Mińsk MazowieckiStudniówka w Budowlance 2014 /cz1/

Aula Budowlanki jest wciąż największą w mieście salą widowiskową, a do tego nadaje się także do urządzania w niej tanecznych biesiad. Nic dziwnego, że maturzyści nie organizują studniówek w domach weselnych, a korzystają z wysłużonego, ale suchego parkietu auli. W minioną sobotę bawili się na nim przyszli technicy z pięciu klas. Oznaczało to prawie godzinę chodzonego pod kiściami kryształów, które zwisały z rozświetlonych żyrandoli.

Technika pod kryształami

Pierwszą odsłoną studniówki w ZS-1 był więc bal techników w zawodach dla tej szkoły tradycyjnych i popularnych wśród młodzieży.

Pierwsi na parkiet poszli połączeni w jednej klasie drogowcy z fryzjerami, a z nimi w pierwszej parze zatańczyła dyrektor Małgorzata Beczek z uczniem Piotrem Wicikiem. Tuż za nimi szedł wychowawca Adam Kamela z przyszłą fryzjerką Sandrą Kozłowską, którą w ten sposób wyróżnił za laury w konkursie mistrzów grzebienia.

Drugi polonez Kilara zajęli informatycy, zapraszając do pierwszych par Elżbietę Parol i Mirosława Paję. Wicedyrektor poprowadził Kamil Smoląg, który reprezentował szkołę w USA, a wychowawcę zaszczyciła ręką... absolwentka Marlena Płochocka.

W kolejnej, polonezowej odsłonie tańczyli z figurami budowlańcy, biorąc do pierwszej pary Daniela Śmietańskiego – dawcę szpiku kostnego i wychowawczynię Edytę Słodownik.

Wszyscy czekali, jak zaprezentują się kelnerzy, a szczególnie kelnerki, którzy uczyli się wspólnie z technologami żywienia. Owszem, wrażenie robiły nienaganne sylwetki i czerwone róże zdobiące ciemne toalety dziewcząt. A wśród nich wychowawczyni Jolanta Piskorz z klasowym prymusem Bartkiem Prusem.

Chodzony maraton kończyli przyszli geodeci, wybierając na swego tanecznego przywódcę Tadeusza Urbanowicza – wicedyrektora odpowiedzialnego za sprawy technikum, który z kolei wybrał sobie do pary Olgę Połosak, stypendystkę starosty mińskiego.

I na koniec rzadko spotykana ciekawostka. Wszystkie klasy, czyli 140 par ustawiły się przed sceną jak kompanie wojskowe, by w takim szyku podziwiać przemówienia i pozować do unikalnych fotografii.

Maturzyści nie musieli nigdzie wychodzić, bo stoły mieli obok. Nie mogli więc nie słyszeć przypowieści dyrektor Beczek o dojrzałych owocach, które smakują najbardziej. To metaforyczny apel o odpowiedzialne zachowanie nie tylko na balu, ale i przez końcowe sto dni nauki, które przed maturą urozmaicą egzaminy zawodowe. Uczniowie dziękowali rodzicom i nauczycielom za poświęcenie, a starosta Tarczyński życzył dobrych wyborów nie tylko życiowych, bo przecież mamy wyborczy rok.

Sesje zdjęciowe trwały między flaczkami a schabowym, bo obsłużenie ponad 300 osób trochę trwało. Z dążyli t eż, c hoć n ie wszyscy, zgromadzić się przed sceną do zapowiadanej naszej okładki, a kiedy zespół zagrał walca, na odwagę zdobyła się co trzecia para. Co innego ulubione przeboje, a wśród nich szlagier o maturze, która oby udała się zawodowcom Budowlanki. Bo przecież nie wszyscy skończą naukę z dyplomem technika.

Numer: 4 (851) 2014   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *