Gmina Mińsk MazowieckiGmina mińska sesyjna

Nigdy nie wiadomo, co stanie się bodźcem do dyskusji. Czasami jest to budżet, bo w grę wchodzą pieniądze, a innym razem jakaś idea wzbudzająca w radnych chęć polemiki. Tak było podczas lutowej sesji mińskiej rady gminy, kiedy doszło do budżetowego wystąpienia działacza sportowego z Osin i pytania radnego Gruby do wójta Piechoskiego o losy i ewentualną pomoc mińskiemu szpitalowi

Swary podmiejskie

Najpierw na los i radnych postanowił poskarżyć się działacz Toczyski z Osin. Mówił, że powołali grupę inicjatywną w celu budowy boiska wielofunkcyjnego w Osinach. Gmina zachęcała ich, żeby podejmować takie działania, ponieważ są one mile widziane. Otrzymali 29,5% wkładu społecznego, czyli bardzo dużo, a inicjatywa została wykreślona. Inne inicjatywy, które otrzymały 15% w jakiś sposób przeszły. Boisko zatwierdził wójt, ale wykreślili je z budżetu radni. To wielka strata, bo powoduje zanik chęci do społecznego działania.
- Uważam, że zrobiłem to, co należało i wpisałem tę inwestycję do budżetu. Jednak wójt jest władzą wykonawczą, a to rada gminy zadecydowała o jej wykreśleniu. Rozumiem, że zostały wam podcięte skrzydła, jednak niech wypowiedzą się osoby za to odpowiedzialne, czyli pani przewodnicząca i pozostali radni. Gmina nie jest tak biedna, że nie stać jej na takie inwestycje. Tu potrzebna jest dobra wola i zrozumienie radnych – tłumaczył wójt Piechoski.
Ale radny Tomasz Rokita był innego zdania. Popiera on inicjatywy lokalne, ale są pewne priotytety dla rozwoju całej gminy. W Osinach jest już boisko, z którego korzysta młodzież. Jeśli chcemy rozwoju, to społeczność powinna się wykazać, tak jak w Hucie Mińskiej, gdzie odbywa się szkolenie dzieci i młodzieży. - Państwo chcecie kolejnego boiska, kiedy mamy rozpoczęte inwestycje w kanalizację. Nie możemy wywalać pieniędzy. Trzeba trochę taktu, ponieważ są priorytety – przekonywał.
Tak pouczony Toczyski już nic nie powiedział. Jednak wójt namawiał radnych działaczy, by przyjęli takie rozwiązania, które sprawią, że inicjatywy lokalne nie będą odrzucane. Obecne kryteria sprawiają, że nie wszystkie wnioski są sprawiedliwie weryfikowane.
Dyskusję o lekarzach, pacjentach i mińskim szpitalu wszczął radny Andrzej Gruba. To on przypomniał, że na ukończenie przebudowy szpitala potrzeba około 8 mln zł. Zapytał więc wójta, czy myślał o wsparciu lecznicy i w jaki sposób.
– Jestem szeregowym członkiem Stowarzyszenia Nasz szpital, ale jako wójt nie mam specjalnych kompetencji w tych sprawach – próbował się wytłumaczyć Piechoski, ale nic z tego. Najpierw piszący te słowa wskazał, że jeśli nie dojdzie do zmian w szpitalu, grozi nam podróż do miast ościennych. Można ochronić szpital przed upadkiem lub prywatyzacją dzięki właśnie samorządom, które mogą utworzyć spółkę z powiatem mińskim. Wtedy wszyscy podatnicy mieliby wpływ na jakość medycznych usług.
Sołtys Celiński z Grębiszewa o lekarzach i służbie zdrowia ma jak najgorsze zdanie. – To jest chora sytuacja. Służba zdrowia to draństwo, oszustwo, złodziejstwo. Na badania trzeba czekać dwa miesiące. Trzeba zrobić tak, jak jest w Czechach i Niemczech, czyli płacisz u lekarza, on wypisuje rachunek, z którego się rozliczasz i odpisujesz sobie od podatku. U nas chcieli tak zrobić, ale pacjent nie może sobie tych kosztów odliczyć, tylko lekarz może to zrobić. Gdyby obaj się rozliczali, to wtedy zobaczylibyśmy, ile naprawdę zarabiają lekarze. Nie popierajmy obecnego systemu służby zdrowia – apelował Celiński.
Trudno się z sołtysem nie zgodzić, ale nasz szpital wymaga nie tylko uzdrowienia systemu. Problemem są ludzie, którym trzeba dać motywację do lepszej pracy. Najlepsze są pieniądze, ale wtedy żaden z lekarzy nie powinien uprawiać prywaty.

Numer: 11 (910) 2015   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *