Powiat mińskiPowiat miński zdrowotny

O mińskim szpitalu nigdy dosyć narzekania i pisania. Przed słynną już nadzwyczajną sesją rady powiatu wyjątkową odwagą wykazał się ordynator Marek Florczak, pokazując radnym i naszej kamerze gołe bolączki oddziału ginekologiczno- położniczego i noworodków...

Szpital na golasa

Kilka oddziałów szpitala, w tym na pewno położnictwo i noworodkowy jest do zmiany i wymiany,czyli generalnego remontu w pierwszej kolejności. Jedyne, co było robione to malowanie 3 lata temu ścian na sali porodowej oraz sal na położnictwie i ginekologii czyli remonty kosmetyczne. Na bloku porodowym powinna znajdować się sala operacyjna, bo dotąd pacjentki muszą być wożone na ginekologię, gdzie odbywają się także inne operacje. Przepisy nie dopuszczają takich warunków. Ordynator Florczak przypomniał przy okazji, że 10 lat temu mieli na oddziale 700 porodów rocznie, a po roku rzetelnej pracy dostali jako porodówka drugie miejsce w kraju. W trzecim roku ordynacji Florczaka liczba porodów wzrosła do 1500, a teraz, w okresie niżu demograficznego, mają ok. 1200 porodów rocznie. Mają też galerię ze zdjęć noworodków ukazujących się w tygodniku Co słychać?, który jako jedyny w regionie pokazuje je co tydzień w kolorze.

Radnym ukazują się kolejne rewelacje oddziału – zamykające się z porażającym hukiem drzwi tuż przy sali porodowej, zapleśniałe ściany łazienki, żeliwne rury z lat 60 i kabina WC mieszcząca pacjentkę tylko bez zamykania drzwi. Nawet te sale, które były odmalowane, nie mają węzła sanitarnego, czyli pryszniców i toalet dla co najwyżej dwóch matek z noworodkami. Na czas remontu część oddziału będzie przeniesiona, ponieważ trzeba przed remontem wymienić wszystkie media i instalacje z... 1968 roku.

Oddział wewnętrzny odnowiony został kilkanaście lat temu i jest połączony z reszta szpitala. Nowy łącznik jest wygodą, ale budynek interny także wymaga już remontu. Na pewno trzeba odmalować zieleniejącą elewację.

Radni ze zrozumieniem kiwali głowami, ale już podczas sesji nie byli tak wyrozumiali. Najmniej Anna Czyżewska, która zobowiązała dyrektora Więckowskiego do pomalowania ścienno-sufitowych grzybów. Wszystkiego zakryć się nie da, ale brudna golizna zniechęca do korzystania ze szpitalnych usług. Na generalny remont ginekologii i położnictwa trzeba jednak poczekać aż do pełnego wyposażenia i otwarcia nowego skrzydła mińskiej lecznicy.

Za ile? Skromnie licząc, 13 milionów może nie wystarczyć...

Numer: 38 (937) 2015   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *