Mińsk MazowieckiRewiry wyborcze

Prawo i Sprawiedliwość zaprezentowało w ubiegłą sobotę deklarację samorządową. Nasza deklaracja samorządowa to zobowiązanie do służby, ale też zespół postulatów do władz centralnych - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jak to przekłada się na nasz miński grunt? Pytamy o to Krzysztofa Płochockiego - wicestarostę powiatu mińskiego i kandydata PiS w wyborach samorządowych

Stany normalne

Rewiry wyborcze / Stany normalne

Z jaką drużyną PiS idzie do nadchodzących wyborów?
To zdecydowanie najsilniejsza ekipa jaką kiedykolwiek wystawialiśmy. Jednomandatowe okręgi wyborcze w mieście Mińsk Mazowiecki są szansą na odsunięcie od władzy obecnego układu. Patologie takie jak np. kolesiostwo czy zamiatanie problemów pod dywan, mogą zniknąć, ponieważ silni, niezależni radni będą sprawowali nad procesem zarządzania miastem większą kontrolę. Nie muszę przypominać co stało się z Robertem Ślusarczykiem i Krystyną Milewską-Stasinowską, gdy zaczęli patrzeć burmistrzowi na ręce?
Zostali podsłuchani, a następnie odwołani ze swoich funkcji w komisji zajmującej się kontrolą burmistrza. Czy tak się współpracuje z radnymi opozycji?
To, co się działo w mijającej kadencji, było przykładem najniższych standardów... Poziom debaty musi się podwyższyć, ale przede wszystkim musi zapanować wzajemny szacunek. Przykro mi to mówić, ale obecna ekipa rządząca w Mińsku dała się poznać z jak najgorszej strony. W tym samym czasie jako wicestarosta starałem się pokazać, że można bardzo ważne i trudne decyzje podejmować przy otwartych drzwiach, w porozumieniu ze wszystkimi stronami, także z opozycją.
Jaka powinna być nadchodząca kampania w Mińsku Mazowieckim?
Chcielibyśmy, by była to kampania merytoryczna, a nie przepychanki drogimi gadżetami. Może to źle zabrzmi, ale chcemy poprowadzić tanią kampanię. Mieszkańcy mają dość marnowania sporych środków, mimo że to prywatne pieniądze kandydatów. Lepiej niech zasilą one konta fundacji dobroczynnych, lub posłużą ekspertom do przygotowania planów rozwoju miasta. Będzie z tego większy pożytek niż z setek plakatów i banerów, które po kampanii są bezwartościowymi śmieciami.
Brakuje panu w mińskim samorządzie merytorycznej
debaty i odpowiedzialności za decyzje?
Bardzo. Gdybym był burmistrzem, to nie doprowadziłbym do skandalicznej sytuacji, w której firma schodzi z budowy miejskiej inwestycji. Nowy budynek Miejskiej Szkoły Artystycznej powinien już dawno stać, choćby w zupełnie innym miejscu niż stara placówka. A tymczasem na koniec rządów obecnego burmistrza nie ma w mieście żadnej porządnej sali widowiskowej, mimo że przed rozpoczęciem jego kadencji były aż dwie.
Jako urzędujący wicestarosta jest pan jednym z naturalnych liderów naszego samorządowego wyścigu. Kto jest w pańskim najbliższym otoczeniu, którzy samorządowcy mają decydujący wpływ na kształt postulatów programowych PiS?
Bez wątpienia zacznę to wyliczenie od Roberta Ślusarczyka i Michała Górasa. To radni wykazujący się największą determinacją w dążeniu do pełnej transparentności życia publicznego w Mińsku Mazowieckim. Największymi specjalistami w dziedzinie inwestycji i spraw budżetowych są wiceprzewodniczący Rady Miasta Leon Jurek i szefowa komisji budżetu Teresa Szymkiewicz. Blisko współpracuję także z ekspertami z sektora prywatnego. Tacy ludzie jak założyciel firmy Styropmin Ryszard Luba są dla mnie gospodarczymi i managerskimi autorytetami, a młodzi przedsiębiorcy, np. Dariusz Gąsior, na bieżąco pozwalają mi zapoznawać się z biznesowymi wyzwaniami na terenie naszych samorządów.
Jaki pańskim zdaniem powinien być miński samorząd po nadchodzących wyborach?
Bardziej przyjazny. Nie może być tak, że obywatel idzie do urzędu i wychodzi nieusatysfakcjonowany. Co dalej? Bardziej uczciwy. Należy skończyć z zatrudnianiem rodzin radnych w Urzędzie Miasta. Jaki jeszcze? Musimy budować samorząd dialogu i kompromisu, a nie festiwal wzajemnych podejrzeń, podsłuchów i haków. Mieszkańcy mają dosyć gierek ludzi władzy. Moją osobistą ambicją jest, by mieszkańcy poczuli, że u nas, to właśnie oni rządzą, a radni, wójtowie i burmistrzowie są tylko wykonawcami ich woli, a nie władcami.

Numer: 39 (886) 2014





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *