DRODZY CZYTELNICY

Wiesz, co jesz – głosi slogan jednej z większych masarni. Oczywiście z wykrzyknikiem, ale czasami należy zapytać... siebie, czy rzeczywiście wiemy, co jemy. Bo przecież tylko nieliczni mogą własnoręcznie i ze znanych sobie surowców produkować i jeść dary ziemi. Tak - dary, bo przecież bez jej życiodajnej gleby nic nie wzejdzie, nic nie urośnie i nie dojrzeje. A co zrobić, jeśli jesteśmy skazani na jedzenie cudzych wyrobów. Sprawdzać wszystko, by się nie okazało, że nie jemy, a żremy najgorsze trucizny

Wiemy, że żremy

DRODZY CZYTELNICY / Wiemy, że żremy

Półki sklepowe pełne są produktów, opisywanych jako zdrowa żywność. Bio, eko, prosto z zagrody, od szczęśliwych kurek, wprost z natury, najlepsze dla dziecka, na potencję, na raka… przykłady można mnożyć. Na opakowaniach szczególnie eksponowane jest rzekome pochodzenie produktu, dodatkowo uwiarygodniane przemyślaną szatą graficzną, która wpływając na podświadomość konsumenta, ma go przekonać o wyjątkowych cechach i naturalności danego produktu.
A jak jest naprawdę? Zgodnie z prawem treść etykiety nie może wprowadzać konsumenta w błąd ani tekstem, ani znakiem graficznym. Wystarczy jednak przyjrzeć się produktom i ich oznaczeniom i przestudiować zawarte na etykiecie informacje, aby zauważyć, że... pierwsze wrażenie to nie wszystko. Producenci żywności prześcigają się w kreacji fantazyjnych nazw, opisów i wizualizacji, które w zetknięciu ze składem, umieszczonym gdzieś małym drukiem na tyle opakowania, okazują się jedynie chwytem marketingowym.
Wszystko przez prawo, które nie zna pojęcia zdrowa żywność, a to oznacza, że taki napis może znaleźć się praktycznie na każdym produkcie – niekoniecznie naturalnym i ekologicznym. Jedynym wiarygodnym oznaczeniem jest certyfikat. Znakowanie produktów pochodzących z gospodarstw ekologicznych musi spełniać wszelkie wymogi ustawodawstwa krajowego, dotyczące danej grupy produktów. Obowiązującym certyfikatem rolnictwa ekologicznego w Unii Europejskiej jest tzw. ekoliść, czyli 12 gwiazdek ułożonych w kształt liścia, na zielonym tle. Ponadto, na etykiecie można znaleźć napis i znak Rolnictwo ekologiczne - system kontroli WE. Znakowanie takie może pojawić się na opakowaniu produktu jako informacja handlowa tylko w przypadku, gdy co najmniej 95% jego składników pochodzi z rolnictwa ekologicznego.
Innym certyfikatem, wiarygodnie informującym o pochodzeniu produktu jest Demeter, znakujący produkty ekologiczne, pochodzące z upraw biologiczno-dynamicznych. Pozwolenie na używanie znaku Demeter mają tylko te gospodarstwa, które nie stosują syntetycznych nawozów, sztucznych dodatków wykorzystywanych w procesie przetwórczym czy chemicznych środków ochrony roślin, wspomagając procesy życiowe w ziemi i pożywieniu kompostami i płodozmianami.
Nie dajmy się więc oszukać, bo przegramy. Jak na szpinaku, maśle i jajach. To nie żart. Gdyż okazało się, że szpinak nie jest aż tak wyśmienity, a masło i jaja aż tak zabójcze, czyli powodujące gromadzenie się cholesterolu.
Jest wręcz przeciwnie, do czego wreszcie przyznają się naukowcy. W jakim celu więc nas oszukiwali? Może nie lubili niosek, a może trzymali z producentami brojlerów...
Nie ma żartów, gdy w grę wchodzi zdrowie, a w końcowym efekcie - życie. Skoro tak, to jedzmy co zdrowe, a nie żryjmy byle czego, bo... tańsze. A gdzie jest najtańsze? Oczywiście w marketach, gdzie kupują tylko nienażarci idioci... Proszę się nie obrażać, prawda poboli, ale przestanie. My zaś będziemy żyli długo i smacznie...

Numer: 23 (922) 2015   Autor: Wasz Redaktor






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *