Mińsk MazowieckiProsto z życia

– Na zabawki! Obiecałaś! – Zuzia obudziła mnie doniosłym okrzykiem. Czemu nie? Pogoda dopisuje, mam wakacje, a obietnic trzeba dotrzymywać. Po śniadaniu wyszłyśmy z domu. Przed drzwiami z wahaniem popatrzyłam na spacerówkę. Znam zdanie sąsiadek na ten temat. Czteroletnie dziecko powinno chodzić na własnych nóżkach. Trudno. Ja nie mam prawka

Na zabawki...

Prosto z życia / Na zabawki...

Pod wózek włożyłam dwie butelki z wodą, kanapki, bluzy i parasolkę. Teraz mogłyśmy ruszać. Siennicką niemal w linii prostej do parku. – A klocki? – przypomniała Zuzia, gdy mijałyśmy światła. Obietnic się dotrzymuje. Zawróciłyśmy wózek i stanęłyśmy przy pasach przecinających ulicę Siennicką – w oczekiwaniu na zielone. Jeszcze nie minął rok, odkąd w koleżankę z wózkiem uderzył tu samochód. Zielona strzałka. Na wszelki wypadek przesunęłam się w prawo. Ruszyłyśmy. Jeszcze do pokonania Bulwarna - remont drogi. Ustępuję przejeżdżającemu samochodowi. Po chwili zawraca. Przy skrzyżowaniu Mireckiego i Bulwarnej nie było znaku zakazującego wjazdu, niespodzianka czeka dopiero w połowie drogi. Przed MDK tłoczno, miło, fontanna, dzieci. – Ja też chcę – prosi Zuzia. Ostrożnie bada grunt pod nogami. Ślisko. Jeden z chłopców już leży. Następnym razem weźmiemy klapki, tymczasem idziemy. A może jeszcze warto zajrzeć do białego namiotu? Widać książki, a to kusi. Iwaszkiewicza zabieram w głąb parku. Obiecuję sobie, że poczytam po przetestowaniu siłowni zewnętrznej. W oddali widzę znajomą, macham, przez chwilę Zuzia bawi się z jej Jagodą. Ja zaczynam trening na urządzeniu zwanym biegaczem. Jeden z ćwiczących na orbitku mężczyzn narzekam na minimalne wychylenie talerzyka. I za mało urządzeń dla mężczyzn. Może chociaż drążki do podciągania? Jest numer telefonu do producenta – Body Works, dzwonię. Urządzeń będzie więcej – w następnym roku, a o wychyleniu talerzyka zadecydował inspektor nadzoru. Szczegóły w urzędzie miasta. Zadowolona, że cokolwiek udało mi się dowiedzieć, wracam do ćwiczeń, w planach mam czytanie Iwaszkiewicza.... – Mamo, idziemy na wspinaczkę? Zuzia przypomniała sobie o największej zabawce na placu zabaw ze zjeżdżalnią niczym na basenie. Zabawka kusi. Osobiście staram się jej unikać i wątpię, abym zdecydowała się puścić tam dziecko, nawet gdy skończy pięć lat i teoretycznie będzie mogło pozwolić sobie na taki trening. Pięcioletni syn znajomego spadł na plecy, próbując doskoczyć do części ze zjeżdżalnią. W celu odwrócenia uwagi wymyślam wyścig do karuzeli. Zuzia z piskiem zadowolenia przyłącza się do zabawy. Pamiętam plac zabaw w parku po naszej przeprowadzce do Mińska. Był 2006 rok. Na środku wielka opona zawieszona na linie, przewożąca roześmiane dzieci. Dużo się zmieniło, chociaż opony, gdy Zuzia odrobinę podrosła, zaczęło mi brakować. Na szczęście niedawno znalazłam podobny mechanizm z siedziskiem na linie nieopodal dworca PKS. Ciekawe miejsce. Dzieci ustawiają się w kolejkach do przejażdżki na linowym krzesełku, a wielki bal zawieszony na linach zamieniają w rozśpiewany autobus. Starsze wspinają się po piramidzie linowej oraz korzystają z kolejnej siłowni zewnętrznej. Czasem i rodzice poćwiczą. Większość użytkowników zadowolona, chociaż w marzeniach pojawia się jeszcze zmiana nawierzchni, przynajmniej pod siatką, gdzie po deszczu tworzy się błoto. Przydałby się też monitoring – dodatkowe oko na zostawiających szkła i pety wokół ławeczek. No tak. Zabawki kuszą. Zaczyna kropić. Chłodno. Nakładam Zuzi bluzę. –Mamo, idziemy! - krzyczy moja pociecha. Ostatnio nauczyła się powiedzenia „Nie jestem z cukru”, jednak deszczu nadal się boi. W jedną rękę chwyta kanapkę, w drugą wodę. Prosi o klocki, jednak trudno utrzymać. Dotrwa do domu. Na wózek zarzucam folię, sobie rozkładam parasolkę. Strugi deszczu zasłaniają widok. Pa, parku! Do następnego razu – woła Zuzia ze swojego bezpiecznego pojazdu. Jeszcze Iwaszkiewicz! Zostawiam w namiocie. Do następnego razu...

Numer: 31 (878) 2014   Autor: Anna Plaskowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *