im się nie da, to zaczną tupać i krzyczeć...
Oczywiście, niektórzy poczuli się obrażeni, a Lipiński pouczał Grubę, by się zastanawiał nad słowami, a jak nie może sobie poradzić, to niech idzie do specjalisty...
Ten nie bacząc na reperkusje trwał jednak przy swoim, bo najpierw ma być robiona kanalizacja, potem drogi, a chodniki z funduszu sołeckiego...
Mimo takich argumentów przewodnicząca zadeklarowała, że może zwołać sesję nadzwyczajną, kiedy wójt zorganizuje do końca lutego te 200 tysięcy. Chyba Piechoski nie skorzysta tej rady, bo nie chce zadłużać gminy i ma żal, że radni przewrócili mu część budżetu. Powinni mieć obowiązkowe szczepienia od uderzenia w głowę. Władzy.
A może – jak sugerował niżej podpisany i filmujący dyskusję – na sesję budżetową przyjdą wszyscy mieszkańcy gminy i który radny więcej ludzi zbierze, ten najwięcej z kasy zabierze... Chodnik w Barczącej jest potrzebny, ale nie kosztem szantażu i gwałtu. To radni powinni się dogadać, a nie ściągać na pomoc mieszkańców, którzy interesują się sprawami wspólnoty tylko od święta. Takie bicze spuszczone ze smyczy nie służą nikomu i niczemu.

Numer: 9 (960) 2016   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *