Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki akcyjny

Turysto, szanuj środowisko - pod takim hasłem ruszyła w ubiegłą sobotę tegoroczna akcja polskiego sprzątania świata do której włączyli się uczniowie okolicznych szkół, także uczniowie Dąbrówki. Przy okazji próbowali odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób oddziałujemy na przyrodę podczas wędrówki, spaceru czy rejsu po jeziorze i co każdy z nas może zrobić, żeby ograniczyć tworzenie odpadów

Odrzuty głupoty

Mińsk Mazowiecki akcyjny / Odrzuty głupoty

Wy też powinniście dbać o otoczenie, mówił uczniom Dąbrówki dyrektor Sławomir Domański, zachęcając do sprzątania najbliższej okolicy oraz własnego, tuż po powrocie, pokoju.
Dzieci zgodnie przekonywały, że wolą w lesie zbierać grzyby, niż śmieci, wykazując się przy tym głęboką znajomością ekologii. By dać sobie szansę na jesienny spacer po czystym parku czy lesie, w sobotni poranek wyruszyli na sprzątanie.
Zaopatrzeni w ogromne worki oraz rękawiczki likwidowali małe wysypiska i zbierali śmieci, które pozostawili rówieśnicy lub dorośli. W sumie zebrali 200 worków śmieci. Pierwszaki posprzątały teren przy szkole oraz obiecały, że będą pamiętać do czego służy kosz na śmieci i dbać o zielone tereny nie tylko od święta. Potem zaproponowano im udział w grach i zabawach oraz malowanie ekologicznych kolorowanek. Do akcji włączyli się także rodzice. Starsi sprzątali okolice szkoły, skwery i ulice, park oraz zasypany, zaniedbany las na Targówce. Po powrocie pokrzepili się szkolną grochówką.
Co roku akcja prowokuje do refleksji, czy rzeczywiście działania uczestników coś zmieniły w Polsce i czy podejmowane akcje mają jakikolwiek sens? Jak zauważyli sami uczniowie, często już następnego dnia nie widać śladów ich ciężkiej pracy. Wciąż pojawiają się pomniki ludzkiej głupoty i można nawet przypuszczać, że z roku na rok ich przybywa. Przyroda jest cały czas w niebezpieczeństwie, czego dowodem są nielegalne wysypiska w dziewiczym niegdyś lasku na Targówce.
Przed rokiem uczestniczący w akcji uczniowie Dąbrówki dokonali podobnego odkrycia u zbiegu ulic Ogrodowej i Kościelnej. Zdecydowanie nie dało się spakować do worków starych dywanów, pralek czy wanien, bo takie ślady ludzkiej bezkarności można tam było odnaleźć. Wydawać by się mogło, że w tym roku zagajnik będzie czysty, tymczasem uczniom GM 2 zabrakło worków, a to był dopiero początek. Worków także zabrakło trzecioklasistom z Dwójki. Sprzątali, wydawać mogłoby się, niewinny teren u zbiegu ulic Kościelnej i Budowlanej. To, co tam znaleźli przeszło wszelkie granice wyobraźni. Stare krzesła, pufy, sterty eternitu, odzież, papiery i inne odpadki, to nieczystości znalezione tuż, tuż przy miejskich chodnikach. Nawet za specjalnie nie ukryte leżały pod parkowymi drzewami, wśród wybujałych do kolan pokrzyw i nad brzegami Srebrnej. Wiele z tych śmieci leżało tam od dawna. Zarosły trawą lub specjalnie skryto je pod stertami uciętych gałęzi. Najmłodsi znaleźli w parku także moc butelek, które są niewątpliwie śladem po libacjach. Wstyd, bo wiele z nich znaleziono tuż przy rondzie księdza Józefa Dziąga, który niegdyś dzielił się z młodzieżą mądrością, świętością swojego życia, katechizował, obdarowywał przyjaźnią, skłaniał do myślenia i życzliwie zachęcał do rozwoju.
Miejmy nadzieję, że przynajmniej ci, którzy uczestniczyli w akcji wyciągną właściwe wnioski. Już teraz wiedzą, że trzeba produkować mniej śmieci, segregować odpady, sadzić drzewa, nie zanieczyszczać środowiska, nie przyglądać się bezsilnie i pamiętać o przyrodzie codziennie.

Numer: 38 (885) 2014   Autor: Teresa Romaszuk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *