JakubówJakubów jubilatów

Dzień po Popielcu nie nastraja do radosnej zabawy, ale bywają odstępstwa od kościelnych przykazań. Okazją są na pewno uroczystości złotych godów, które właśnie 6 marca zorganizowała w gminnej świetlicy wójt Hanna Wocial. Tańców nie było, ale za to śpiewom i dowcipom nie było końca...

Diamenty w złocie

Tego jeszcze nie było, by na jubileuszu złotych par dominowały diamentowe, czyli z 60-letnim stażem małżeńskim. To one pierwsze otrzymały gratulacje od wójt Wocial i kwiaty od przewodniczącego Domańskiego. Nie wstawali, bo już mają medale z dwiema różami, a po 10 latach niewiele się zmienili. To dwie diamentowe pary z Wiśniewa – Lucyna i Sławomir Bankiewiczowie oraz Helena i Mieczysław Gójscy. Mieli być jeszcze Jadwiga i Tadeusz Zalewscy z Antoniny oraz Janina i Henryk Paluchowie z Anielinka, ale zmogły ich trudy życia.

Nie było też w komplecie 50-latków. Na jubileuszowym posterunku znaleźli się Ryszarda i Roman Kruszewscy z Nartu oraz Danuta i Maciej Łobodowie z Tymoteuszewa, a w imieniu Ireny i Romana Dąbrowskich medale od prezydenta RP odebrała córka Małgorzata.

Okazało się, że spośród czterech obecnych par, dwie z nich zasługują na naszą nagrodę demograficzną. Otóż po czworo dzieci wychowali państwo Bankiewiczowie i Łobodowie, a w sumie trzy złote i dwie diamentowe pary mają 32 potomków, w tym 13 dzieci i 19 wnucząt.

Najmłodszą panną młodą była 18-letnia Danuta, którą poślubił 26 letni Maciej Łoboda – dziś jeden z najdłużej panujących sołtysów w gminie Jakubów. To jeszcze jeden ważny powód, by odwiedzić z kamerą Tymoteuszew. Tym bardziej, że pan Maciej odważnie, choć nie bez ironii, upomniał się o finansowe docenienie małżeńskich jubilatów dodatkiem do emerytury, by nie czekać do stu lat życia. Dwa półwiecza we dwoje to tyle samo, a nawet więcej niż setka w pojedynkę.

Świetlicę ze ściennym pocztem gminnych radnych wypełniły rodziny jubilatów i wrzosowe dziewczyny w roli zarówno śpiewaczek, jak i swatek czy druhen. Z początku utrzymywały ton podniosły, bo do szampana trzeba było zaśpiewać sto lat i szlagiery przypominające młodzieńczą miłość. Potem było coraz luźniej, czyli biesiadnie. Pojawiły się więc nowe wersje znanych piosnek, a tę o kochających się wróbelkach wójt ocenzurowała i niestety na razie nie usłyszymy jej w naszej CsTV. Wersja klasyczna też jest przyjemna, ale nie ma takiej siły wyrazu. Warto zaczekać, bo może Wrzosianki zdecydują się na wzmocnienie podczas naszego festiwalu etno-kabaretów.

Numer: 11 (858) 2014   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *