Mińsk MazowieckiMińsk Mazowiecki po-sesyjny

Jak można się było spodziewać, miński burmistrz nie poparł idei budowy popiersia prezydenta Kaczyńskiego. Uzasadnił to jednak nie ideologicznie, a praktycznie, wskazując przyczyny urbanizacyjne i formalno-prawne. Nie musi się tym martwić, bo nowa komisja rewizyjna na pewno nie uzna, że postępował niegodziwie. Nowa rewizja mińskiego samorządu ma zgoła inne kłopoty, o które można ją było podejrzewać od razu po wyborze.

Naga prawda

Zanim o dylematach KR pod wodzą Grzegorza Cyrana, kilka sentencji z oświadczenia burmistrza, który musiał się odnieść do projektu uchwały dzień po ostatniej sesji rady miasta, czyli 28 stycznia. Terminu dotrzymał, ale nie posłuchał
Teresy Wargockiej, która usilnie namawiała go do zgody w imię wyższych celów. Nie ma o zgodzie mowy, bo Jakubowski propozycję ustawienia obelisku ocenia negatywnie, biorąc pod uwagę w szczególności wskazane miejsce jego lokalizacji na Skwerze Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, przeznaczonym głównie na zieleń urządzoną z elementami komunikacji, na którym już istnieje nagromadzenie wielu elementów przestrzennych, co oznacza, że lokowanie na nim kolejnych grozi zachwianiem ładu przestrzennego. Krytycznie odnosi się także do przedstawionego szkicowo wyglądu obelisku, szczególnie cokołu obelisku, który niedostatecznie nawiązuje do... popiersia Kaczorowskiego.

Poza tym projekt w sposób zasadniczy odbiega od ustalonego zarządzeniem wzoru, bo ma nieodpowiednie czcionki i symbole paragrafów. Do tego rysunek cokołu nie określa konkretnego wyglądu zewnętrznego obelisku, a sposób finansowania omówiony w uzasadnieniu nie może być przyjęty.

Burmistrz docenia stopień zaangażowania zarówno radnych, jak i wielu innych osób w realizacji tego projektu, ale ich aktywność nie była wykorzystana na etapie przygotowywania projektu uchwały, której brak konkretności, jednoznaczności i staranności. Takie coś trudno przedstawić staroście i konserwatorowi, którzy decydują o budowie.

Naga prawda objawiła się także podczas sprawozdania komisji rewizyjnej o jej pracy w ub. roku. Zabrakło w nim protokółu z kontroli zatrudnienia w urzędzie miasta.

– Może to zakrawać na ucieczkę od tematu, ale kontrola wydaje się mi nieetyczna i niech weryfikatorem będą wyborcy – mówił z trybuny przewodniczący Cyran.

– Czy wyniki kontroli w ogóle ujrzą światło dzienne? – dopytywał były przewodniczący Ślusarczyk, proponując odtajnienia, by wyborcy mieli pojęcie, kto nimi rządzi. A według wiceprzewodniczącego rady Leona Jurka, radni nie powinni jeszcze raz zlecać kontroli, a dopilnować rozliczenia już dokonanej.

Burmistrz zaś żądał przeprosin, skupiając się na nepotyzmie, którego nie było, nie ma i nie będzie w magistracie. Twierdził też, że nie podpisał protokołu, bo dotarło do niego tylko sprawozdanie.

Zrobiło się goręcej, bo Kuć zarzucił Ślusarczykowi nieznajomość procedur, a obrażony wraz z radną Szymkiewicz domagali się dowodów, że protokół był sprawozdaniem. A kiedy padł wniosek, by dokumentację kontrolną udostępnić radnym, Kulma zarządził przerwę.

Niczego nie przyniosła, bo zaraz 10 głosami za, 7 przeciwko i 4 wstrzymujących przegłosowano upublicznienie protokołu radzie miasta. Tylko radnym, choć – jak apelowała radna Krystyna Milewska-Stasinowska – skoro burmistrz jest czysty, to czemu obawia się publicznej dyskusji o polityce zatrudnienia. Prawda musi obnażyć się do końca, więc w następnym numerze poznają ją także nasi czytelnicy.

Numer: 6 (853) 2014   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *