Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki biurokratów

Wojna z urzędem jest długa i niebezpieczna, ale bywa też groteskowa i radosna, jeśli podejdziemy do biurokracji z humorem. Tak zrobiła poznana przed tygodniem Ewelina Żółtek z domu Jaworska i jej pełnomocnik - Czesław Cudny. To oni witali kontrolerkę z magistratu, która wzięła sobie do pomocy strażników miejskich w roli ochroniarzy. No i oczywiście nikogo nie wpuściła do domu...

Zajazd kontrolny

Cudny jest wujkiem Eweliny, czyli osoby, która ma te kłopoty. Pomaga jej z racji powinowactwa i wykształcenia. Zna się na takich sprawach, ale mińska woła o pomstę do nieba. To efekt przerażającego braku wiedzy formalnej w zakresie przepisów prawa administracyjnego. Wtedy urzędy działają na podstawie tzw. prawa kaduka.
Przypomina więc, że od 27 lat, bo w 1987 roku Anna Jaworska wyjechała stąd, jej dowód osobisty leży w urzędzie i od mniej więcej 10 lat przestał już być ważny. Są więc dowody urzędowe, że Anna Jaworska tutaj nie mieszka.
- Zresztą, żeby było ciekawiej, to w jednym z pism z urzędu miasta Ewelina dostała informację, że Anna złamała przepisy związane z meldunkami. Jeżeli je złamała, to jest przepis o karaniu. A co się robi? Nie karze się. A przynajmniej nie usiłuje się wszcząć postępowania administracyjnego sankcyjnego w stosunku do Anny Jaworskiej, tylko nęka się Ewelinę, która ma udowodnić, że nie jest wielbłądem. I to jest przerażające – dywaguje pan Czesław, żartując przy urzędnikach, że Mińsk Mazowiecki to nie jakaś pipidówka, a miasto powiatowe w sercu kraju.
- Panie burmistrzu, pan łamie prawo wyborcze, bo formalnie jest organem wykonawczym, a faktycznie pana pracownicy sporządzają spisy wyborcze na podstawie fałszywych list. Nie na 21 dni przed wyborami, tylko na 3 miesiące, burmistrz powinien zweryfikować tę listę. A pan, jak nigdy nic, nadal tę Annę Jaworską na liście ma i przychodzi ją nękać... – nie odpuszcza Cudny.
Będą oględziny lokalu? Nie, bo wszakże art. 85 kodeksu postępowania administracyjnego dopuszcza oględziny, ale przedmiotem oględzin mogą być tylko... przedmioty. Lokal nie jest przedmiotem, więc to jest kolejny dowód, że i tu burmistrz kompromituje się poziomem wiedzy i na siłę chce wtargnąć do cudzego domu. A prawda jest też taka, że naruszenie nietykalności mieszkania jest równoznaczne z naruszeniem dóbr osobistych obywatela.
I co w takiej sytuacji? Nic, bo burmistrz Mińska Mazowieckiego chce pokazać, że on ma władzę i będzie robił tak, jak on uważa.
Bylejakość władzy wychodzi także z protokołu z oględzin lokalu przy ul. Licealnej 3 w sprawie wymeldowania Anny Jaworskiej z pobytu stałego.
Czytamy w nim, że obecni tam kontrolerzy /Aneta Gela, Elwira Kulma i Arkadiusz Pazdyka/ ustalili kilka oświadczeń. Ewelina  Żółtek oświadczyła, że mieszka w przedmiotowym lokalu od 1969 roku, a zgodnie z art. 23 kodeksu cywilnego, dobra osobiste w tym nietykalność mieszkania pozostają pod ochroną prawa cywilnego, w związku z powyższym Ewelina Żółtek nie udostępni lokalu przy ul. Licealnej 3 w celu dokonania oględzin w związku z prowadzoną sprawą o wymeldowaniu Anny Jaworskiej. Ewelina Żółtek prosi o dołączenie do akt sprawy wpisu z księgi wieczystej. Czesław Cudny wskazał, że art. 12 KPA mówi wyraźnie, jaka powinna być kolejność załatwienia sprawy. Zauważyli także, że na oględzinach nie stawiło się wzywane rodzeństwo pani Eweliny - Anna Jaworska, Halina Artymowicz i Mirosław Jaworski. Zlekceważyli sprawę, bo jak można traktować poważnie taki absurdalny zajazd kontrolny...

Numer: 22 (921) 2015   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *