Sójka cegłowska 2014
Każdy cegłowianin już wie, że w każdą drugą niedzielę sierpnia stolica gminy staje się gospodarzem festynu szumnie nazwanego Sójką Mazowiecką. Twierdzą nawet, że impreza urosła do rangi największej w regionie, bo jest w stanie wypełnić boisko do piłki nożnej. By tak się stawało, muszą być tzw. gwiazdy działające magnetycznie na publikę...
Pierogi z koralami
Festyn zawdzięcza swą nazwę pierogom, które opatentowała Anna Kotuniak i zdobyła kulinarnego oskara. Było więc tych smakołyków pod dostatkiem, a każdy stół oferował też coś do sójki. Zadbały o to koła gospodyń z gminnych wsi, które zdecydowały się poświęcić czas na zarobek i promocje swego talentu. Przy okazji spotykamy gości aż z Majorki. To rodzina cegłowianki Stanisławy Trojanowskiej, która pierwszy raz widzi taką imprezę i nie może się nadziwić. Tymczasem Konjo zapowiada nowe zespoły, czyniąc wszystko, by nieliczni goście zwrócili na niego uwagę. Nie pomagało, bo przeszkadzał lejący się z nieba żar, na który jedynym lekarstwem były parasole, zimne napoje i strażacka fontanna. Już wieczorem na Sójce było coraz głośniej i liczniej. Publiczność mogła pośpiewać z Rudim Schubertem Córkę rybaka, a z Niecikiem skandować refren o czterech osiemnastkach. Najbardziej podniecały jednak czerwone korale oraz miłość w kinie w Lublinie, które przypomniała już nie brathankowa Halina Mlynkova. Niestety, nie obyło się bez awarii. Tym razem zaniemógł telebim i organizatorzy nie prezentowali sponsorów imprezy, a szczególnie głównego, czyli piekarni Gromulskich, którzy również są współdarczyńczami naszego Festiwalu Chleba. Z wieloma uczestnikami spotkamy się więc już 7 września na naszej jubileuszowej rewii folkloru i darów ziemi. Bez disco polo i Konja, ale za to oryginalnie tradycyjni i biesiadni. Do zobaczenia z nadzieją dobrego zdrowia i pogody...
Numer: 33 (880) 2014 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ