KałuszynWzięli i napisali

Szanowna Redakcjo! Wielkimi krokami zbliżają się wybory i okazuje się, że każde lokalne wydarzenie może mieć zabarwienie polityczne. Tak naprawdę uświadomiła mi to koleżanka z Kałuszyna i rozgrywające się tam od wielu tygodni historyczne odcinki z kośćmi w tle, które wasza redakcja skrupulatnie przybliża. Wydawałoby się, że zaciekłe dyskusje i niewinne zdjęcia przy krzyżu, mają li tylko patriotyczne oblicze. A tu okazuje się, że niektórym czacha nie dymi, ale paruje, tak im pilno rządzić...

Po kościach do władzy

Wzięli i napisali / Po kościach do władzy

Rodowita kałuszynianka tak jest pełna złości, że opowiadając o krzyżu na targowisku, co jakiś czas wtrąca w rozmowie karczemny przecinek.
- Od dawna był tam tzw. świński targ. Dopiero później zrobili normalne targowisko, opowiada emocjonalnie. - Jak sięgam pamięcią, nikt się tym krzyżem nie przejmował, chociaż od zawsze tam był, przekonuje. Furmanki zajeżdżały, samochody ciężarowe, handlowano zbożem i tak, jak kiedyś zarządził car, bydlęta po Polakach cały czas chodziły. I nie było rerum. A przecież w tym miejscu, o czym wspominała jej znajoma staruszka, za targowiskiem, w stronę cmentarza wszędzie są pochowani ludzie. Zatem cały ten plac trzeba by było wyburzyć. - Gdzie do tej pory byli włodarze miasta, skoro od lat pozwalano na handlowanie w tym miejscu? Dwa lata temu postawili tu budki z mięsem, nikt nie protestował i nikomu to nie przeszkadzało - recenzuje z obrzydzeniem.
Nagle pociąga się za rożne sznurki, wzywa się znawców historii, archeologów, profesorów, polityków i ze zdwojoną energią pozuje się do zdjęć. Najlepiej przy krzyżu. Mnie się to nie podoba. Mówiąc to, krzyczy i klnie siarczyście. Ale jak tu nie kląć? Gdzie do tej pory wszyscy byli? Nigdy nie było nawet mszy świętej w rocznicę. A gdzie było Towarzystwo Ziemi Kałuszyńskiej? Oczywiście trzeba szanować groby naszych przodków. Lepiej późno niż wcale. Tylko dlaczego takie poruszenie przed wyborami? Dzisiaj pełnią dyżury, żeby burmistrz po cichu krzyża nie przeniósł. Niektórych z publikowanych w „Co słychać?” fotografii zna od podszewki.
Twierdzi, że jeden znany jest w środowisku to po prostu jako pijak. Czy chociaż raz k...a przyniósł znicz pod ten krzyż? Tylko chlanie odchodziło, a dzisiaj wszystkich umoralnia i opowiada, że tę historię mama mu opowiadała.
Drugi z nich zamierza kandydować i może ma szansę, bo ma właściwe korzenie. Dziś pozuje do zdjęć i pilnuje grobu. - Jeszcze niedawno prowadził drużyny harcerskie, odwiedzał różne cmentarze, miejsca pamięci ale nie przypominam sobie, by tę mogiłę zauważył - mówi ze złością koleżanka. I nie o politykę jej chodzi, tylko o sprawiedliwość. - Nagle teraz, kiedy przyszło do wyborów, znajdują się tacy, którzy chcą za wszelką cenę zamącić w środowisku Kałuszyna. Lampka się im zaświeciła, bo może lepiej byłoby, żeby burmistrz był z Kałuszyna. Niech nawet ukradnie, ale żeby był z Kałuszyna - opowiada, jak rozmawiają na ten temat niektórzy mieszkańcy i jak siebie przekonują.
Kiedyś także nie podobało się im wszystko. I park, i nowa scena, i fontanna. Agitowało się ludzi przeciwko burmistrzowi. Dzisiaj wielu z nich korzysta z tych dobrodziejstw, siedzi się na ławeczce i chłodzi się w upalne dni. Już nie pamiętają, jak się mąciło. Ale nic straconego. Kilku żądnych władzy ambitnych gotuje im już nowy tygiel, w którym to bez ceremonii i z ich udziałem będzie się spalać pamięć o przodkach, kruchość powstańczych czaszek oraz prawdę lokalnej historii.

Numer: 35 (882) 2014   Autor: stała czytelniczka





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *