Czym jest współczesny patriotyzm oraz co winno być programem życia współczesnego Polaka i chrześcijanina, to nieliczne tylko pytania na jakie szukano odpowiedzi w kościele św. Jana Chrzciciela, podczas mszy świętej za ojczyznę. Podczas spotkania przybliżono postać syna mińskiej ziemi Bronisława Wiącka. W setną rocznicę jego urodzin krewni oddali hołd i pamięć temu, który nigdy do ojczyzny nie powrócił.
Wieniec pamięci
Mickiewiczowskie słowa „Jeśli zapomnę o nich, Ty Boże na niebie zapomnij o mnie” rozpoczęły wspomnienie o wujku, którego wspólnie z synem Szymonem dokonał Jerzy Gańko. Spotkanie wpisało się w credo ojczyźnianej mszy, podczas której przywoływano bohaterów powstania styczniowego oraz wszystkich, dla których słowa Bóg, Honor i Ojczyzna stały się programem życia.
– Wiele pokoleń kierowało się tymi zasadami i oddało na ołtarzu wolności swoje życie – mówił proboszcz ks. Marian Sobieszek. – Ważne jest – dodawał – abyśmy prawdą, miłością, dobrem oraz benedyktyńską pokorą, stałością w wierze, modlitwą, służbą i pracą wpisywali się w ideę niepodległej ojczyzny. Niestety nie zawsze takie postawy znajdują uznanie oraz poczesne miejsce w wolnej demokratycznej ojczyźnie – podsumowywał w pełnej goryczy konkluzji.
Patriotyzm dziś, nie wyprowadza nikogo na bagnety. Obowiązkiem współczesnych jest żyć i pracować uczciwie, kierować się zasadami wiary, miłować każdego człowieka i stawać w obronie wartości, o które niegdyś walczyli nasi przodkowie. – Tacy ludzie, jak kapral Bronisław Wiącek, dali nam dar życia – mówił, dziękując autorom historycznych wspomnień za trud i pietyzm, z jakim tę ojcowiznę od zapomnienia próbowali ocalić.
Żołnierz 4 Batalionu Pancernego w Brześciu n/Bugiem zaginął w czasie II wojny światowej w ZSRR. Zostało kilka zdjęć i listów, niepewność i tęsknota bliskich. Próby pytania o jego losy w czasach PRL-u skazane były na niepowodzenie. W 1989 r. rodzina wznowiła poszukiwania. Dzięki Ośrodkowi KARTA, CAW, PCK, także pracy badawczej Marty Gańko udało się zrekonstruować losy zaginionego.
Dzieciństwo w Chochole, dorastanie wśród licznego rodzeństwa (Jadwiga, Wanda, Leon, Stefania i Maria), nauka w Koperniku i w szkole rzemieślniczej w stolicy, praca u Rudzkiego czy ochotnicza służba w wojsku składają się na młodość Bronisława. Po agresji Sowietów na Polskę Bronek został aresztowany przez NKWD w Kowlu na Ukrainie i osadzony w obozie pracy Dubowaja Balka. Pracował tam w kopalni rudy żelaza.
W 1940 roku został przeniesiony około 2000 km na północ, do systemu obozów Siewżełdorłag w Republice Komi, gdzie pracował przy budowie kolei i wyrębie lasów. Po napaści Niemiec na ZSRR trafił do obozu w Juży, gdzie rekrutowano żołnierzy do Armii Polskiej. Jesień i wyjątkowo srogą zimę spędził w obozie ewakuacyjnym Armii Andersa we wsi Kołtubanka koło Buzułuku w obwodzie orenburskim (południowy Ural). Tam zachorował i 6 lutego 1942 roku zmarł. Został pochowany niedaleko szpitala, razem z 12 innymi polskimi żołnierzami. Dzięki nawiązaniu kontaktów z Wandą Seliwanowską, prezesem Stowarzyszenia „Czerwone Maki” z Orenburga, rodzinie udało się pozyskać pełną wiedzę na temat historii tego miejsca.
Otrzymanie ziemi z cmentarza wojskowego w Kołtubance w lipcu 2010 r., wystawa o żołnierzach gen. Andersa w Bibliotece Wojskowej w Warszawie oraz w mińskim Mechaniku, rodzinne spotkania oraz film o Sybirakach w Gdyni stały się okazją do odkrywania niezwykłej historii o człowieku, który spoczywa daleko od domu i ojczyzny, ale umarł jako wolny, polski żołnierz. Tam, na cmentarnej płycie widnieje chrześcijański krzyż. Zadbała o to rodzina, choć niełatwo o ten znak na rosyjskiej ziemi.
Niedzielna prezentacja, wspomagana przez ucznia Andrzeja Kaczmarka, plastyczna oprawa przygotowana przez nauczycielkę Elżbietę Paluch, Marsz Sybiraków czy Modlitwa obozowa oraz przywołane śpiewem Barbary Korgul Polskie kwiaty uwypukliły tragiczny los pokolenia Bronisława Wiącka i ułożyły się w pełną ofiarnej miłości pamięć o przodku.
Numer: 4 (851) 2014 Autor: Teresa Romaszuk
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ