Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki koncertowy

Tuż po mszy świętej w obrządku łacińskim, w ostatnią niedzielę roku 2012 wierni mogli usłyszeć utwory bożonarodzeniowe z całego świata. Co rzeczywiście usłyszeli?

Kolędy jak pasje

Mińsk Mazowiecki koncertowy / Kolędy jak pasje

To miała być muzyczna gratka. Jawił się nią koncert kolęd i pastorałek świata w wykonaniu mińskiego Chóru Kameralnego MTM oraz kwartetu dętego Low Brass quARTet, który odbył się w mińskim kościele pw. NNMP. Konferansjerem był Tomasz Szuran – lektor, dziennikarz i meloman, który w ostatnim czasie prowadzi koncerty (o podobnej tematyce) na terenie całej Polski.

Rozpoczął kwartet dęty fragmentem oratorium „Stworzenie świata” Józefa Haydn’a, by ustąpić miejsca chórowi pod dyrekcją Tomasza Zalewskiego. Ten zaprezentował utwór „Chrystus Pan się narodził”, a po nim usłyszeliśmy głównie kolędy zagraniczne, takie jak: „I doni del mare”, „Oj na moru, mory”, „Niebo i ziemia” i „Podme bratia do Betleja”. W międzyczasie wystąpił Low Brass quARTet w składzie Arkadiusz Mizdalski i Rafał Rakusiewicz (puzony), Grzegorz Rapacz (puzon basowy) i Mariusz Błaszczyk (tuba). Zespół według zapowiedzi prowadzącego składa się z profesjonalnych muzyków i absolwentów akademii muzycznych. W ich programie mogliśmy usłyszeć kilka utworów, jednak niestety bez związku z tematyką świąteczną. I tak koncert kolęd i pastorałek przeistoczył się w koncert muzyki klasycznej. Wrażenia nie zatarło wspólne wykonanie polonezowej kolędy „Bóg się rodzi”.

Niedzielny koncert miał postać galimatiasu muzycznego - chór odśpiewał swoje, kwartet zagrał co umiał najlepiej, a prowadzący rozczulał się formułkami, z których jest znany w całej Polsce. Wina nie leży po stronie artystów, lecz – organizatorów, którzy pozwolili na taki obrót spraw. Naprzemienne występy chóru z kwartetem dętym nie dały pozytywnego odczucia wśród słuchaczy, niektórzy wychodzili w trakcie, a wytrwali byli skonsternowani.

Muzyka bożonarodzeniowa powinna być radosna i ze szczyptą zadumy, ponieważ to święto narodzin Zbawiciela, a słyszeliśmy niekiedy... muzykę pasyjną. Obie występujące grupy nie pokazały życia w swoich recitalach. Szkoda, bo mogło być to lepsze widowisko.

 

 

 

Numer: 2 (797) 2013   Autor: Marcin T. Gomulski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *