Nie ma winnego, a raczej nie wiadomo, kto jest winny w konflikcie umiejscowienia wejścia technicznego do apteki przy poradni w Sulejówku. Sprawa niby wyjaśniona i rozwiązanie pomyślne, ale nadal nie wiadomo, kto i co powiedział i jaki był jego cel. Wszystko jest tak samo niejasne jak mowa radnego powiatu Wojciecha Karasia podczas styczniowej sesji rady miasta w Sulejówku...
Krzywda spod skrzydła
Radny Karaś mętnie tłumaczył, że liczą się nie tylko jednostki samorządowe i dobro ogólne, ale ważny jest również pojedynczy człowiek i że za każdą instytucją stoją ludzie, których należy zauważyć. – Wszyscy wiemy, o co chodzi – mówił radny i choć wcale nie wszyscy wiedzieli, nie miał zamiaru operować konkretami. Podkreślił jednak, że musi zabrać głos w obronie placówki powiatowej na terenie Sulejówka i w obronie ludzi, którzy tam pracują. – Postronne osoby nie wiedziałyby nawet, o jakiej placówce mowa i co w ogóle się wydarzyło – zauważył radny Galiński. Chodziło jednak o poradnię w Sulejówku i o ludzi, którzy zdaniem Karasia zostali skrzywdzeni.
Na ratunek przyszedł przewodniczący Dąbrowski odczytując pismo, które otrzymał zaledwie pięć dni wcześniej od wicestarosty. Płochocki w nim wyjaśnia, że rada pedagogiczna PPP w Sulejówku i zarząd powiatu nie wyrazili zgody na wejście techniczne do mającej powstać apteki, ale absolutnie nie byli przeciwni powstaniu samej apteki. Na etapie opracowywania koncepcji przebudowy poradni zarząd powiatu ani dyrektor Padzik nie byli informowani o planowanym rozwiązaniu.
Zupełnie inne zdanie na ten temat ma radny Czarnocki - członek rady społecznej w Sulejówku, który zapewnia, że dyrektor SP ZOZ Marek Ryszka przekazywał radzie społecznej informacje, że kwestia projektu wejścia do apteki była konsultowana z dyrektorką. Według Czarnockiego Padzik prosiła nawet, by odsunąć wejście jak najdalej od okien poradni. Po takich informacjach został zrobiony projekt, dokonano uzgodnień i poniesiono stosowne koszty, które wraz ze zwłoką i nie otrzymywaniem czynszu dzierżawnego rada społeczna wyceniła na 50 tys. zł. To niemało, zwłaszcza, że argumenty rady pedagogicznej PPP nie są wystarczająco przekonujące. Czy bowiem faktycznie nastąpiłby tak duży wzrost natężenia ruchu, hałasu pod oknami poradni? Czy faktycznie półtorametrowy chodnik zakłóciłby korzystanie z przestrzeni rekreacyjnej, jaką jest wąski pas zieleni wzdłuż budynku? I dlaczego obniżony zostałby wizerunek placówki?
Na takie pytania odpowiedział zarząd powiatu, wyrażając zgodę na zmieniony projekt lokalizacji drzwi od zaplecza apteki. Tym samym sprawa uznana została za zakończoną. Nie wszyscy jednak mają poczucie komfortu w związku z licznymi niedomówieniami i wątpliwościami. Dał temu wyraz radny Galiński, który poinformował, że źródła informacji, które padły podczas dyskusji, nie są dla niego wiarygodne. Dodał, że wie, iż nie było żadnych ustaleń między Markiem Ryszką a Anną Padzik. Sprawa była postawiona tak, że jest projekt i taki ma być zaakceptowany. – Ponieważ są trzy strony i każda mówi co innego, należałoby wyjaśnić, jak dokładnie sprawa przebiegała, żeby mieć jasność, zwłaszcza że zostało naruszone dobre imię miasta – proponowal Galiński. Natomiast radny Małkiewicz zwrócił uwagę na fakt, że 28 grudnia na spotkaniu w powiecie obecny był burmistrz Sulejówka i skoro zapadły tam konkretne decyzje, dlaczego nie zostały przekazane radzie miasta. Jednak burmistrz bronił się, że opowiadał o spotkaniu na radzie społecznej, a w swojej wypowiedzi nawiązał do tych informacji Janusz Czarnocki i Łukasz Bogucki.
Dlaczego zatem nikt z radnych nie zrozumiał do końca, o co chodziło? Rada miasta Sulejówek jest zmęczona dyskusjami na temat drzwi do apteki. Miejmy nadzieję, że apteka okaże się warta zaistniałego konfliktu.
Numer: 8 (959) 2016 Autor: Paulina Bratkowska-Auch
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ