Powiat mińskiPowiat miński eko-protestów

O lokalizacji potężnego wysypiska śmieci tuż za granicą powiatu mińskiego mówi się od kilku lat, ale dopiero od 2012 roku zagrożenie stało się realne. To z powodu zakupu przez warszawskie MPO 54 ha lasu na terenie gminy Zielonka. Wkrótce sąsiednie gminy Halinów, Poświętne i rada mińskiego powiatu podjęły uchwały wyrażające zdecydowany sprzeciw planowanej budowie wysypiska śmieci w granicznym lesie. Stanisławów, Dębe Wielkie i Sulejówek wciąż się wstrzymywały, bo nie znały szczegółów. Poznały je dopiero w miniony czwartek 12 czerwca...

Kukułcze śmieci

Szczególnie dramatyczna jest historia dochodzenia do protestu w Stanisławowie. Jak twierdzi Adam Sulewski, mieszkańcy tej gminy bezpośrednio graniczącej z lasem wielokrotnie prosili o podjęcie uchwały, ale nie dostali odpowiedzi na żadne pismo. Postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i zebrali ok. dwa tysiące podpisów mieszkańców przeciwko budowie zakładu gromadzenia odpadów.
Dowiedzieli się, że nie ma o co walczyć, bo... wysypisko będzie kolorowe i pachnące. Tak miał powiedzieć wójt Witczak po rozmowie z dyrekcją MPO. Nie uwierzyli, dążąc do podjęcia uchwały przez radę gminy. Pod jej projektem podpisało się czterech radnych - Piotr Mielcarz, Bogdan Rawski, Sylwester Książek i Artur Siporski, ale przewodniczący powiedział, że nie ma zamiaru ująć uchwały na majowej sesji, gdyż planują wycieczkę z wybranymi radnymi i sołtysami do MPO Warszawa. Mimo wszystko postanowili wybrać się na sesję rady gminy 28 maja, ale kiedy Sulewski poprosił o głos, aby odnieść się do słów wójta, przewodniczący rady zarządził przerwę i sprowadził policję...
Czyste odpady
Do śmieciowej wycieczki doszło dość nieoczekiwanie, a sama eskapada miała niesamowity program z wizytą nie tylko w przetwórni i na składowisku odpadów przy ul Kampinoskiej, ale także w spalarni śmieci na Targówku.
Przede wszystkim warto wiedzieć, że z 800 tys. ton warszawskich odpadów MPO zagospodarowuje 150 tysięcy ton, z czego spalają rocznie 60 tys. ton. To mniej więcej masa śmieciowa produkowana w powiecie mińskim. Wystarczyłaby więc nam jedna spalarnia i po kłopocie, gdyby nie... pieniądze.
MPO też nie chce stracić kontraktu, więc zabiega o nowe tereny na składowisko odpadów. Jednym z nich jest 53 ha położone na wysokości Michałowa, tuż przy drodze z Warszawy do Stanisławowa.
Prezesi MPO zapewniają, że trafią tam czyste odpady, czyli bez odoru charakterystycznego dla frakcji organicznych, a góra śmieci nie będzie wyższa od drzew, czyli nie przekroczy 8 metrów na 8 hektarach. Nie ma więc czego się obawiać, a najmniej uszczerbku środowiska czy położonych w odległości ok. kilometra domów michałowian. Ba, nie będzie żadnej wycinki drzew, a nasadzenie 1700 drzew, by stworzyć szczelną strefę ochronną.
Widoki, ach widoki
Burmistrza Sulejówka interesowało najbardziej nasilenie transportu. Wszystko zależy od rozbudowy spalarni na Targówku, a Michałów zostanie uruchomiony dopiero w 2017 roku. Ma tu powstać porządna instalacja do śmieci segregowanych i składowisko odpadów do procesowych, które nie wydzielają żadnego zapachu.
By zobaczyć i poczuć efekt składowania resztek po procesie mechaniczno-biologicznego czyszczenia wjechaliśmy na górę śmieci o wysokości 175 metrów i kształcie toru narciarskiego. Rzeczywiście, nie było żadnego odoru, a tylko wyśmienity widok na Warszawę i okolice.
Wcale to nie znaczy, że odpadowa góra jest naturalnym cudem przyrody. Jednak gdzieś odpady trzeba gromadzić, a jeśli są wcześniej przetworzone, tym lepiej dla środowiska. Najlepsza byłaby spalarnia, o czym wójtowie, radni i sołtysi przekonali się na własne oczy, obserwując wręcz idealne parametry spalania śmieci w temperaturze 1200 st. C.
Szkoda lasu...
Czy więc postawione na sesji pytanie o cel i koszt takich wycieczek nie było chybione? To prawda, że żadna gmina nie ma żadnego interesu, aby tuż za jej granicą powstało wysypisko, na które mają przywozić śmieci z Warszawy. Jednak larum o wycince 230 hektarów lasu, smrodzie i największym wysypisku w Europie wydają się przesadzone. Może dokuczyć ruch śmieciarek, ale prezesi zapewniali, że znajdą szlaki położone jak najdalej od ludzkich siedzib.
Najbardziej jednak szkoda... lasu. To naprawdę piękny zakątek, który może pozostać w stanie dziewiczym. Wystarczy tylko pomyśleć i chcieć...

Numer: 25 (872) 2014   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *