W Stanisławowie listopadowe obrady rady gminy przeprowadzono już pod kierownictwem nowego prezydium. Obok przetasowań organizacyjnych, które były nieodzowne, dużo czasu poświęcono też kwestii zwrotów kosztów służbowych podróży radnych
Powrót do szeregu
Dariusza Kraszewskiego na stanowisku przewodniczącego zastąpiła Elżbieta Król, a wiceprzewodniczącym został niedawno wybrany radny z Pustelnika Sylwester Bąkowski. Nowe porządki zaznaczyły się już tym, iż przemeblowano całą salę konferencyjną, co nie wszystkim się spodobało, ale na przestawianiu rzeczy martwych się nie skończyło.
Była wiceprzewodnicząca Monika Uścińska nie godziła się na formę odwołania doraźnej Komisji Statutowej. Według niej uzasadnienie, którego użyto – komisja wyczerpała w pełni swoje możliwości twórcze i straciła zaufanie radnych – jest niezrozumiałe. Dodatkowo nie dano jej, jako przewodniczącej, możliwości złożenia sprawozdania z działań komisji. Uchwała została już jednak podjęta, więc wiele zmienić już się nie da. Warto tylko przypomnieć, że Uścińska kierowała pracami komisji wraz z byłym przewodniczącym rady Kraszewskim.
Trzeba było też wybrać nowego przewodniczącego Komisji Społecznej, Ekologii i Bezpieczeństwa w miejsce Elżbiety Król. Jedynym kandydatem był radny Andrzej Kowalczyk, który chociaż zasłaniał się brakiem czasu, przyjął na siebie tę funkcję. Dodał też, że ma zamiar utemperować zwłaszcza radnego Książka, którego zachowanie nazywa kontrowersyjnym i napastliwym.
Burzą w szklance wody była kwestia uregulowania zwrotów kosztów służbowych podróży radnych. Dotychczas takie rozwiązanie nie istniało, dlatego członkowie rady delegowani na dalsze wyjazdy nie mogli liczyć na opłacenie biletów czy zakwaterowania. Radni większością przyjęli tę uchwałę, chociaż część z nich wcale nie była przychylnie nastawiona. W imieniu tej grupy głos zabrał radny Kowalczyk, który powoływał się na swoje rozumienie pełnienia funkcji społecznej, do czego trzeba czasem dołożyć z własnej kieszeni. Dlatego też zadeklarował, że nigdy z możliwości np. zwrotu kosztów za bilet nie skorzysta, a uchwałę nazwał skokiem na gminną kasę.
Na takie słowa nie mógł zgodzić się jeden z pomysłodawców tej regulacji - Dariusz Kraszewski. Stwierdził on, że ustawa nakłada na samorząd obowiązek uregulowania tej kwestii, więc trzeba było to zrobić. Według niego z możliwości zwrotu kosztów żaden z radnych poza przewodniczącymi nigdy prawdopodobnie nie skorzysta, więc nie ma o co kruszyć kopii. W podobnym tonie wypowiedział się radny Ochman - Sprawa jest tak drobna, że zdarzy się raz albo dwa razy w ciągu kadencji - stwierdził.
Możliwość wprowadzania w życie swoich pomysłów już wyczerpuje się radnemu Kraszewskiemu. Jego roczne przewodnictwo w radzie dobiegło końca, stracił on mandat zaufania, jakim obdarzyło go niegdyś większość radnych. Teraz jest już tylko jednym z wielu.
Numer: 49 (948) 2015 Autor: Łukasz Kuć
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ