MrozyMrozy zjazdowe

Trzy dni i dwa kroki bliżej do cyfrowej szkoły... A może tylko pół kroku, bo naprawdę trudno zgadnąć, czym mierzyć obecnie nowoczesność w szkole. Na takie studium za mało 20 godzin wykładów i warsztatów z informatyki i technologii informacyjno-komunikacyjnych. Za mało nauczycieli nadążających za nowościami, za mało czasu, pomysłów i zdolnych uczniów do ich realizacji. Wcale to nie znaczy, że nie trzeba próbować, wciąż uświadamiać aż do oczekiwanego skutku...

Kroczki cyfrowe

Mrozy zjazdowe / Kroczki cyfrowe

Ile więc kroków do cyfrowej szkoły? To przewodnie pytanie towarzyszyło nie tylko 300 uczestnikom 15 zjazdu opiekunów szkolnych pracowni internetowych, ale i tym, którzy na spotkanie w Mrozach nie zdążyli się zarejestrować.
Witająca gości dyrektor SP Renata Kuligowska nie miała obaw, że jest dobrze, czyli frekwencja i chęć zdobywania wiedzy. Natomiast burmistrz Dariusz Jaszczuk już przy otwieraniu zjazdu zauważył potrzebę oddolnego przyjrzenia się szkolnej cyfryzacji. Podobnie prof. Krzysztof Diks, który w czasie wykładu inaugurującego mówił, że jeszcze nie tak dawno człowiek z umiejętnościami czytania, pisania i rachowania był uważany za wykształconego. Potem okazało się, że te umiejętności to już codzienność, a dzisiaj powinno nią być programowanie. Z kolei Janusz Wierzbicki pokazał zebranym mapę drogową do cyfrowej szkoły. Wskazywał, że mamy 12 lat, by przygotować młodzież na przyszłość w optymalny, czyli zindywidualizowany sposób, wykorzystując do tego dzisiejszą technologię. Nie jest ona nikomu obca, ale problem tkwi w jej umasowieniu.
Swoiste smaki miała debata z udziałem prof. Diksa, prof. Macieja Sysły, Dariusza Stacheckiego, Ewą Janczar i burmistrza Jaszczuka, który krytykował na wstępie władze oświatowe za przepisy i marazm cyfrowy.
Nie miał oponentów, bo rozmówcy także nie widzą znacznego postępu, a rozwiązania systemowe nie nadążają za nowymi technologiami. Mówili, że informatyka i komputer mają wspomagać edukację, a nie w całości ją zastępować. To nauczyciele powinni zdecydować, ile komputera powinno być na poszczególnych etapach kształcenia. Trudno się zgodzić na samo klikanie już od przedszkola, gdy nie jest poparte innymi zdolnościami manualnymi.
Przyznawali, że nie każdy musi być programistą, bo prawdziwego informatyka nie wykształci się w szkole. Programowanie nie jest celem, a tylko narzędziem w każdym zawodzie. Podobnie w szkole technologia powinna być mądrze wykorzystywana w każdej dziedzinie wiedzy. Jest przepis na sukces technologii w edukacji. Najpierw trzeba mieć pomysł na to, co chcemy osiągnąć, potem wsparcie kompetentnej kadry, a na końcu pieniądze. Nigdy odwrotnie, bo w końcu kupimy coś, co trudno nam będzie wykorzystać.
Panele zawodowo-tematyczne rozszerzały niektóre wątki w zależności od potrzeb ich uczestników. A w przerwach zjazdowicze odnawiali kontakty lub poznawali nowych opiekunów szkolnych sieci. I narzekali, że za mało informatyki w szkole, a o sprzęcie lepiej nie mówić. Często uczniowie mają lepszy, czym zawstydzają bezradnych nauczycieli.
Czy w takim kontekście można mówić o jakimkolwiek marszu do cyfrowej szkoły? Jeśli już to tylko o ślimaczych próbach dogonienia uciekającego wirtualu. Polska szkoła nie ma szans na pełną cyfryzację na poziomie umożliwiającym rozwój. Przeszkadza jej przede wszystkim brak i odnowa sprzętu i technologii, z których najbardziej kuleje dostęp do szerokiego internetu.
A w Mrozach trwa zabawa w cyfryzację. Efektowna, ale nieefektywna, bo bez wpływu na decyzje i pieniądze...

Numer: 24 (923) 2015   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *