Powiat mińskiPowiatowa gala szpitalna

To była okazała, ale i dziwna rocznicowa gala. Na pewno szpitalna, bo z okazji stulecia mińskiej lecznicy, ale nie do końca. Okazało się, że przez chwilę przenieśliśmy się do Grodziska, a nasze zdrowie winno kwitnąć, bo mamy jeden z najlepszych szpitali na Mazowszu. Nie wszyscy w ten objawiany fakt uwierzyli, bo doświadczyli wiele, ale przecież goście nie mówili do pacjentów, a lekarzy, pielęgniarek i salowych. No i do dyrektora Romejki, który okazał się zarządczym herosem. Skoro tak, to po co cokolwiek w szpitalu zmieniać…

Śliczna lecznica

Setkę mińskiego szpitala uhonorował sam ordynariusz DWP, czyli bp Hoser, odprawiając mszę w najstarszej świątyni. Stamtąd paradny skład celebrytów i vipów przewiózł się na plac Budowlanki i przeszedł do jej auli. Dominowali jednak byli i obecni pracownicy dawnej służby a teraz ochrony zdrowia, z których połowa nie wytrzymała do końca uroczystości. Nie posmakowali więc półkwintalowego tortu i śpiewu Elżbiety Sieradzińskiej. Mińska Mazowieckiego Piaff - jakby na złość nieobecnym już gościom – obwieściła mocnym głosem, że nie żal jej żadnej chwili.
Szkoda, bo tort był wyśmienity, czego nie można powiedzieć o całej uroczystości, która przypominała słusznie minione akademie ku czci. Nawet zarys historii szpitala powiatowego Lilii Kłos ma niemodną szatę graficzną, której nie wzmacniają fotografie i mapy. Wygląda, jakby sponsor pożałował pieniędzy, a przecież mińska historyczka się napracowała i to w czynie społecznym.
O medalach, wyróżnieniach, gratulacjach trudno nawet pisać, bo same nazwiska zapełniłyby kolumnę tekstu. Wspomnijmy więc tylko, że były złote medale za długoletnią służbę od prezydenta RP, dyplomy od marszałka Mazowsza, medale od rady lekarskiej i dyplomy od mińskiego starosty. Znowu pokazali kombatanci dekorując sztandar szpitala odznaką za wytrwałość i skuteczność w społecznym działaniu na rzecz rozwoju ruchu kombatanckiego i krzewienia jego pięknych tradycji. Wszystkich odznaczonych pokazujemy w reportażu naszej CsTV.
Na ekranie zobaczymy, że wbrew temu, co zapowiadał prezes Czesław Gągol ze stowarzyszenia Nasz Szpital, gala medalowa nie była ciekawszym punktem obchodów, a gratulacje gości nie przekraczały najniższego poziomu erudycji i żartu sytuacyjnego. Żwawiej zrobiło się po pomyłce wiceministra zdrowia Soplińskiego, który nagle przeniósł się do Grodziska i byłego dyrektora Sobolewskiego. Ten to miał czelność nie tylko przypominać swoje rządy, ale też pytać, kto go jeszcze pamięta. Chciał braw, więc je dostał, choć bardziej należały się ministrowi prezydenta RP Jackowi Michałowskiemu, który w telefonicznej rozmowie życzył wszystkim lekarzom i pielęgniarkom cierpliwości do pacjentów. Nawet w ekstremalnych sytuacjach, czyli w szpilkach na 17-centymetrowych obcasach, w jakich szła na scenę szefowa pielęgniarek i położnych Grażyna Rogala-Pawelczyk.
O ekstremach szpitala nikt nie mówił. Jedno z nich to PPP czyli zapowiadana przez starostwo poprawa funkcjonalności, a właściwie dostosowanie do norm unijnych dzięki publiczno prywatnej restrukturyzacji. Na razie miński SP ZOZ mieści się w zakontraktowanych wydatkach i nie ma długu. To chyba jedyne pocieszenie w tej prześlicznionej lecznicy z okazji jej setnej rocznicy. Posadzony przy łączniku dąb na pewno te fakty zapamięta...

Numer: 40 (887) 2014   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *