Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki wycinkowy

Mińszczanie są wrażliwi na piękno natury, a szczególnie na stare drzewa, które są niestety ustawicznie niszczone lub wycinane. Ostatnio odkryli epidemię ich niszczenia przez wywiercanie dziur w pniach i wlewanie do nich substancji powodującej obumieranie pnia, a później gałęzi i liści. Teraz nasza czytelniczka zauważyła kolejną akcję dendrologiczną. Także przy ul. Warszawskiej, ale w centrum miasta. Doniosła nam o niej, prosząc o interwencję. Boli, że giną piękne i pożyteczne okazy przyrody...

Topole z obolem

Monika Wasilewska jest wzburzona... Także pełna nadziei, że nasze media o dużym oddziaływaniu na lokalną społeczność będą mogły zająć się wyjaśnieniem sprawy, jak mogło dojść do barbarzyńskiego wycięcia dwóch topól rosnących przy ulicy Warszawskiej przy skrzyżowaniu z ulicą Kościuszki.

– To były piękne, potężne drzewa, bodajże największe w Mińsku, powód do dumy, a teraz zostało tylko jedno z tego gatunku (to, które zostało, jest pomnikiem przyrody), ale może jutro i tego nie będzie. Chciałabym wiedzieć, kto i na jakiej podstawie wydał takie pozwolenie. Oczywiście - będzie tłumaczenie, że stwarzały zagrożenie... Mieszkam koło tych drzew od 19 lat i nigdy – nawet podczas najsilniejszych wiatrów - nie spadła ani jedna gałąź. Może chodzi tu o wpływowego dewelopera, który w tym miejscu postawi oczywiście niezbędny parking? Bezsilność w tej sprawie jest zabijająca....– burzy się pani Monika.

Ustalamy, że chodzi o dwie topole, które widać za kasztanowcami znajdującymi się na pierwszym planie zdjęcia google. Teraz została tylko jedna. Pierwsza z czterech, która stała najbliżej domu, została ścięta jeszcze na wiosnę. Przykre jest, że żaden ze świadków tego morderstwa nie zadzwonił do redakcji w czasie ścinki, to byśmy wszystko sfilmowali. Pani Monika zobaczyła wszystko, środę po 17 z pracy. O 6 rano,gdy wychodziła z domu, jeszcze rosły... Widok gołych, ale zdrowych pni zupełnie wyprowadził ją z równowagi i zburzył wszystko, bo sądziła,że tym pięknym topolom nic nie zagraża. Rosły przecież na działce prywatnej i nie na tej, którą wykupił deweloper, gdzie buduje podziemny parking.

Od razu napisała do urzędu miasta z prośbą o wyjaśnienie, kto i na jakiej podstawie wydał pozwolenie. Nie dostała odpowiedzi. Otrzymała ją dopiero w poniedziałek. Poinformowano ją, że zgłoszenie zostało przekazane do Wydziału Gospodarki Komunalnej. Wszystkiego się dowie od urzędników – kierownika Roberta Zakrzewskiego lub Mariusza Laskusa...

Zezwolenie na wycinkę drzew wydaje wójt, burmistrz lub prezydent miasta. To właśnie do urzędu gminy należy złożyć odpowiedni wniosek o uzyskanie zgody na wycięcie drzewa lub krzewu. W myśl ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody wniosek powinien zawierać imię, nazwisko i adres albo nazwę i siedzibę posiadacza i właściciela nieruchomości, tytuł prawny władania nieruchomością, nazwę gatunku drzewa lub krzewu, obwód pnia drzewa mierzonego na wysokości 130 cm, przeznaczenia terenu, na którym rośnie drzewo lub krzew, przyczynę i termin zamierzonego usunięcia drzewa, rysunek lub mapę określającą usytuowanie drzewa w stosunku do granic nieruchomości i obiektów budowlanych istniejących lub budowanych na tej nieruchomości.

Z takim wnioskiem wystąpił zapewne właściciel placu u zbiegu ulicy Warszawskiej z Kościuszki. Potwierdzają to pracownicy mińskiego magistratu z Wydziału GospodarkiKomunalnej, ale nie chcą ujawnić personaliów wnioskodawcy. Mogą tylko ujawnić, że topole wycięto na podstawie pozwolenia, które wydali zgodnie z prawem.

Kierownik WGK Robert Zakrzewski obiecuje, że więcej napisze po złożeniu wniosku o ujawnienie informacji publicznej, ale to potrwa kilka tygodni. Warto poczekać, by poznać motywy drzewnego barbarzyństwa, które stoi obolem wrażliwych na przyrodę mińszczan.

Numer: 49 (948) 2015   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *