Glin to obok krzemu najbardziej rozpowszechniony pierwiastek metaliczny, który stanowi główną część użytkowego aluminium. To właśnie ono stanowi zarzewie buntu mieszkańców Grzebowilka, którzy nie chcą, by w ich wsi postał zakład termicznego odzyskiwania aluminium. Dowiedzieli się o tym na koniec roku i już w środę 8 stycznia zwołali siebie i nasze media na spotkanie protestacyjne.

Prą na bunt

Tuż po Trzech Królach przysłali elektroniczne wici do naszej redakcji. Piszą w nich, że porażająca wiadomość o planach budowy spalarni śmieci w byłej cegielni w Grzebowilku spadła na nich jak grom z nieba. Nie może tak być, bo ich wieś szczyci się swoimi walorami turystyczno-krajoznawczymi, osiedlem domków jednorodzinnych i kulturą na skalę powiatu. Stracą na tym także okoliczne wioski, więc protest obejmie nie tylko Grzebowilk.

Jak zamierzali, tak się spotkali. Przy stole prezydialnym zasiadł szef siennickiej rady gminy Witold Sokół, inwestor Adam Wiącek i młody, znany tylko miejscowym Jarosław Gniado.

Jednak to on opowiedział mieszkańcom, że przypadkowo dotarł do informacji na stronie UG Siennica, gdzie wójt Zieliński ogłasza budowę linii przemysłowej do odzyskiwania surowców wtórnych na terenie zabytkowej cegielni, gdzie zostanie postawiony piec i 8-metrowy komin.

Co to oznacza? Smród i hałas, przez które ucierpi wieś i jej mieszkańcy. – A co ze składowaniem materiałów niebezpiecznych, co stanie się ze związkami toksycznymi? – pytał Gniado.

Co jakiś czas do pieca niepokoju dosypywali Sokół z Wiąckiem, więc szykujący się do wyjaśnień Jan Kiraga był od razu spalony.

Dyrektor zarejestrowanej w Mińsku Mazowieckim spółki Contra Vastum starał się spokojnie wyjaśnić, że nie będzie to spalarnia gumy, a tylko rozgrzewanie pod ciśnieniem końcówek rur aluminiowych, by oddzielić metal od plastiku. Kotły są hermetyczne, więc zapach nie jest w stanie się z nich wydostać, a komin będzie odprowadzał gaz, który będą pozyskiwać w wyniku procesu spalania i ogrzewać nim 200-metrową halę produkcyjną i biura.

Jednym słowem, Kiraga nie rozumie nieprzychylnego nastawienia mieszkańców, a szczególnie Adama Wiącka, który jako przedsiębiorca nie powinien zarzucać innym brudnych interesów.

– Zachowaliście się jak szakale, nie informując należycie mieszkańców o inwestycji – nie folgował właściciel Partnera, a mieszkańcy oburzali się, że inwestycja rozpoczęta została w maju ubiegłego roku, raport środowiskowy złożony został w lipcu, a oni zostali powiadomieni o działaniach dopiero w końcu grudnia. Ponadto są zaniepokojeni wpływem chemii na ich zdrowie i przyszłością zakładu, który przecież może zmienić zakres lub technologię odzysku metali.

Dyskutanci napędzali się coraz bardziej, by wreszcie się dowiedzieć, że Kiraga nie jest technologiem, ale wie, że tzw. spalarnia to ich patent. Ma przerabiać 6-7 ton rurek na dobę i jest jedyną instalacją na świecie, która odzyskuje aluminium bez odpadów. Zainwestowali w nią na razie 600 tysięcy złotych i liczą na zyski.

Nie sądzi, że mieszkańcy odczują jakiekolwiek skutki działalności zakładu, więc niech się nie czują jak króliki doświadczalne. Fakt mogli zainwestować w Mińsku, ale wszędzie mogłoby dojść do protestów społecznych. Wybrali więc Grzebowilk, informowali o tym sołtysa i tuż po uzyskaniu warunków środowiskowych mieli zorganizować zebranie.

Nie szkodzi, że mieszkańcy ich ubiegli, ale szkoda, że nie ma dzisiaj prezesa Macieja Kowalczyka i technologa.

Tak czy inaczej liczyli się z buntem wsi, ale mieli nadzieję, że uda im się konflikt zażegnać. Wszystko w rękach wójta, który może, ale nie musi uwzględnić protest Grzebowilka. Na złożenie uwag do warunków środowiskowych mają czas do 21 stycznia, ale uzgodnili, że papiery oddadzą jak najszybciej. Znają podejście gminy do Grzebowilka i nie chcą ryzykować spóźnienia.

PS. Kapitał zakładowy Contra Vastum wynosi 17 tys. zł Akcjonariusze to MACIEJ KOWALCZYK 11,5 tys. spółka prawnicza CHAJEC DON-SIEMION & ŻYTO – 5 tys. oraz cypryjski POINT ARENA INVESTMENTS LIMITED – 5100 zł (sic!)

Numer: 3 (850) 2014   Autor: J. Zbigniew Piątkowski