KałuszynKałuszyn do raportu

W minioną środę kałuszyńskie targowisko gościło inspekcję konserwatorską. Burmistrza Soszyńskiego, który tuż po ułańskiej hecy wyjechał na urlop – jak mówią kałusiacy - do... Londynu zastępował sekretarz Czerwiński. Ten najpierw się zapierał, że nie ma nic wspólnego z blokadą targowiska dla mediów, ale w końcu przyznał się do takiego działania. Kontrolująca wykopaliska archeolog nie chciała się nawet przedstawić, ale na szczęście zjawił się Sebastian Tyszczuk, dyrektor Muzeum Ziem Nadbużańskich. To on przechowuje szczątki powstańców...

Winy oczywiste

Co sprowadziło Tyszczuka do Kałuszyna? Przyjechał, by domówić zorganizowanie wystawy muzealiów znalezionych podczas praca archeologicznych. Decyzją konserwatora zabytków wszystkie odnalezione zabytki i szczątki są przekazywane do muzeum formalnie jako muzealia. Teraz trzeba czekać na decyzję wojewody o zmianie ich statusu. Trudno powiedzieć, kiedy taka decyzja może zostać podjęta, tym bardziej, że ciągle trwa sprawa przed sądem o uchylenie decyzji o przeniesieniu krzyża. Dyrektor musi na to czekać. Zanim więc zostanie przeprowadzony powtórny pogrzeb, musi minąć trochę czasu. Tym bardziej, że badania ciągle są w toku. Ba, nadal odkrywane są nowe szczątki i nie wiadomo, czy nie zostanie podjęta decyzja o kolejnym rozszerzeniu obszaru badań.

- Panie Sebastianie, o wszystkim decyduje konserwator zabytków, a jaka jest wasza rola jako Muzeum Ziem Nadbużańskich...
- Nasza rola w tej chwili ogranicza się do przyjęcia muzealiów. Natomiast osobną rolę pełni tutaj Stowarzyszenie Naukowe Archeologów Polskich, które czuwa nad sprawą od strony administracyjnej i merytorycznej.
- Czy z punktu widzenia muzealnika wszystkie prace są przeprowadzane tutaj prawidłowo? Czy widzi pan jakieś komplikacje?
- Jeżeli chodzi o badania archeologiczne nie ma tutaj żadnych komplikacji, wszystko idzie właściwym tokiem. Od strony naukowej jest dużo starań, nie tylko ze strony Andrzeja Jankowskiego, prowadzącego te badania, ale także ze strony antropologa Maurycego Stanaszka, który bardzo szybko dokonał analizy. Według ustawy miał na to 3 lata, a zrobił to w 2 miesiące. Zaangażowanie tej ekipy jest duże i wynika z potrzeb społecznych.
- Czy nie uważa pan, że te badania powinny być rozpoczęte przed budową targowiska...
- Oczywiście, ponieważ nie byłoby strat materialnych i inwestycyjnych. Należy się odwołać do konserwatora zabytków i ministerstwa kultury, które, jak mi wiadomo, planuje przeprowadzenie tutaj kontroli zgodności z prawem wcześniejszych postępowań administracyjnych, ponieważ plan miejscowy wyraźnie wskazywał, że krzyż stoi na mogile.                                                                                                                     - Ale ktoś musiał wyrazić na to zgodę...
- Tutaj wyraźnie nastąpiło przekroczenie uprawnień przez burmistrza, ponieważ to jego podpis widnieje na decyzji. Nie może on zakazać przeprowadzenia ekshumacji. I nie sądzę, żeby konserwator zabytków uzgodnił taki zakaz, tym bardziej, że w planach jest wyraźnie zaznaczona mogiła. Ponad to, wiedząc o tej mogile, i chcąc przeprowadzić taką inwestycje obowiązkiem miasta było powiadomienie Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Trzeba powiedzieć wprost – tutaj nastąpiło niedopełnienie obowiązków przez burmistrza. Teraz burmistrz płaci za to zmianą terminu otwarcia targowiska.
- Być może trzeba będzie też rozebrać stojący na placu budynek.
- Nie znam daty budowy tego budynku, ale firma, która go zbudowała ok. 10 lat temu odkryła groby i to zataiła. Już wtedy wykonawca powinien był to zgłosić. Od dziesięciu lat ktoś już wiedział, że na pewno są tutaj groby.
- Burmistrz rządzi już od 16 lat i już wtedy wszystko zostało zatajone...
- Ten kto budował musiał natknąć się na te groby.
- Czy w kompetencji Muzeum Ziem Nadbużańskich leży ingerencja w tutejsze prace, czy tylko wykonywanie poleceń konserwatora zabytków?
- W tej chwili tylko przejęcie zabytków i muzealiów i ich ochrona.
- I teraz chce pan zrobić wystawę?
- Próbujemy zrobić wystawę, by na Wszystkich Świętych można było zapalić znicz przy szczątkach, a nie w jakimś innym miejscu.
- Czy te kości mogą pozostać na obecnym miejscu?
- Jeżeli decyzja o przeniesieniu krzyża zostanie uchylona i wróci on na swoje dawne miejsce, wtedy będzie i taka możliwość. Nie można niczego rozstrzygać przedwcześnie, poza tym decyzja musi zostać zaopiniowana przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która zdecyduje gdzie i w jakiej formie te szczątki zostaną upamiętnione. Można sobie też wyobrazić możliwość, że zostaną pochowane w Kuflewie, gdzie ci powstańcy walczyli i zginęli. Jest bardzo dużo możliwości, które ciągle są otwarte. Musi to zostać osiągnięte w konsensusie społecznym wypracowanym przez urząd gminy, ROPWiM i wojewodę mazowieckiego. Czas, żeby przepisy i procedury zaczęły być respektowane.
- Jednak głównym decydentem w tej sprawie jest wojewoda?
- Tak, ale samodzielnie też nie może podjąć tej decyzji, ponieważ musi ją skonsultować.
- Kiedy spodziewa się pan końca tych prac?
- To oczywiście zależy od archeologów… i pogody.
- To znaczy, że może się pan nie wyrobić z wystawą do 1 listopada.
- Nie musimy tam pokazać wszystkiego. Na podstawie tego, co zostało nam już przekazane powinniśmy zdążyć...
- To byli powstańcy styczniowi, prawda?
- Wszystko na to wskazuje...

Już po rozmowie okazało się, że odkopano więcej kośćców niż domniemanych powstańców spod Kuflewa. Były w bardzo złym stanie, więc sprowadzili na miejsce antropologa. Być może dojdzie do potwierdzenia, że w jednej z większych jam są nie styczniowi, a listopadowi powstańcy. Niewątpliwie ciąg dalszy nastąpi. Za nadzieją, że władze Kałuszyna nie będą już uciekać z mogił jak z miejsca przestępstwa.

Numer: 40 (887) 2014   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *