KołbielRudno warsztatowe

Wiara, Nadzieja i Miłość były rzymskimi siostrami, które wraz z matką Zofią zostały zamęczone ok. 137 roku za wiarę w Chrystusa. Rosjanie wciąż nazywają tak córki – Wiera, Nadieżda, Lubow, a my traktujemy je bardziej cnoty teologalne czyli boskie. Jak św. Paweł w liście do Koryntian na zakończenie hymnu o miłości. Właśnie on zakończył warsztaty w Rudnie, ale i tak wygrała... nadzieja.

Ostoje nadziei

Nie od razu uczestnicy spotkania 14 grudnia w Rudnie wybrali nadzieję. Na początku prym wiodła wiara, rywalizując z miłością. Dopiero na koniec, po kilku godzinach wykładów i dyskusji zwycięstwo nadziei okazało się niepodważalne.

Co się stało? Blok o wierze był najdłuższy i trochę nudny. Może teolog Andrzej Macios urządził zbyt trywialny spacer po religiach świata, a może każdy już znał różnicę w dochodzeniu do żydowskiego, chrześcijańskiego, islamistycznego, hinduistycznego czy buddystycznego absolutu.

Warto tylko pamiętać, że w całej 7,6 miliardowej populacji ludzkiej chrześcijaństwo zajmuje 32%, islam 23%, ateizm 16%, a hinduizm 15%.

Wprowadzeniem do wykładu była prezentacja o stworzeniu świata. Zdaniem Moniki Gawrylak biblijna teoria stworzenia świata nie jest wcale sprzeczna z ewolucyjną teorią Darwina, gdyż w Biblii posługiwano się symbolami. Tak naprawdę dzień stworzenia świata w Biblii mógł trwać wiele epok w historii. We wszystkich religiach wierzący uznają, że religia jest dla nich dobrem i odkupieniem. Dlaczego więc boją się śmierci? Bo zazwyczaj wierzą bez nadziei. A przecież jeśli wiara jest przeszłością, miłość teraźniejszością to nadzieja jawi się jako przyszłość.

Oczekiwań na nadzieję nie zburzyła nawet brawurowa prezentacja książki Przywilej wyboru Jerzego Kostowskiego, który okazał się niezłym promotorem własnej twórczości.

Nadzieja Elżbiety Ostasiuk nie była matką głupich, a wyzwolonym marszem ku lepszej przyszłości. Bo zawsze jest tak, że nadzieja umiera ostatnia.

Miłością zajęła się gospodyni spotkania - Monika Gawrylak. Zaczęła od chemii, czyli hormonów wywołujących stan zakochania, przypomniała fragmenty Romantyczności z MW Waldemara Łysiaka, by skończyć zwiastunem filmu Pestka z piosenką Grechuty „Wszystko dla twej miłości”.

Tak pokazała różne twarze miłości, ilustrując je wierszami Haliny Poświatowskiej i hymnem miłości św. Pawła do Koryntian, który razem ze swoim lirykiem „Na amen” zinterpretował autor tego reportażu.

Po każdym wykładzie wszyscy goście losowali z puszek Pandory myśli i fraszki ilustrujące temat rozważań, co przyniosło im to wiele wzruszeń i dobrego humoru.

Ale to nie koniec, bo podzieleni na trzy zespoły malowali boskie cnoty. Wiarą dowodziła Mariola Kucińska, nadzieją - Tatiana Morozowa , a miłością - Robert Lisowski.

Wszystkie obrazy przyciągały wzrok, ale najbardziej podobała się nadzieja w kształcie gałęzi kwitnącego krzewu z rewią światłocienia. Wiarę ukazała symboliczna kotwica, a miłość – naga kobieta trzymająca na rękach dziecko. Wszystkie prace będzie można wylicytować 13 lipca 2014 r. w Rudnie podczas wernisażu artystycznego. Wtedy też z tarasu pałacu zabrzmią niezapomniane przeboje Marka Grechuty.

Sztuka sztuką, a głód głodem. Jeszcze więc tylko pamiątkowe zdjęcie i... do stołu z bigosem, swojskimi wędlinami i domowym ciastem. Aż żal było wyjeżdżać bez nadziei na kolejne warsztaty. Może tym razem nie o cnotach, a prawdziwych uczuciach człowieka.

Numer: 51/52 (846/847) 2013   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *