DRODZY CZYTELNICY

Doświadczani skutkami kryzysu Grecy po raz kolejny zamanifestowali swój sprzeciw wobec polityki rządu, wyrzucając z użyciem gróźb kontrolujących ich przedstawicieli fiskusa. Znowu internetowy cwaniak nabrał naiwniaków na kilka milionów złotych. To złe wieści z Europy i kraju, a u nas wcale nie jest lepiej. Co ciekawe, zły los dokucza nieudolnej władzy i politycznym nieudacznikom. Na ich tle wizyta Korwina wydaje się niczym wielki księżyc nadziei, którego mogliśmy podziwiać w ostatnie noce. Trudno wtedy zasnąć od nadmiaru wrażeń...

Cwane poznane

DRODZY CZYTELNICY / Cwane poznane

W Grecji znowu doszło do niecodziennego incydentu. Otóż na Krecie wysłannicy skarbówki zostali przepędzeni przez tamtejszych mieszkańców. Nie spodobały się kontrole, mające na celu wykrycie i ukaranie przedsiębiorców uchylających się od płacenia podatków. Akcja urzędników dotyczyła głównie wyszukiwania właścicieli lokalnych restauracji i barów, którzy nie wydawali swoim klientom paragonów, unikając w ten sposób odprowadzania daniny na rzecz państwa. Póki co fiskus nie zapowiedział wznowienia kontroli podatkowej na tamtym terenie.
W Polsce nie ma tygodnia wolnego od jakiegoś przekrętu. Tym razem niejaki Krzysztof H. prowadzący serwis De Lege Artis wysyła maile do przedsiębiorców, które mają ich skusić do odwiedzenia strony. Gdy na nią wejdą, wyświetla się podstrona z opisem polityki cookies. Jednak w długim opisie znajduje się też fragment mówiący, że tak naprawdę jest to regulamin umowy, którą podpisujemy, jeśli tylko klikniemy akceptację polityki cookies. Kwoty do zapłaty są różne i dochodzą do kilkunastu tysięcy złotych. To co, że większość osób czuje się oszukana i nie ma zamiaru płacić. Pan H. wysyła kolejne maile z wezwaniem do zapłaty i groźbą wpisania do rejestru długów. Mimo faktu, że już nie ma umowy z KRD.
Grekom można się dziwić, a nawet ich podziwiać, bo u nas taki czyn grozi rewolucją, a co najmniej zamachem stanu. Czegoś takiego demokraci spodziewają się po Januszu Korwin-Mikkem, który właśnie pierwszy raz od wielu lat dotarł nad Srebrną. Pamiętam jego wizytę wiosną 1995 roku, kiedy słuchała go garstka sympatyków. Wtedy – o czym mu teraz przypomniałem – zachęcił mnie do stworzenia niezależnego czasopisma. – Nie bądź pan biednym wyrobnikiem, a majętnym przedsiębiorcą – ironizował na wieść, że bawimy się w dziennikarzy bez wynagrodzenia, a czasami dokładamy do tego interesu kosztem rodzin.
Po 18 latach wiele się zmieniło, ale Korwin jest wciąż jedyny i niepowtarzalny. Gdy więc gratulowałem mu autorytetu wśród młodych i mądrych oraz przestrzegałem przed politycznymi przebierańcami, on już wiedział, o kim mowa. A kiedy jeden z uczestników wręczył mu pierwszy numer nowego darmowego biuletynu, który zamierza propagować swoja prawdę, Korwin pokazał mu nasze Co słychać? i życzył osiągnięcia takiego poziomu za...18 lat. My go mamy już od 16 lat, kiedy Cs stało się tygodnikiem drukowanym na kredzie i w pełnym kolorze.
Korwin-Mikke widział rozwój prasy i mediów dzięki konkurecji. W realiach lokalnych często jest jednak tak, że organ samorządowy niszczy konkurencję, przez wydawanie własnego pisma dotowanego z pieniędzy publicznych. Taka sytuacja jest niedopuszczalna. I tu pełna zgoda, a płacz nieokrzesanych wydawców trzeba włożyć między bajki o władzy w Mińsku Mazowieckim czy gdziekolwiek. My się oszukać nie damy...

Numer: 33 (880) 2014   Autor: WASZ REDAKTOR






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *