MrozyMińsk Mazowiecki Kolberga

Tubalnym jękiem ligawki nawoływano mińszczan na obchody 200. rocznicy urodzin Oskara Kolberga, wybitnego polskiego etnografa i kompozytora. W pałacu Dernałowiczów obok muzyki tradycyjnej rozbrzmiewały inspirowane folklorem utwory folkowe, klasyczne i chóralne. Nie zabrakło też pełnego ludycznych tęsknot spektaklu, zabawy oraz rodem z Kołbieli artystycznych wycinanek.

Powrót folkloru

Dziewiętnastowieczny badacz i dokumentalista, folklorysta i etnograf, muzyk i kompozytor, jako pierwszy zgromadził i uporządkował według regionów wiedzę na temat polskiej twórczości ludowej. Jednym z jego osiągnięć było zebranie ok. 10 tys. rodzimych melodii ludowych. Wyniki swoich badań zaprezentował w 33 tomach pracy pt. „Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce”.

Udostępnione zbiory ze szkoły im. Oskara Kolberga w Kołbieli oraz inspirowane wiejską wycinanką artystyczne dzieła Małgorzaty Belkiewicz przybliżyły wartość tych dzieł. Do dziś są niewyczerpanym, a często i jedynym źródłem wiedzy o świecie naszych przodków.

Osadzeni głęboko w kulturze szlacheckiej często nie potrafimy sobie tego uświadomić, wykazujemy się ignorancją, nie rozumiemy wiejskiej twórczości i nie uważamy jej, jako równoprawnego partnera dla kultury narodowej.

– Trzeba ją ratować, bo na naszych oczach ginie – sygnalizował Andrzej Bieńkowski. Przemierzając wsie i zapisując muzyczne obyczaje generacji wiejskich muzykantów, uratował od zapomnienia rąbek odchodzącej kultury wsi. Pokaz filmów przybliżył (spotykaną jeszcze w latach 80’) wiejską twórczość, podbijany bębenkiem rytm, radość basów, improwizacje na instrumenty, euforyczne zachowania kapel, strzeżone i przekazywane z pokolenia na pokolenie melodie, a potem samotność, zostawionych ze swoją muzyką grajków.

Na szczęście od pewnego czasu Kolberg przeżywa swój triumf, jest poszukiwany, czytany, grany, śpiewany i staje się inspiracją dla współczesnych twórców – p rzekonywał już na zakończenie. Takim młodym twórcą, co sam podkreślił, jest Piotr Gronek, specjalista od ligania, śpiewu ludowego i jak się później okazało, także od tańca. Z najlepszych słowiańskich korzeni czerpie zespół Macieja Fortuny, który wystąpił w składzie: Andrzej Konieczny, Wojciech Świeca oraz Marina Terlecka z Ukrainy. Podkreślone trąbką, perkusją, gitarą, okaryną, dzwonkiem i bandurą pieśni nadawały nowe spojrzenie dla zbieranych przez Kolberga melodii. Podobny nastrój swymi utworami przywołał Chór Kameralny Mińskiego Towarzystwa Muzycznego pod dyrekcją Tomasza Zalewskiego.

Wszelkie tęsknoty za tym sielskim światem przywołał monodram w wykonaniu Stanisława Górki „Polne kwiatki”. Filozoficzne spojrzenie na wiejskie życie,miłość, przemijanie i umieranie, modlitwy do Nepomuka, to nadświdrzańskie światy. Na dodatek całkiem rubaszne i humorystyczne, co w wiejskiej przyśpiewce o gruszce przypomniał Michał Skrzyński. Warsztaty tańca ludowego, prowadzone przez Grzegorza i Natalię Ajdackich pozwoliły potem zmierzyć się z chodzonym, „trójniakiem”, oberkiem oraz z kosą.

– Mińsk Mazowiecki nie potrafi się bawić – mówił ze smutkiem Kazimierz Woźnica, członek Kapeli Małego Stasia. Ale ci co przyszli, i półtoraroczna Róża, i 87-letni Wacław Ochal, i cała rzesza rozmiłowanych w folklorze setnie bawiła się przy dźwiękach skrzypiec Mateusza Kowalskiego, bębna obręczowego Róży Mościckiej i basów Michała Maziarza. Na koniec dali się poprowadzić kapeli Mazowszaki (Zygmunt Parzyszek, Tadeusz Wiącek, Leszek Lipiński, Zygmunt Drewicz) i do późnego wieczora wśród oberków się zatracali.

Numer: 9 (856) 2014   Autor: Teresa Romaszuk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *