DRODZY CZYTELNICY

Polska nie jest krajem dla ludzi ani młodych, ani starych. W rankingach socjalnych nasz kraj plasuje się w okolicach Sri Lanki czy Urugwaju i zajmuje zazwyczaj ostatnie miejsce w Unii Europejskiej. A w ocenie, jak poszczególne rządy dbają o rynek pracy i zapewnienie obywatelom dostępu do edukacji, wymiaru sprawiedliwości, infrastruktury i służby zdrowia, Polacy zajmują w nim dopiero 49. miejsce. To jeden z najgorszych wyników wśród krajów Zachodu. A może winniśmy porównywać się raczej do Wschodu? Jeśli nawet wybierzemy taką opcję, to niekoniecznie wygramy...

Złości do kości

DRODZY CZYTELNICY / Złości do kości

Najbardziej niepokojące są dane dotyczące jakości życia seniorów. Z 91 ujętych w rankingu krajów Polska zajęła dopiero 62. miejsce – między Wenezuelą a Kirgizją. To dlatego, że rozwój gospodarczy w Polsce nie przekłada się na poprawę jakości życia ludzi starszych, bo na przykład nie jesteśmy w stanie zapewnić im godziwej opieki medycznej.
Pod względem dostępności systemu zdrowia dla seniorów ze stu możliwych do zdobycia punktów Polska uzyskała zaledwie 24 punkty, a one oznaczają dopiero 87. miejsce na świecie. Emerytom żyje się lepiej w Tadżykistanie, Wietnamie i na Białorusi.
Zdaniem ekspertów Polska ma duży potencjał do poprawy sytuacji swoich najstarszych mieszkańców. I jest to pilne wyzwanie ze względu na wysokie tempo starzenia się społeczeństwa. Dziś w naszym kraju osoby powyżej 60. roku życia stanowią 20,4 proc. populacji, w 2050 r. odsetek ten urośnie do ponad 35 proc. Jest to znacznie powyżej średniej światowej, która jest szacowana na 22 procent. W innym raporcie poświęconym kapitałowi ludzkiemu Polska również wypada słabo. Choć ze swoją 49. pozycją jesteśmy daleko do ogona rankingu, który uwzględnia 122 kraje, mamy jeden z najgorszych rezultatów w Unii Europejskiej. Jeżeli zaś chodzi o dostęp do rynku pracy, mamy niechlubne 63. miejsce, tuż za Sri Lanką. Autorzy raportu zwracają szczególnie uwagę na to, że Polacy – podobnie jak Rosjanie – nie potrafią wysondować potrzeb rynku pracy i przygotować zasobów wymaganych specjalistów.
Nie lubimy takich statystyk. I słusznie, bo nasza władza wie lepiej, gdzie jesteśmy i jak nam dogodzić. Bryluje w tym miński burmistrz, oszpecając miasto nowymi pomysłami przestrzennymi.
– Czy stać to miasto na kolejny twór szpecący przestrzeń publiczną? Czy nie warto zastanowić się nad architekturą tego typu obiektów? Może warto czerpać z doświadczeń innych, jak nowa kawiarnia Plażowa nad Wisłą czy na placu Hoovera w Warszawie? Szczególnie, że ...to jedyny budynek w parku, który nie podlega konserwatorowi zabytków, więc remont można więc wykonać bez czasochłonnych pozwoleń. Czy w związku z tym ma nawiązywać do tarasu pałacu Dernałowiczów od strony stawu? Ciężkie betonowe balustrady i schody na wiele lat wrosną w krajobraz miasta – pyta wrażliwy na estetykę mińszczanin, w kontekście szaletu, który ma się stać pracownią plastyków.
Co na to burmistrz? Przyznał, że sam miał dość już patrzenia na szpecący przestrzeń publiczną budynek dawnej toalety parkowej. A co do możliwości wykorzystania? Kawiarnia nie, jedna jest po drugiej stronie ulicy, druga po drugiej stronie mostku. A budynek jednak podlega konserwatorowi zabytków. On to uzgodnił projekt z drewnianymi balustradami, nawiązujący do budynku pałacu. I tak będzie, a Jakubowski o gustach nie będzie dyskutował. Tu musi się zdać na zdanie konserwatora zabytków, podobnie jak to miało miejsce przy remoncie placu przed pałacem.
A to ciekawe. Czyżby właśnie konserwator zafundował nam tak tandetną fontannę? W takim razie to on jest winien wycięcia kilkudziesięciu drzew na mińskim kirkucie. To on odpowiada za słoneczną smażalnię na deptaku Pilsudskiego i on w czasie powyborczych rozliczeń odpowie za wszystkie inwestycyjne knoty.
A niech się trochę pozłości...

Numer: 31 (878) 2014   Autor: WASZ REDAKTOR






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *