Od kilku lat, a właściwie od zmiany wójta, szkoły w mińskiej gminie nie czują się równo traktowane. Właściwie ich dyrekcje, które były znane ze sprzyjania poprzednikowi wójta Piechoskiego, a więc od razu skazane na ostracyzm. Wielu radnych o tym wiedziało, ale dopiero teraz Tomasz Rokita - przewodniczący komisji oświaty, kultury i sportu - jasno sprecyzował ten problem, a władze gminy zarzewie konfliktu starały się przerzucić na... szkoły

Gorsze szkoły

Poszło o dodatkowe pieniądze dla szkół i reklamy na ich ogrodzeniach. Radny Rokita zauważył, że siedem szkół, które są w obrębie gminy dostało subwencje w wysokości 50 tys. zł. Huta Mińska Mazowieckiego dostała ok. 5 tys., Janów 8 tys., Niedziałka 16 tys., Stojadła 8 tys., Zamienie 11 tys. złotych. Jak widać, na tej liście nie ma dwóch szkół – w Brzózem i w Mariance. O czym to świadczy? Tylko o tym, że coś tu jest nie tak, a przecież wszystkie dzieci gminne powinny być traktowane jednakowo.
Druga sprawa bulwersująca radnego dotyczyła reklam pomp ciepła widniejących na ogrodzeniach szkół. Chciałby się więc dowiedzieć, jakie gmina czerpie z tego pieniądze. Podobno szyldy są w gestii dyrektorów, dlatego chciałby usłyszeć o jakie sumy chodzi i w jaki sposób są one wykorzystywane przez szkoły.
Sekretarz Jolanta Damasiewicz sądzi, że przedwczesne jest zdanie o dyskryminacji szkół, bo tak nie jest. Subwencja oświatowa, która wpływa corocznie do gminy jest dzielona na szkoły według ich potrzeb. A to, o czym mówi Rokita, to wniosek do rezerwy subwencji oświatowej o środki do wykorzystania na przypadki losowe, np. powódź, pożar, odprawy nauczycieli. W tym roku pojawiła się też taka możliwość, aby zgłaszać swoje potrzeby na wyposażenie sal w związku z dodatkową liczbą sześciolatków. Wniosek ten został złożony z inicjatywy dyrektorki z Zamienia. Przypadał on na każdą szkołę, ale chodziło o to, gdzie będzie prawdopodobnie najwięcej sześciolatków. Wyszło na to, że najwięcej było w tych obdarowanych szkołach, więc te 50 tys. podzielili według liczby sześciolatków.
Poza tym nie wszystkie szkoły zgłaszają chęć wzięcia udziału w inicjatywach. Dlatego sekretarz nie dopatrywałaby się tutaj jakichś niejasnych intencji. To nie jest tak, że w pozostałych szkołach są gorsze warunki.
Jeżeli zaś chodzi o te reklamy, to z gminą żadnych uzgodnień nie robiono. Firma twierdzi, że uzyskała zgodę gminy, ale to nieprawda. Dlatego wydali dyspozycje, żeby te banery znikły. Szkoły też nie dostały żadnego wynagrodzenia.
Bardziej radykalnie do sprawy podszedł wójt Piechoski. Twierdził on, że konflikt między dyrektorami szkół w Starej Niedziałce, Brzózem i Mariance a wójtem istnieje od wielu lat. Miał o tym nie mówić, ale niektóre sprawy z Marianki i Starej Niedziałki trafiają już do sądu. Dyrektorka Gmur złożyła pozew o to, że jest źle traktowana przez wójta oraz że mało zarabia. Sprawa w sądzie jest rozwojowa. Mimo tego wójt jest daleki od nierównego traktowania szkół i na poczekaniu daje przykład z ostatnich dni. Otóż kiedy dyrektor z Marianki poprosiła o nowe ksero za 2 tys. zł, zostało ono zakupione od ręki.
Tomasz Rokita nie dawał za wygraną. – Nie mieszałbym projektów unijnych z subwencją. To jasne, że te pieniądze zostały podzielone niesprawiedliwie. Chcę powiedzieć, że na kwiecień sześciolatków w Mariance było tyle samo co w Janowie, więcej niż w Hucie i tyle samo co w Stojadłach. Czyli szkoła mogłaby liczyć na sumę ok. 8 tys. zł. Być może wina tkwi pośrodku, ale rolą wójta jest sprawiedliwe traktowanie wszystkich. Jeżeli zaś chodzi o sprawy sądowe, to dopiero po wyroku możemy powiedzieć, po czyjej stronie była racja.
Może rzeczywiście każda strona konfliktu ma swoją rację, bo jak mówił Maciej Gałązka, podobno dyrektor szkoły w Mariance nie widziała potrzeby skorzystania z dotacji, bo... nie potrzebowała tych pieniędzy.
Honor honorem, ale czy warto obrażać się kosztem dzieci...

Numer: 17 (916) 2015   Autor: J. Zbigniew Piątkowski