Powiat mińskiPowiat miński polityki zdrowotnej

Partnerstwo publiczno-prywatne w powiecie mińskim to już idea przeszłości. Właśnie koalicja odstąpiła od PP-P, które od trzech lat kojarzono z prywatyzacją. Niesłusznie, bo jeśli już to z restrukturyzacją usług zdrowotnych. Radni o tym doskonale wiedzieli, a jednak pomysł rezygnacji z przekształceń wywołał u opozycji konsternację i pytania, a wraz z nimi długą polemikę... moralno-polityczną

Czkawki partnerstwa

Przyjęcie uchwały o odstąpieniu od PP-P wywołało burzę wśród radnych i przepychanki
pomiędzy obozami partyjnymi. Wielu radnych chciało poznać kulisy decyzji odstąpienia od PP-P.
– Trzy lata temu powiedzieliście, że nie ma innej możliwości, jak tylko przekształcenie szpitala przez partnerstwo publiczno-prywatne. Powiatu jest nie stać na to, żeby sfinansować inwestycje potrzebne do wymogów ustawy. Co się takiego zdarzyło? – pytał radny Kikolski, zarzucając starostom zbyt późne odstąpienie od projektu.
– Musimy w 2016 r. osiągnąć pewne standardy, bo bez nich nie podpiszemy kontraktu z NFZ. To jest ta walka o to, żeby szpital mógł funkcjonować – tłumaczył Płochocki. Dodał również, że
od początku projektu PP-P było mówione, że w razie niewypału inwestycje trzeba będzie zrobić z własnych środków i... kredytów.
Głosy wzburzonych rozdrażniły przewodniczącego Milewskiego. Przypomniał im, że głosowali na PP-P, ale nie pojawiali się na spotkaniach organizowanych przez starostę z firmami, które chciały wziąć udział w tym projekcie.
– Wszyscy podjęliśmy, jak się dzisiaj okazuje, wadliwą decyzję. Sami się do tego przyznaliście,
publikując swój program wyborczy. PiS prezentuje od kilku lat postulat publicznego i nieprywatnego charakteru służby zdrowia. Jeżeli usłyszeliśmy, że jedynym sposobem na lepsze zarządzanie jest zwolnienie 30% pracowników, to zgody radnych PiS na to nie ma – mówił Milewski.
– Wyszliście z pełnym zapałem w oczach i w głosie mówiąc o tym, że macie znakomity pomysł, który pozwoli uratować SP ZOZ przed katastrofą. Opozycja to całkowicie poparła, a dziś robicie nam z tego zarzut? Ja tego nie rozumiem – dziwił się radny Wyszogrodzki, za co zdobył uznanie radnego Grzesiaka. Ten stwierdził, że gdyby wcześniej wiedział, co powie firma consultingowa, to pewnie uchwały o PP-P by nie było. On sam nie do końca wszystko wiedział i zachłysnął się tym, że ktoś przyjdzie, wyłoży 40 milionów i nic z tego nie będzie chciał dla siebie.
Skoro szpital ma być dostosowywany do norm bez obcych i prywatnych pieniędzy, to ile będzie to kosztowało i jak ograniczy inne inwestycje? Słuszną ciekawość Kikolskiego zaspokoił wicestarosta Płochocki, podając kwotę 18,5 mln zł, z czego ok. 4 mln zł to środki SPZOZu, a 1,5 mln dołoży powiat. Brakujące 13 mln trzeba będzie jakoś zdobyć...
Starosta Tarczyński wiedział, ale najpierw przypomniał, że pieniędzy w granicach 40 mln w starostwie na pewno nikt nie znajdzie, więc uznano, że projekt PP-P to dobry pomysł. Przekazywali go pracownikom szpitala, ale skoro w okolicach wyborów głównym hasłem było, że Tarczyński z Płochockim sprzedają szpital, to mogło się to zakończyć tylko przerwaniem...
Nie ma więc przyzwolenia społecznego na PP-P, choć przecież ustalono warunki brzegowe do spełnienia przez firmy. To majątek szpitala pozostający w gestii tylko powiatu,
kontrakt z NFZ na poziomie nie mniejszym jak do tej pory i utrzymanie zatrudnienia pracowników. Okazało się jednak, że firmy, które się zgłaszały, nie zgadzały się na wszystkie wyżej wymienione warunki i tym samym zostały zdyskwalifikowane przez powiat.

Nie będzie prywatnego partnera z workiem pieniędzy, więc szpital będzie musiał się zadłużyć. Starosta Tarczyński widzi tylko dwie możliwości – szpital ze statutem SP ZOZ zaciąga kredyt, a powiat za niego poręcza. Drugi wariant to kredyt, który zaciąga powiat, a tym samym nastąpi ograniczenie wydatków bieżących i inwestycyjnych.
O wszystkim rzecz jasna zdecyduje rada powiatu, ale – jak postulował Tarczyński – trzeba zrobić wszystko, żeby miński szpital miał dobrą markę, żeby dostępność i jakość świadczonych w nim usług, była jak najlepsza.
Na razie tak nie będzie, bo być nie może... Mówił o tym radnym – wspierając się wizualizacją obecnych warunków – dyrektor Więckowski, o czym już za tydzień...

Numer: 28 (927) 2015   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *