MazowszeRudno Grechuty

Fundacja rodem z pałacu w Rudnie robi wiele, by więcej nie tylko być, ale i przeżyć. Właśnie taką rozkoszą zmysłów miał być koncert pieśni Marka Grechuty z mottem oddania wszystkiego w imię miłości. Mimo zachęt prezes Moniki Gawrylak, żaden z dziewięciorga wykonawców nie odważył się zaśpiewać tego motywu z filmu o tragicznej miłości, wiec pestkowy szlagier poszedł z taśmy. Może i dobrze, bo czasami mogło się wydawać, że wykwintny zapach barda miesza się z trywialnym popem amatorów. A może tak miało być...

Chwile tajemne

Już przed południem na pałacowy dziedziniec zaczęli zjeżdżać artyści, by zająć dogodne pozycje na rozstawienie swych dzieł. Czasami zwykłych, ręcznie wykonanych cacek, a czasami były to instalacje przyciągające jak magnes. Bo czy można przejść obojętnie obok baby z kołchozu, której zimą kazali siać ziarno... Nie można też nie zauważyć cekinowych motyli na uschniętych konarach drzewa, czy malarskich dokonań na kamieniach skalnego skweru. To tylko kilka z prawie pół setki artystów pędzla, palca i pióra, którzy chcieli cokolwiek zarobić. Jak nie miedziaków, to przynajmniej słowa uznania, a może i podziwu. Ich trud nie do końca docenili goście, którzy woleli słuchać tylko wokalistów, porywających się na repertuar Grechuty. Pierwsza, ale poza konkursem była sama gospodyni, która jakby na osłodę czekania po uprzejmościach wobec gości przypomniała dni, których nie znamy i na potwierdzenie tezy, że na zaszczyty trzeba zasłużyć, wręczyła kilka certyfikatów swojej fundacji i pozwoliła Marcie Sztokfisz zaprezentować na pałacowej scenie monografię Grechuty o strawestowanym tytule Chwile, których nie znamy. Właśnie rozłożyła się z nią obok naszych filmowych kaset i książek z tomikami wierszy o rozstajach i nienasyceniu.
Było miło, ale zapełniające się przed 16.00 rzędy krzeseł dawały znać, że pora rozpocząć konkurs piosenek Marka Grechuty. Prowadził go Tomasz Krzymiński, zapowiadając bez żadnej sugestii kolejnych solistów. I tak Weronika Kryczka zaśpiewała o wolności i korowodzie, Adam Tkaczyk żył nadzieją i nie pozwalał dokazywać, Izabela Krasucka odnajdywała siebie w głębokości wejrzeń, a Sonia Masny na polnej drodze kręciła piruety.
Im dalej, tym ciekawiej, bo oto Bartek Piwowarczyk nagle zaplątał się dzikie wino z... mandarynkami, Krzysztof Nowiński był niepewny w obecności swojej pani, Anna Idzikowska nie lubiła szukać niczego po kątach, Justyna Panfilewicz pytała – gdzie mieszkasz nocy, a Mariusz Dekiel opowiadał o letniej przygodzie.
Jury zachowało się pryncypialnie i przyznało trzy równorzędne pierwsze miejsca Izabeli Krasuckiej, Justynie Panfilewicz i Bartkowi Piwowarczykowi. Pozostali otrzymali wyróżnienia, a wszyscy gratyfikacje finansowe.
Na koniec koncertował Krzysztof Lewandowski – organizator koncertów Grechuty w Olsztynie od 8 lat, artyści odśpiewali Tolerancję Soyki i podano urodzinowy tort. Organizatorka twierdzi, że w sumie pałacowe ogrody odwiedziło prawie 2 tysięcy osób. Czy wszyscy przeżyli tajemne chwile? Niektórym zabrakło odrobiny szczęścia, by poczuć lirę Grechuty, ale zawsze mogą ten brak nadrobić...

Numer: 30 (877) 2014   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *