Nie będzie prywatnego partnera z workiem pieniędzy, więc szpital pozostanie publiczny i z bólem będzie się reorganizował. Powinno wystarczyć 18 milionów albo przesunięcie terminu przystosowania się do wymogów UE przez ministra zdrowia, o co prosili niedawno działacze PiS swoją przyszłą premierkę. Tymczasem radni powiatu dowiedzieli się na czym szpital stoi i że z każdego jego kąta wyziera brud, grzyb i nędza...

Miliony na nędzę

Sprawozdanie z funkcjonowania szpitala pokazał Artur Więckowski, który po ustąpieniu Romejki pełni obowiązki dyrektora SP ZOZ. Składało się ono z trzech części - działalności operacyjnej, finansowej i inwestycji.
Na początek zwrócił uwagę na to, co widzą i krytykują pacjenci, czyli estetykę i wygląd pomieszczeń. Z tego też powodu nastąpił spadek porodów na oddziale ginekologiczno-położniczym, gdyż kobiety wybierają inne, ładniejsze szpitale. Pokazał również zdjęcia z oddziału ginekologicznego - rury z grzybem, wilgoć i odpadający sufit.
- Szczerze mówiąc, ja się nie dziwię, że panie nie chcą się tam kłaść. Szczególnie młode mamy są wrażliwe na estetykę i to, w jakim otoczeniu przyjdzie na świat ich dziecko – mówił Więckowski.
Najwięcej pacjentów było leczonych na szpitalnym oddziale ratunkowym (SOR), drugie miejsce zajął oddział chorób wewnętrznych, który ma od lat wysokie obłożenie, trzecie - ginekologiczny, czwarte – chirurgiczny, piąte - pediatryczny, a najmniej pacjentów przeszło intensywną terapię.
Nastąpiła różnica w liczbie porad specjalistycznych, która wynikła nie ze złego prowadzenia, lecz z powodu zmniejszenia kontraktów. Spadła liczba porad stomatologicznych, bo w 2013 r. nie wykonano kontraktu w szkołach. Poradnie stomatologiczne zostały przeniesione do przychodni przy Kościuszki i kontrakt został zmniejszony.
W 2014 r. zatrudniano 97 lekarzy na umowy cywilno-prawne, a 70 było zatrudnionych na kontrakty, 23 na umowy zlecenia. Ogólnie na etaty zatrudnia się 568 osób, w tym 89 lekarzy i 227 pielęgniarek.
Bilans po stronie aktywów i pasywów zamyka się sumą ponad 38 milionów przy stracie netto ponad 850 tys. zł.
Więckowski dodał, że NFZ nie zapłacił mińskiemu ZOZ ponad 1,7 mln zł za nadwykonania i wystąpiono po te pieniądze z pozwem. Część już odzyskano w wyniku ugody.
- Służba zdrowia pomaga nie tylko wtedy, gdy ma pieniądze, lecz też wtedy gdy ich nie ma – filozofował Więckowski, licząc milionowy zysk w 2013 roku i stratę 220 tysięcy w ubiegłym, gdyby nadwykonania były rzetelnie płacone.
A co z inwestycjami? Trzeba dokończyć i wyposażyć nowe skrzydło szpitala, na co ZOZ nie ma pieniędzy. Trzeba więc pożyczyć ok. 9 milionów. W tej kwocie mieści się także koszt remontu dostosowawczego oddziałów szpitalnych, wyposażenia sterylizatorni, dwie sale operacyjne, modernizacja oddziału ginekologiczno-położniczego, gdzie konieczna jest nowa sala cięć cesarskich, noworodkowego oraz sieci elektrycznej i wentylacji.
Na oddziale noworodków była awaria hydrauliczna i pruto ściany, żeby znaleźć gdzie jest położona instalacja. Bo tam było już tyle zmian, że tak naprawdę nie wiemy, gdzie znajdują się niektóre instalacje. Szpital jest stary. W wielu częściach od czasu wybudowania nie było żadnych inwestycji, więc to wymaga niestety nakładów. Żaden zakład opieki zdrowotnej nie poradziłby sobie sam z takimi inwestycjami – tłumaczył Więckowski.
A na koniec odgryzł się swoim krytykantom, że nie jest rodziną posła Tchórzewskiego, ani żadnego innego parlamentarzysty w RP. Żaden też poseł nie załatwił mu tutaj pracy.
Radni zainteresowali się kwestiami, które nie były zawarte w prezentacji, tj. ile wpłynęło skarg do szpitala i czy miały miejsce postępowania odszkodowawcze. Więckowski nie potrafił na to odpowiedzieć, ale obiecał przygotować taką informację na następną sesję. O odszkodowaniach mówiła skarbniczka. Rezerwa na wypłacanie kar za rok 2014 r. została wykorzystana, ale roszczenia pacjentów wpływały i nadal wpływają. Niektóre z nich są jeszcze z odległych czasów.

Numer: 29 (928) 2015   Autor: J. Zbigniew Piątkowski