KałuszynWładza na mogiłach

Burmistrz Soszyński nie od razu chciał rozmawiać przed kamerą. Twierdził, że jest zbyt zmęczony, by pokazywać się na ekranie. Zgodził się w poniedziałek 21 lipca, gdy udało mu się załatwić przesunięcie odbioru zmodernizowanego targowiska. Już wiedział, że nie straci ponad 700 tysięcy dotacji. Wiedział także, że pod krzyżem są historyczne zwłoki, a obrońcy pomnika pilnują odkrywanych grobów i wydają władzy jak najgorszą opinię. Burmistrz też ma o nich nie najlepsze zdanie, ale ostatecznie przyznaje się do błędu...

Burmistrz przyznaje...

Jak doszło do nieporozumienia dotyczącego mogiły powstańczej i krzyża, znajdujących się na rynku w Kałuszynie?
– Nie nazwałbym tego nieporozumieniem. Chciałem i chcę przenieść szczątki powstańców na cmentarz wojenny. Oczywiście wtedy, jeśli okaże się, że to naprawdę są szczątki powstańców. Chodziło mi o oddanie szacunku, czci i pamięci. A nieporozumienie tworzą ci, którzy chcą wyrazić w jakiś sposób swoje niezadowolenie.
Od jak dawna stoi tam krzyż upamiętniający powstańców styczniowych?
– Jest datowany mniej więcej na 1910 rok. Ten krzyż wznieśli mieszkańcy Kałuszyna. Zawsze podkreślałem i podkreślam, że to jest rzadkość, że mieszkańcy powstańcom styczniowym ufundowali taki piękny pomnik. Do tej chwili obrońcy krzyża nie zwracali na to uwagi. Pomnik stał zapomniany. Dopiero na okrągłą rocznicę wybuchu powstania styczniowego gimnazjum i gmina zaczęły go porządkować, nosić kwiaty i zapalać znicze. Prowadząc przebudowę tego targowiska gmina otrzymała 700 tysięcy złotych, Już po rozpoczęciu prac czyli wytyczeniu straganów i budynku zauważylismy, że krzyż tam nie pasuje.
I wtedy doszliście do wniosku potajemnego usunięcia pomnika... Nie można go było zostawić w spokoju...
– Nie usunięcia, a wyeksponowania. Nie można zostawić go na środku placu targowego między straganami. Przyszedł pomysł, aby wyciągnąć krzyż do ulicy, by nie tylko mieszkańcy mieli do niego dobry dostęp, ale i przejeżdżający. To jest przecież prawdziwy dowód patriotyzmu mieszkańców. Skonsultowałem to z dziekanem, bardzo mu się spodobało. Po tym pomyśle okazało się, że nie każdy jednak patrzył na to optymistycznie. Pierwszy sygnał, jaki do mnie dotarł był zgłoszony przez przewodniczącego Towarzystwa Ziemi Kałuszyńskiej, Jerzego Wierzbickiego. Przysłał pismo w imieniu tego towarzystwa, że jest tam podobno mogiła. Odpisałem mu, że jeżeli się okaże, że tam będą zwłoki to wtedy dokonamy ekshumacji i szczątki w sposób godny przeniesiemy na cmentarz wojenny.
A czego chcą ludzie z takim uporem broniący krzyża?
– Chcą, by został on tam, gdzie stoi, a ci, którzy tam spoczywają, nie zostali przeniesieni. Większość mieszkańców Kałuszyna jest za zmianą miejsc krzyża i szczątków. Po prawie 150 latach, kiedy car kazał, aby po tych powstańcach deptało bydło, w końcu my przeniesiemy te szczątki w godne miejsce, czyli na nasz cmentarz wojenny. Jeśli się okaże, że to nie są szczątki żołnierzy, również trzeba ich godnie pochować. Nie można tak pohańbić ludzi, którzy zginęli i zostawić ich w tym samym miejscu. Nie ma godniejszego miejsca poświęconego na złożenie szczątków od cmentarza.
Przecież można się było domyśleć, że pod krzyżem jest mogiła. Mówili o tym sami mieszkańcy. A może to pan popełnił jakiś błąd?
– Myślę, że tak. Na etapie opracowania projektu nie było trójwymiarowej wizualizacji, więc dopiero jak zobaczyłem wszystko w rzeczywistości to zrozumiałem, że mogłem bardziej zwrócić uwagę na krzyż podczas ustalania warunków przetargu. Myślę jednak, że jeżeli się czegoś nie dopatrzyło, to jest obowiązek, aby ten błąd naprawić.
Znaleziono już pięć szkieletów powstańców. Może być ich 25 pochowanych w innych miejscach, a to oznacza, że będziecie musieli zerwać na rynku całą kostkę…
– Idąc tym tropem, trzeba by było również burzyć okoliczne domy. Nie dajmy się zwariować. W mieście Kałuszyn w miejscach, gdzie kopano fundamenty również mogły być mogiły. Na wsiach okolicznych też. Cała nasza polska ziemia jest usłana grobami, szczątkami nieznanych bohaterów.
Dziękuję za rozmowę, a szczególnie za przyznanie się do błędu. Do tego też trzeba mieć odwagę...

Numer: 31 (878) 2014   Autor: Rozmawiał J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *