JakubówPowiat wojenny

Przed 70 laty, w środę 26 lipca 1944 roku, w dzień św. Anny, patronki parafii Jakubów, we wczesnych godzinach popołudniowych, dwa samoloty niemieckie – bombowce nurkujące Junkiers Ju 87 Stuka, powszechnie nazywane stukasami, ostrzelały i zbombardowały Jakubów. W wyniku tego nalotu zniszczonych zostało 13 gospodarstw, oraz zginął kilkunastoletni chłopiec. Zburzone i doszczętnie spalone zostały domy mieszkalne oraz zabudowania gospodarcze wraz ze znajdującym się w nich żywym inwentarzem i sprzętem rolniczym. Widział to wszystko i nam opowiedział Ryszard Rawski, dziś 81-letni warszawiak

Bombami w Jakubów

Jako kilkunastoletni chłopiec dobrze zapamiętał to zdarzenie. Środa 26 lipca 1944 roku była upalna. Żniwa na ukończeniu. Trwają przygotowania do odpustu w niedzielę 30 lipca w kościele św. Anny w Jakubowie. Ryszard Rawski mieszka wtedy z rodzicami i rodzeństwem w Moczydłach, oddalonych od Jakubowa o 3 km.
– Był to czas wakacji. Korzystając z wolnego czasu, poszedłem na piaszczysty pagórek, przy drodze prowadzącej z Jakubowa do wsi Góry, odległy od Jakubowa ok. jednego kilometra. Lubiłem przebywać na tym najwyższym wzniesieniu w okolicy. Na tym pagórku znajdowały się dwa potężne głazy, każdy o średnicy ok. 2 metrów, na których przesiadywałem, obserwując dzikie chomiki – wspomina Rawski.
W Kałuszynie trwały właśnie zacięte walki, ale w Jakubowie i okolicznych wsiach nie było żadnych wojsk. Było w miarę bezpiecznie, dopóki nie nadleciały z zachodu dwa samoloty. Przeleciały na bardzo małej wysokości wzdłuż północnej strony zabudowań wsi Jakubów i skręciły na południe. Wtem jeden z nich zawrócił i przelatując na malej wysokości skierował się na Jakubów. Gdy znajdował się nad pierwszymi zabudowaniami, usłyszałem terkot wystrzałów z broni pokładowej samolotu. Zauważył dym, paliły się zabudowania. Po chwili drugi samolot, zaczął nurkować i wypuścił bombę. Bomba trafiła w zabudowania i wybuchła. Szczątki budynku wyleciały w powietrze, pojawił się dym i ogień. Zabudowania paliły się. Gdy samolot ten znikł mi z pola widzenia, nadleciał ten samolot, który ostrzeliwał wieś i nurkując zrzucił bombę na następne zabudowania, które stanęły w płomieniach. Po czterech okrążeniach i zrzuceniu ośmiu bomb, co trwało kilkanaście minut, samoloty odleciały... Były to znane już z „wyczynów” we wrześniu 1939 roku, bombowce nurkujące Junkiers Ju 87 Stuka, powszechnie nazywane stukasami.
Przerażony siedziałem nieruchomo na jednym z głazów. Podczas ostatniego podchodzenia do zrzucenia bomb, gdy samolot znajdował się blisko mnie, strzelec stukasa z uśmiechem na twarzy oddał w moim kierunku serię z karabinu maszynowego. Pociski uderzyły w ziemię blisko mnie. Poczułem ukłucie i lekki ból w okolicy uda lewej nogi. Podwinąłem nagawkę spodenek i zobaczyłem niewielką rankę na udzie tuż nad kolanem, a wokół niej plamkę krwi. Ranka ta szybko zagoiła się pozostawiając niewielką bliznę. Potraktowałem to jako skaleczenie. Nie podejrzewałem, że może się tam znajdować odłamek pocisku. Dopiero po ok. 50 latach, zaczęły okresowo pojawiać się niewielkie bóle. Zaniepokoiło mnie to. Wykonane prześwietlenie wykazało obecność obcego ciała w okolicy blizny. Chirurg po zbadaniu stwierdził, że usadowienie tego odłamka nie jest groźne i nie ma potrzeby operowania. Dolegliwości ustąpiły, i dalej, jak na razie bezboleśnie noszę w lewej nodze pamiątkę po bombardowaniu Jakubowa przez stukasy – pokazuje pamiątkę wojenną pan Ryszard.
Zabudowa tej zbombardowanej, wschodniej części Jakubowa była drewniana i bardzo zwarta. Ogień przenosił się z budynku na budynek. Trzynaście gospodarstw zostało całkowicie spalonych. Były to gospodarstwa Laskowskich, Ślusarczyków, Ołdaków, kilku rodzin Ruszczaków, Pełków, Reków, Trębickich, Skalskich, Wójcickich i Kościeszów oraz ostatnie w zachodniej części Jakubowa gospodarstwo Wocialów.
Spłonęło wszystko – odzież, wyposażenie mieszkań, zapasy żywności, dokumenty, sprzęt gospodarczy, a także żywy inwentarz znajdujący się w pomieszczeniach gospodarczych. Przeżyły tylko konie i krowy na pastwiskach. Część mieszkańców noc z 26 na 27 lipca spędziła pod gołym niebem, a jako łóżka służyły im rozłożone snopy żyta. W czasie bombardowania, na podwórku tego gospodarstwa przebywał kilkunastoletni chłopiec, który zginął od wybuchu bomby. Była to jedyna ofiara tego bombardowania.
Bombardowanie zaskoczyło mieszkańców Jakubowa, bo we wsi i okolicy nie było żadnych wojsk ani obiektów wojskowych. Na szczęście po usłyszeniu wystrzałów, podczas pierwszego przelotu stukasa, osoby przebywające na terenie zabudowań uciekły do schronów wykopanych na polecenie okupanta w ziemi poza zabudowaniami. Nie było czasu na zabranie czegokolwiek z mieszkania, czy zabudowań gospodarczych. Był to niewielki epizod wojenny w porównaniu z toczącymi się wokół zaciętymi walkami, ale dla wsi Jakubów był tragiczny w skutkach.

Numer: 31 (878) 2014   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *