Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki rycerski 2014

IV Turniej Rycerski Jana z Gościańczyc, zorganizowany przez Bractwo Rycerskie Ziemi Mińskiej przeszedł już do historii. Na dwa weekendowe dni skwer Muzeum 7 Pułku Ułanów Lubelskich zmienił się w średniowieczną wioskę. Rycerze i białogłowy, pokazy rzemiosła i walki na miecze, to obrazy, które stworzyły niezapomniany klimat

Pasje walczące

Pogoda wraz z upalnym słońcem wniosła nieco burzowych chmur, ale okazało się, że zaprawionym w boju wojom takie anomalia niestraszne. Ściągnęli do Mińska Mazowieckiego całymi rodzinami, a wśród namiotów toczyło się prawdziwie średniowieczne życie. Mińszczanie mogli obejrzeć obóz rycerski oraz wymyślne stroje, które siostry oraz bracia przygotowują sobie samodzielnie. Rycerze, ubrani, jak co roku w bobasy, dublety, suknie, braje, giezła, żakiety, nogawice, pikowańce, hełmy czy rękawice i zaopatrzeni w średniowieczną broń stanowili żywą lekcję historii. Podobnie białoglowy zachwycały bielą
lnianych koszul i czepców, żywym kolorem wełnianych sukienek i błyskiem skórzanych patynek. Wcale też nie dziwiło, że wkrótce pojętni, najmłodsi mińszczanie, zaopatrzeni w hełmy, miecze i kusze próbowali się w walce. Ci bardziej hardzi mogli zmierzyć
swoją tężyznę fizyczną, okładając się mieczami z pianki. Oczywiście każdy miał okazję zobaczyć pełen rynsztunek rycerza, założyć na głowę hełm, zważyć w ręku miecz, a nawet … zmierzyć się z rycerzem. Chętnych nie brakowało. Dziewczęta ustrojone w tęczowe tuniki i welony tańczyły wymyślne tańce na muzealnych trawnikach, jedna z nich, za sprawą wymyślnego roweru, była nawet białogłową zmotoryzowaną. Rycerską brać witał Maciej Dmowski, życząc by w walce kierowali się odwagą, honorem oraz by przybliżali etos rycerza. W programie imprezy znalazły się m.in. turniej bojowy na miecz jednoręczny i tarczę, turniej bojowy na miecz długi, turniej łuczniczy, turniej drużynowy, bieg dam oraz bieg rycerski. Rycerskie zwycięstwa były spektakularne, bo trzeba było, walcząc w pełnym rynsztunku, pokonać także upalne słońce. Rycerze byli tak zaciekli, że miecze się szczerbiły, a i tarcze szły w drzazgi. Radosław z Jeziornej walczył o polski honor i nie dał się pokonać Robowi z Nowej Zelandii. Wielu walczyło aż do ostatniego ciosu. Pierwszej pomocy w razie czego mieli udzielać mińscy harcerze. Prawdziwy kunszt pokazała Maja Olczak z Łodzi, prezentująca Prywatną Chorągiew Vonreihl. Utytułowana białogłowa pokonała po dogrywce Helmansa z Liwu. Zaprawiony w bojach rycerz co prawda nie doznał dużego uszczerbku na zdrowiu ale i tak strach być chłopakiem tak wyzwolonej białogłowy. Organizatorzy zapewnili atrakcje. Strzelanie z łuku, zwiedzanie historycznego obozowiska rycerskiego oraz wystaw muzealnych, to nie wszystko. Kusiły także kramy, gdzie można było zakupić rycerską zbroję, słodycze oraz oddać się = zielarskim zapachom. Do tańca, zabawy i śpiewania zachęcał, a właściwie porywał warszawski zespół Stout. - Muzyka bez zabawy nie ma wiele sensu, dlatego chcemy, by goście mogli poczuć choć cząstkę tych dawnych klimatów – mówił założyciel Patryk Fizban Salwa-Kazimierski. I poczuli, bo też nie sposób nie bawić się przy dudach galicyjskich, fletach irlandzkich, skrzypcach, średniowiecznych bębnach, tamburynie i gitarze. Nie dziwi, że wkrótce pojawiła się przy nich grupa piewców celtyckiej muzyki. Wśród nich sporo było wytrawnych tancerzy, jak chociażby dwuletni Kamil, który reagował ruchem na każdy dźwięk. I tak wśród iluminacji świetlnych biesiadowali i śpiewali aż do późnych godzin wieczornych.

Numer: 27 (874) 2014   Autor: Teresa Romaszuk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *