KałuszynZłotka Kałuszyna 2013

W Kałuszynie wręczenie prezydenckich medali to nie jakaś tam akademia, a koncert przeznaczony tylko dla jubilatów i ich rodzin. To właśnie po liczbie dzieci i wnucząt widać, jak się mają seniorzy i czy mają szansę doczekać kolejnych rocznic. Z obecnych pięciu par wszystkie miały rodziny.

Grunt to rodzina

Ważność najbliższych w jedynym takim dniu życia podkreślali wszyscy składający życzenia przez mikrofon i ze sceny. A wystąpiły wszystkie formacje artystyczne ze szkół i domu kultury, pokazując pieśnią, wierszem i tańcem, że cieszą się wraz ze złotymi parami. Od najmłodszych par Kasianiecki i niebieskich Flecików po dojrzałych artystów z zespołu Razem i Złotej Jesieni.

Mimo przybycia tylko pięciu par, wszystkie miejsca były zajęte. A w nich Alina i Mieczysław Jagodzińscy z Kałuszyna, Alicja i Marian Śledziewscy z Chrościc, Marianna i Waldemar Wąsowscy z Kałuszyna, Leokadia i Zygmunt Wąsowscy z Zimnowody oraz Teresa i Leon Zalewscy z Ryczołka.

Nie przyjechali – Halina i Marian Kaczmarczyk z Kazimierzowa oraz Krystyna i Seweryn Wąsowscy z Kałuszyna.

Najmłodszą panną młodą była Alicja, wychodząc jako 18-latka za 22-letniego Mariana Śledziewskiego, który był też najmłodszym mężem. Pozostałe jubilatki czekały do 19-23 lat, a kawalerowie do 25-27 lat.

Z dziećmi też się nie śpieszyli, mając po 2-3 pociechy. Dlatego też Zalewscy z czwórką latorośli bardzo nas ucieszyli, otrzymując od razu promesę nagrody redaktora naczelnego.

Nasi okładkowi jubilaci pobrali się w wieku 21 i 27 lat i w ryczołkowym Kaczym Dołku wychowali czworo dzieci – Agnieszkę, Marka, Beatę i Anielę. Dzisiaj mają odpowiednio 50, 49, 44 i 32 lata, a mieszkają z rodzicami, w Mińsku, w Leonowie i Moczydłach.

Co jubilaci mówią o sobie? Marianna i Waldemar Wąsowscy znali się praktycznie od dziecka, dzieliła ich odległość tylko 1 km. W końcu się pobrali i wytrzymali ze sobą 50 lat, dzięki obdarowaniu się szacunkiem i stanowczej żony, która czasem powinna „pociągnąć za włosy”.

Leokadia i Zygmunt Wąsowscy należeli do tej samej parafii i to właśnie w kościele pan Zygmunt wypatrzył swoją małżonkę. Po dwóch latach wzięli ślub, a zauroczyły go komplementy i smakowite potrawy serwowane przez żonę.

Teresa i Leon Zalewscy poznali s ię n a zabawie. Od samego początku pan Leon lubił w swojej zgrabnej małżonce wszystko. Ona zaś wiedziała jaki jest sposób na ukochanego – jak mówiła – wystarczy go często głaskać po głowie.

Takie są tajemnice wieloletniego pożycia kałuszyńskich par. My życzymy im wszystkim wytrwałości i tytułowej pociech ze swoich rodzin.

Numer: 49 (844) 2013   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *