DRODZY CZYTELNICY

Ćwierćwiecze wolnej gospodarki, 15 lat w NATO, dekada w unijnej wspólnocie – te trzy rocznice wyznaczają nam tegoroczne majowe harce. Promotorzy spuszczenia z łańcucha olbrzymiej forsy już zacierają łapska, bo kto im odmówi harcowania w imię tak słusznych idei lub zarzuci marnotrawienie publicznych, czyli naszych milionów. Oni mają władzę, więc mogą prawie wszystko. Aż do wyborów, które odpędzą od koryta wiecznie nienażarte ryjki...

Stadne magie

DRODZY CZYTELNICY / Stadne magie

Ludzie lubią nie tylko gwałt, krew i wszelki ucisk, ale także głupotę. Lubią, ale nigdy się do niej nie przyznają. Przed świętami majowymi mieliśmy kanonizację, ale kto w Mińsku Mazowieckim widział choć jedną flagę narodową na ulicach lub obiektach publicznych. Nikomu się nie przyśniło, ze mógłby w ten prosty sposób związać się wizualnie z uświęceniem naszego rodaka.
– Tak miękkie mają karki w kościołach, a o flagach zapomnieli – twierdzi mój znajomy prawdziwy prawicowiec, by nie powiedzieć – Polak.
Przy okazji dowiedziałem się, że uprawiam w naszych mediach politykę jednej partii, a konkretnie PiSu. To już w mieście nie mają o czym gadać, czy po prostu niektórych bolą prawdy...
Trudno się takimi opiniami przejmować, bo w mediach zawsze tak jest, że po przychylnym artykule na czyjś temat dziennikarz uważany jest za kupionego. A po krytyce za przekupionego i tak w kółko.
– Wstydzę się kiedy muszę podać nazwę miejscowości, w której mieszkam – mówi sołtys
Bykowizny Teresa Głuchowska. Zastanawia się, od czego tak brzydka nazwa pochodzi i postuluje jej zmianę na Bukowiznę, bo taką ma wpisaną w starym dowodzie osobistym.
Historycy zapewne rozwiażą ten problem, ale nie mogą ignorować mocy samostanowienia. Trzeba po prostu urządzić we wsi referendum, stworzyć grupę nacisku i basta. Mogły Mrozy stać się miastem, można i z byków wejść na buki.
Muru głowa nie przebijemy, ale wcześniej czy później można go skruszyć. Tak postąpił Marek Tkaczyk, któremu przyśniła się piękna kapliczka w jego rodzinnej Kolonii Janów. I dopiął swego, angażując po drodze wójta z proboszczem, a nawet zarządcę powiatowych dróg. Aż miło było patrzeć na tego zadowolonego ze swego dzieła człowieka
i może właśnie o to chodzi, by w realizacji idei nie przeszkadzać. Tylko co zrobić z ludźmi
opętanymi marzeniami z pogranicza fikcji i utopii? Satrapa by wiedział, ale przecież żyjmy w państwie demokratycznym i prawym....
W związku z tym kariera stoi otworem przed każdym, a obecnie przed naszą znajoma bibliotekarką. Otóż dyrektor cegłowskiej książnicy Danuta Grzegorczyk została mazowieckim bibliotekarzem roku 2013. Teraz ma szansę na zdobycie tytułu krajowego, ale nie oceni jej jury, a nasze głosy. Warto więc wejść na stronę GBP w Cegłowie lub na http://www.sbp.pl/konkurs/zgloszenia-?konkurs_id=11042.
A gdy już wejdziemy, trzeba do 14 maja kliknąć pod nazwiskiem naszej kandydatki. Na
razie jest trzecia, ale niewiele jej brakuje do objęcia przodownictwa. Poza tym pierwszy bibliotekarz kraju brzmi dobrze i dumnie.
Tuż przed kanonizacją i my mieliśmy morze uciech. Wszystko dzięki etno-kabaretom, które w liczbie 19 trup zjechały do auli Budowlanki. Dziękujemy wszystkim, a szczególnie naszym darczyńcom, którzy nie pozwolili nam utknąć w braku funduszy i uniknąć wstydu sknerusów. To oczywiście przesada, ale jakże miło, gdy sukces ma wielu ojców.

Numer: 18 (865) 2014   Autor: WASZ REDAKTOR






Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *