JakubówPrzepis na świetlicę

Kim jest Janina Weselińska? Była wiele lat warszawianką, a stała się – sołtyską w Cisówce. Mało kto o tej wiosce za Pustelnikem słyszał, a ona tam zamieszkała i postanowiła zmienić zwaśnionych tubylców. Oni chcieli coś robić, ale nie wierzyli, że się cokolwiek uda. Dzięki pani Janeczce – jak ją czule nazywają – udało się zatrzeć konflikty i wyremontować wiejską świetlicę. Na razie...

Janka cisówczanka

Ma charakter skorelowany z nazwiskiem, ale potrafi się uprzeć. Kiedy więc zauważyła, że w Cisówce nic się nie dzieje i taki stan trwa od lat, postanowiła wyprowadzić ludzi z letargu. Poszła więc na wybory sołtysa, ale nikt nie chciał nim zostać. Zaryzykowała, a oni zaakceptowali warszawiankę przy jednym głosie przeciwnym. Teraz mogła rozwinąć aktywność, bo chodząc od domu do domu po podatki, mogła porozmawiać z ludźmi. Trochę się zdziwili, że nie przyjmuje ich u siebie w biurze sołeckim, ale podejmowali dyskusję. Może to przez jej bezpośredniość, a może po prostu niektórzy mieli dość stagnacji.

I stało się... po raz pierwszy w historii wsi wraz z radą sołecką zorganizowali dzień dziecka. Bez dużych pieniędzy, ale bardzo udany.

– Mam łatwość rozmawiania z ludźmi, udało się pozyskać dwóch sponsorów, w wypiekach pomogły mamy. Bawiła się połowa wsi, chyba się spodobało. W drugim roku impreza była jeszcze bardziej udana, bo z wieloma atrakcjami – wspomina pani Janina.

Ostatnio w grę weszła świetlica. Budynek stał prawie 30 lat i popadał w ruinę. Postanowili ją nie tylko wyremontować, ale i zmodernizować.

– Dobrze, że mamy dobrego i wizjonerskiego wójta. Nakreśliłam, co chciałabym w niej zmienić, a on zaryzykował i obiecał pomóc. Namówiłam ludzi byśmy sami wykopali rowy i za zaoszczędzone pieniądze poprawić sobie drogę. Chwyciło, a po drodze wyszła gwiazdka i Mikołaj dla dzieci nie tylko naszej wsi. To było super wydarzenie. Ludzie uwierzyli, że i u nas może się coś fajnego dziać – cieszy się pani Janeczka, ale od razu dodaje, że łatwo nie było.

Zaczęli od remontu wnętrz świetlicy. Młodzież ciężko pracowała przy malowaniu ścian oraz odnawianiu stołów i ław. Sołtyska tymczasem poprosiła radnych o pomoc, przedstawiając im własny wkład w remont. Dali równowartość ich wkładu, która wystarczyła na centralne ogrzewanie, toaletę, wymianę okien i drzwi oraz renowację parkietu. Ludzie dziwili się i cieszyli. Na koniec remontu wspólnie wszystko wysprzątali i czekali na dotację z funduszy unijnych. Plan działania świetlicy był oceniony bardzo dobrze, ale w międzyczasie zmieniły się przepisy i z wyposażenia nici. I znowu pomocna okazała się gmina, dając pieniądze na meble kuchenne, lodówkę, zmywarkę, stoły, krzesła, nowe firanki.

Nie spoczęli na samym remoncie, bo po raz pierwszy w historii wsi ustroili wieniec dożynkowy, zajmując drugie miejsce w konkursie, a Weselińska wygrała konkurs kulinarny. W tym roku również mieli srebrny wieniec i nagrody za kulinaria.

– W przyszłym roku na pewno będzie nas więcej, bo chodzi mi o to, by o wsi było głośno i dlatego startujemy w różnych konkursach, poznając nowych ludzi , którzy bardzo często mogą nam pomóc, w ten sposób zdobywamy sponsorów – ma nadzieję sołtyska. Musi ja mieć, gdyż potrzebna jest kuchnia gazowa, naczynia i sprzęt grający.

Na razie świetlica wzbogaciła się o grę futbolową, czyli popularne piłkarzyki i komplet porcelanowych naczyń. To dar wójta Witczaka i przewodniczącego Kopacza, którzy byli głównymi gośćmi podczas otwarcia świetlicy. Galę ozdabiali prawdziwi jeźdźcy, strażacy z Pustelnika ze spóźnioną salwą wody i chór Lira, który pierwszy raz zaśpiewał specjalnie dla aktywnych cisówczan.

Ludzie bawili się do nocy, ale pani Janka już snuła kolejne plany sprzętowo imprezowe. Nie było proboszcza, więc trzeba urządzić z nim wieczór kolęd, a dzieciom przydałby się kącik komputerowy i czterogodzinne przedszkole, by mamy miały czas załatwić pilne sprawy w mieście.

Będą także warsztaty plastyczne, nauka kowalstwa artystycznego, jazdy konnej, warsztaty kulinarne, wieczorki poetyckie i biesiady z okazji różnych świąt i rocznic. Ba, co roku Cisówka będzie obchodziła święto wsi, organizowane przez właśnie zarejestrowane Towarzystwo Przyjaciół Cisówki. 

Pani sołtys jest skromna do bólu i nie chciała, by ona była najważniejsza w naszej relacji z Cisówki. Może i tak by się stało, gdyby nie sama Janeczka. Jak na razie jest dobrym duchem tej zapomnianej wsi i oby jej się udało marzeniami i własnym działaniem zamienić świetlicę w dom kultury, a wieś w oazę aktywności

Numer: 46 (841) 2013   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *