Powiat mińskiRewiry bezprawia

Takie problemy nie są zbyt częstymi gośćmi na łamach czasopism. Nie są, bo mimo działania w powiecie trzech komorników, żaden z nich nie umieszcza ogłoszeń licytacyjnych na łamach prasy lokalnej. Już częściej takie informacje ukazują się na zlecenie skarbówki. Czyżby nie chcieli szybko i za większą cenę pozbyć się obciążonych długiem nieruchomości i... zarobić? Przyczyna jest inna i – jeśli prawdziwa - aż poraża brakiem skrupułów i nadmiarem niegodziwości

Dziedzic podstępu

Rewiry bezprawia / Dziedzic podstępu

Komornika Mirosława Dziedzica poznaliśmy w 2008 roku podczas kilku licytacji mińskich lokali mieszkalnych. Już wtedy działacze Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej postępowania egzekucyjne Dziedzica nazwali niemoralnymi praktykami. To on chorego na raka Mirosława Raźniaka kazał przywiązać do krzesła i wynieść z mieszkania. Eksmitowany nazajutrz po tym zdarzeniu zmarł w szpitalu. Mirosław Dziedzic był także pozwanym w sprawie wniesionej do sądu przez zlicytowaną przez niego w nieuczciwy sposób inną mińszczankę. Komornik wbrew prawu zlicytował jej dom w cenie sprzed roku. W ten sposób ktoś wzbogacił się, a wierzyciel nie został zaspokojony nawet w niewielkim stopniu, mimo że wartość zadłużenia była niższa, niż kwota uzyskana ze sprzedaży domu.

Inaczej było podczas próby licytacji nieruchomości 63-letniego Józefa z Sulejówka. Gdyby nie ich anonimowa, darmowa pomoc, ten prosty budowlaniec, dawno poległby w nierównej walce z komornikiem, który próbuje sprzedać jego dom za bezcen – czytamy w tygodniku Angora z 30 listopada 2014 roku.

Wszystko zaczęło się od tzw. operatów, które dla komornika są podstawą określenia ceny nieruchomości. Pierwszy określa wartość nieruchomości gruntowej o pow. 750 m2 zabudowanej budynkiem jednorodzinnym o pow. użytkowej 239 m2 dla potrzeb egzekucji” na 1,415 mln. zł. Drugi zaś dla odmiany zakłada, że… ta działka jest pusta i warta 282 tys. zł.

Jak to możliwe? Możliwe, jeśli wystawia się do licytacji cenę wywoławczą tylko z drugiego, tańszego operatu. Możliwe, choć komornikowi powinno zależeć na porządnym ogłoszeniu licytacji i uzyskaniu największej ceny ze sprzedaży majątku dłużnika, by spłacić wierzyciela i wziąć dla siebie niemałą prowizję.

Mało tego, komornik nie ogłasza licytacji dwa tygodnie wcześniej na stronie internetowej Krajowej Rady Komorniczej. – Nie zdziwię się, jeśli na licytację przyjdzie jeden człowiek, który „przypadkiem” dowiedział się o ofercie i kupi wart ponad milion dom za dwieście tysięcy złotych, a pan Józef zostanie na bruku, w dodatku z połową swojego długu – mówi prawnik pomagający dłużnikowi. – Działanie komornika może mieć podłoże o charakterze przestępczym, gdyż (…) może wykorzystywać moją nieporadność i niewiedzę tak, aby w konsekwencji ułatwić osobie trzeciej przejęcie za bezcen należącej do mnie nieruchomości – pisze do sądu pokrzywdzony pan Józef.

Opisujący proceder dziennikarz Angory miał przyjemność pogadać sobie z Dziedzicem, który oznajmił mu o odwołaniu licytacji. – A z jakiego powodu, może pan wyjaśnić? – Błędu, który popełnił komornik, Mirosław Dziedzic – mówi o sobie w trzeciej osobie. – Złego ustalenia ceny wywołania. Omyłkowo przyjąłem, że to jest cena udziału w nieruchomości, a to była tylko cena gruntu… - przyznaje, by zaraz dodać, że podczas nowej licytacji cena nie będzie wynosiła ponad milion, bo dłużnik ma tylko ułamek nieruchomości, cząstkowy udział – precyzuje Dziedzic, a po szczegółowe informacje odsyła do rzecznika komorniczego samorządu. W słuchawce wyraźnie słychać, jak śmieje się pod nosem.

Kręcą z niedowierzaniem głowami. Z dokumentów wynika, że działka pana Józefa (750 m2), którą kupił 35 lat temu, jest częścią dużo większej nieruchomości. Komornik najwyraźniej chce wykorzystać sytuację, że jej właściciel nigdy nie założył osobnej księgi wieczystej i – dla potrzeb licytacji – zamierza przyjąć, że wart ponad milion złotych dom pana Józefa należy także do innych właścicieli podzielonego gruntu! W praktyce oznacza to, że dom może zostać sprzedany za około… 100 tysięcy złotych. – Nie wiem, co o tym sądzić, ale coraz więcej wskazuje na to, że to pasmo absurdów nie jest przypadkiem – mówi prawnik.

Co zrobi dłużnik, jeśli jego dobytek zostanie sprzedany wbrew dokumentom i logice? Twierdzi, że pójdzie pod most, bo ten dom jest wszystkim co ma, a pieniądze, które zostałyby mu po sprzedaży i spłacie długu, to całe jego dożywocie...

Numer: 49 (896) 2014   Autor: Janko Fridayski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *