Mińsk Mazowiecki sesyjny

Zapowiadała się nudnawa sesja, a tymczasem mińscy radni z burmistrzowskiej opozycji znowu nas zaskoczyli. Nie bez udziału samego Jakubowskiego, który upierał się byle jak i z byle jakiego powodu wspierany przez swego nadwornego trefnisia – radnego Kucia oraz dwie biurokratki – skarbniczkę i radczynię prawną. W chwilach pozornego triumfu właśnie ta trójka nie ukrywała ironii, zaznaczając ją nerwowym śmiechem. Liczyła się jednak większościowa sprawiedliwość, która zmiatała wnioski burmistrza do kosza historii. Szczególnie w głosowaniach regulujących granice nowych okręgów wyborczych

Rewiry do władzy

Mińsk Mazowiecki sesyjny / Rewiry do władzy

Jak już zaznaczaliśmy na naszych łamach, najbliższe wybory samorządowe będą miały zmienioną ordynację wyborczą. Najprościej mówiąc, okręgi wielomandatowe zostaną zmienione na mniejsze – jednomandatowe. Oznacza to, że wygra ten kandydat, który w swoim rewirze zbierze najwięcej głosów. Przepisy mówią, że muszą mieć podobną liczbę ludności, ale także pozwalają na 50-procentowe odstępstwa. Jeśli więc liczbę mieszkańców np. 38 tysięcy podzielimy przez liczbę wybieranych radnych – 21 to otrzymamy średnią liczebność okręgu, czyli ok. 1800 osób. Jeśli odstępstwa wynoszą 100-200 osób – nie ma problemu, ale gdy najliczniejsze okręgi mają zgodnie z prawem 2700 mieszkańców, a najmniejsze tylko 900, szanse wyborcze i późniejsza obsługa wyborców staja się nierówne, a nawet krzywdzące.
Taką sytuację stworzył w Mińsku Mazowieckim burmistrz Jakubowski, prosząc radnych o zatwierdzenie granic nowych okręgów. Jego poplecznicy nie mieli z nimi kłopotu, ale radni z północnych rewirów miasta zauważyli podstęp i w ostatniej chwili podzielili Mińsk Mazowiecki według swego planu.
To z kolei zdenerwowało klub PO, a szczególnie radnych Gałązkę i Kucia. Pierwszy nazwał projekt opozycji absurdem, a drugi wyśmiewał propozycję nazwaną przez Leona Jurka racjonalną i sprawiedliwą.
Już na początku dyskusji wsparł ich nieoczekiwanie przewodniczący Kulma. Wprawdzie mają czas tylko do końca października, ale to nie znaczy, że mają przyjąć propozycję burmistrza. Nawet zatwierdzoną przez komisarza wyborczego... tym bardziej, że niesprawiedliwy podział zabrał północnym osiedlom dwa mandaty. Zauważyła to radna Teresa Szymkiewicz, a poparł Michał Góras, oskarżając twórców projektu o... kradzież.
– Rada ma prawo zmieniać wszystko, a szczególnie projekt obarczony aż taką dysproporcją – krytykował pewnym głosem radny Jurek. Zarzucił przy okazji burmistrzowi brak współpracy z radnymi, bo przecież miał czas od czwartku, by policzyć, czy liczba mieszkańców w nowych okręgach odpowiada elekcyjnej normie. Nie zrobił tego, mimo posiadania specjalnego programu.
Oczywiście, burmistrz nie zgodził się z takimi zarzutami, bo jego nieproporcjonalne okręgi są efektem... ujednolicania społeczności lokalnej. Brał też pod uwagę przyszłość, czyli wzrost liczby wyborców w najmniej licznych okręgach.
To już do reszty rozśmieszyło oponentów, którzy zbierali siły do obalania kolejnych dywagacji ludzi burmistrza.
Wyraźne pobudki polityczne udzieliły się obu stronom, ale tym razem to koalicja PiS i mińskiego forum była górą, ubezwłasnowolniając działania Jakubowskiego.
Kielicha goryczy dopełniła demonstracja mieszkańców osiedla w rejonie ul. Grzeszaka, którzy po 32 latach życia w błocie coraz śmielej upominają się o swoje.
Burmistrz przegrał także batalię o statut, ale o tym za tydzień. Nie tylko, bo będzie także o polityce zatrudniania swoich, czyli ostatnio asystentki burmistrza, która dla zmylenia nazywa siebie asystentem.

Numer: 2012 44   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *