SiennicaPowiat stulatków

Liczba stulatków w powiecie mińskim nie maleje, a do kobiet dołączają mężczyźni. Gmina Siennica ma do nich szczególne szczęście, bo akurat do grona seniorów ze specjalną emeryturą dołączył Jan Czyż z Gągoliny. Wprawdzie setkę zaliczy dopiero 3 kwietnia, ale ze względu na Wielki Piątek zaproszeni goście lampkę szampana wypili już w przedświąteczną, palmową niedzielę. Jubilat prócz życzeń otrzymał kawaleryjską szablę i zestaw nienasyconych wierszy. Cieszył się z prezentów jak sztubak...

Z szablą nasyceń

Janek Czyż mieszkał całe życie na skraju wsi, gdzie woda zawsze była czysta, a trawa zielona. Teraz trochę z alatuje od oczyszczalni ścieków, ale nie ma tragedii. W 1939 roku miał 24 lata i poszedł z ułanami na front, a stamtąd do stalagu w Bawarii. Przesiedział tam ponad sześć lat i do tego cały czas w mundurze, więc rekompensaty za niewolę nie dostał. Niemcy wojskowym nie płacili, a polski rząd o nich też nie zadbał.
Najważniejsze jednak, że przeżył i po powrocie spotkał 10 lat młodszą Stefanię. Gągolinianka nie odrzuciła swatów i 31-latka urodziła mu czworo dzieci - trzech synów i córkę. Dziś najstarszy Henryk ma 66 lat, Mieczysław – 64 lata, Zdzisław – 57 lat, a jedynaczka Zofia – 60 lat. Wszyscy świętowali ojcowską setkę, a najstarszy przyjechał z córką ze stolicy.
Pan Jan ma jeszcze czworo wnucząt (po dwoje od Henryka i Zofii) oraz prawnuczkę Natalkę. Tylko tyle, bo Mietek ze Zdzichem wybrali dłuższe kawalerstwo. Mieszkają jednak z ojcem w nowym domu i się nim opiekują. Naprzeciw stoi ich rodzinne gniazdo, ale już tylko do rozbiórki.
Przyjechaliśmy do jubilata z wójtem Zielińskim po finale ligi siatkówki, a tu niespodzianka, czyli trzech ułanów w mundurach i jeden w cywilach. To właśnie mińszczanin Andrzej Osiński przywiódł tu fanów 7 Pułku Ułanów Lubelskich, by nasycić stulatka widokiem mundurów i ofiarować mu szablę. Na razie tępą, ale gdyby zaszła potrzeba naostrzą, by było czym siec wroga.
Pan Janek lubi opowiadać o swoim wojskowym życiu, ale życie obozowe kwituje tylko westchnieniem i lapidarną puentą, że było ciężko. Najciężej zaś wtedy, gdy trzeba było głodować i grzebać zmarłych kolegów. Po wyzwoleniu obozu amerykanie trzymali ich na kwarantannie, ostrzegali przed komunistami, ale on wrócił. Nie chciał żyć samotnie na obczyźnie...
Teraz od 21 lat też jest samotny, bo żona Stefania zmarła młodo, czyli mając 68 lat. Do złotych godów zabrakło im trzy lata, ale było im razem dobrze. Nigdy by nie przypuszczał, że dożyje setki w tak dobrej kondycji. Trochę niedomagają uszy i nogi, ale jeszcze potrafi wyjść w pole i wrócić bez pomocy do domu. Teraz będzie mu łatwiej, bo 3-tysieczny dodatek do emerytury da mu dobrobyt godny stulatka z szablą nasyceń.

Numer: 14/15 (913/914) 2015   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *