DRODZY CZYTELNICY

Zawód, profesja, powołanie... Każdy z nas pracuje, jak umie, ale rzadko lubi swoje zajęcie. A co, jeśli jest ono powołaniem? Wtedy powstaje kuriozum przerostu formy nad treścią, czyli śmieszność nieprofesjonalna. Korelacja uczucia z pracą dotyczy szczególnie zawodów z ideą społecznej służebności i zaufania. Takie cechy winni mieć chociażby księża, nauczyciele, politycy, i... dziennikarze. Tylko jak być ponad maluczkich, gdy im się wydaje, że są najważniejsi i aż kuszą do radykalnych wniosków i decyzji...

Kusi, gdy musi

DRODZY CZYTELNICY / Kusi, gdy musi

Ostatnio przeczytałem pewien list do obcej nam redakcji, w którym parafianka/ ki/ z Jakubowa stają w obronie swego proboszcza i wiary w ogóle. A kiedy dziennikarka prosi ich o podpisanie anonimu, te bez pardonu odpalają głowicę podejrzeń...

Czy zadowalające dla pani oszczerstw będzie podpisanie listu przez rzeszę parafian, łącznie z podpisem ks. proboszcza naszej parafii, który to czuje się bardzo urażony tymi oszczerstwami. List nasz nie jest anonimowy a i pod wieloma artykułami w gazecie znajdują się tylko inicjały. A nasze nazwiska są pani do niczego nie potrzebne. W dzisiejszych czasach mamy ochronę danych osobowych. Nie mamy życzenia aby pani naszymi nazwiskami wybierała sobie gębę i przekazywała je osobie, która to zleciła pani ten oszczerczy artykuł...

Cytuję bez poprawek, bo warto wiedzieć, kim jest autorka. Gdyby pisało ich kilka, to znalazłaby się przynajmniej jedna znającą pisaną polszczyznę.

I już nie chodzi o tragiczne wziąść, swetr i poszłem, bo to już przeżytki. Mamy całkiem nowe błędy językowe, które kalają język polski. Przesadne formy grzecznościowe, które do tej pory funkcjonowały tylko w korespondencji, pojawiają się coraz częściej w artykułach, pismach urzędowych, ogłoszeniach, na ulotkach reklamowych. Osły językowe myślą, że jak napiszą coś wielką literą, to będzie ważniejsze.

Strasznie dużo ludzi nadużywa przysłówka strasznie. Podobnie jak przedrostków mega- i ultra-. Masakra - skwitowaliby ludzie, którym brak słów, zaje*iście - powiedzieliby ci, którzy myślą, że to słówko jest już tak powszechne, że przestało być wulgaryzmem. Nie przestało....

Do tematu wrócimy, bo trzeba, a dziś jeszcze o konsekwencjach krytyki, gdy już nas podkusi... właśnie podkusiło nie tylko parafianki z Jakubowa, ale i naszego czytelnika, niejakiego Eligiusza Izdebskiego. Nie sądze, by to było prawdziwe imię i nazwisko, ale nie o to chodzi. Chodzi o kompleksy tego mieszkańca Warszawy, który /cytuję/ od 46 lat przebywa na terenie powiatu Mińsk Mazowiecki średnio 3 razy w tygodniu. Aktywnie żyje problemami tego środowiska. Od wielu lat kupował nasz tygodnik, ale ostatnio mu przeszło, bo... obrażamy osoby urzędowe, a szczególnie burmistrza Jakubowskiego. - Dla nas nie jest on Jakubowski tylko Burmistrz Jakubowski lub Pan Jakubowski. Lekceważący stosunek również występuje w stosunku do innych osób czego nie powinno być – pisze pan Eligiusz.

Oczywiście zarzutów jest znacznie więcej, ale ten szczególne mną wstrząsnął i przypomniał reakcję jednego z mińskich komendantów policji, gdy po nazwisku w tytule dałem wyraz jego pracy. Wkurzył się, ale po nauce, że są nazwiska instytucje lub autorytety, dał spokój a nawet przeprosił.

Panie Eligiuszu, Jakubowski jest już instytucją i nie moja to wina, że różnie, a zazwyczaj źle kojarzoną. I wcale nie jest to efekt kuszenia, a faktów. To on po pewnym artykule napisał, że straciliśmy ostatniego czytelnika.

Niech więc Eligiusz nas czyta, bo warto i na starość czegoś się nauczyć...

Numer: 40 (939) 2015   Autor: Wasz Redaktor






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *