Mińsk MazowieckiRozmowy na czasie

Nauczyciel 2008 roku, były matematyk w szkole publicznej, lider zespołu muzycznego, prezes stowarzyszenia, właściciel firmy edukacyjnej i miński radny wybrany na przewodniczącego. To najkrótsze cv Dariusza Kulmy, ale brzemienne w skutki. Różnie było od początku kadencji, choć nic wtedy nie zapowiadało, że narastający konflikt w radzie miasta może uderzyć najbardziej w jej szefa...

Z nikim ślubu nie brałem

Po ostatnich wydarzeniach z komisją rewizyjną niektórzy radni twierdzą, że wszystko złe zdarzyło się przez przewodniczącego. Mają na to dowody, a najważniejszy z nich to sprzyjanie burmistrzowi i klubowi PO. Czy już pan zdradził radnych PiS czy stoi pan w rozkroku...

– To ciekawa insynuacja, ale nie ma nic wspólnego z prawdą. Nie stoję za konfliktem ani nie zamierzam sprzyjać w nim żadnej ze stron. Mam nadzieję, że w końcu coś się wyjaśni i będzie to zgodne z prawdą. A już słowo zdrada jest zupełnie nie na miejscu. Z nikim ślubów nie zawierałem, a porozumienie w sprawie rozwoju na rzecz miasta. I dalej widzę możliwość współpracy z każdą ze stron. Przewodniczący Rady Miasta ma chłodniej podchodzić do takich konfliktów i starać się jak najwięcej analizować.

Kto jest odpowiedzialny za konflikt dziejący się między komisją rewizyjną a burmistrzem?
– Pytanie nie powinno być kierowane do mnie, ponieważ nie jestem członkiem komisji rewizyjnej i nigdy nie brałem udziału w jej obradach. Oczywiście z dokumentów i obrad sesji oraz rozmów obserwuję ten konflikt, ale nie jestem w stanie obarczyć kogoś jednoznaczną odpowiedzialnością za zaistniałą sytuację. W tym momencie mam czasem obawy czy sami zainteresowani wiedzą od czego się zaczęło. I nie wiem czy którakolwiek ze stron jest w stanie wysłuchać nawzajem swoich argumentów.

Do czego może doprowadzić trójpodział rady miasta?
– De facto taki trójpodział jest od początku kadencji, tylko ważne jest, aby w sprawach kluczowych dojść do porozumienia. I to w bardzo wielu kwestiach, a przede wszystkim tych inwestycyjnych, nam się udawało. I wtedy nie tylko nie było trójpodziału, a nawet czasem jednomyślność wszystkich trzech klubów. Oczywiście nie było tak często, ale jednak było.

Po wrześniowej sesji burmistrz nakazywał przewodniczącemu Ślusarczykowi podpisanie protokołu z obrad komisji, strasząc go publikacją dokumentu w bipie. Jak pan rozwiąże problem ręcznego sterowania radnymi przez burmistrza?
– Jak już wcześniej powiedziałem, konflikt poszedł już tak daleko, że teraz każdy ruch będzie przez drugą stronę uznawany za zły i niedopuszczalny. Nikt radnemu nie
może nic nakazać. Ani ja, ani burmistrz, ani ktokolwiek inny. Wszystkich nas za to obowiązuje prawo, według którego wolno nam działać w samorządzie.

Co pan sądzi o kulturze polemiki radnych i burmistrza podczas sesji?
– Nie podoba mi się to od dawna i już o tym mówiłem na sesjach, a szczególnie na sesji absolutoryjnej. Emocje biorą górę, a to zawsze zły doradca. Potem padają słowa, które jeszcze bardziej zaogniają konflikty. Mnie czasem jest trudno to ocenić, bo nie znam źródła tych czy innych polemik, a nie znam dlatego, ponieważ w wielu kwestiach podłoże jest czysto polityczne lub z osobistymi animozjami.

Co musi się wydarzyć, by miał pan dość samorządu?
– Myślę, że teraz wiele osób ma dość bycia samorządowcem, ale nie sztuką zostawić wszystko, bo tak będzie wygodniej. To jest najtrudniejsza kadencja z tych jakie znam, ale to nie powód, żebym przestał działać na rzecz miasta. Chciałbym jeszcze parę rzeczy zrealizować. Czas pokaże czy się uda.

– Mam nadzieję, że także dzięki panu zwycięży w radzie prawda, a winni zostaną osądzeni.

Numer: 40 (835) 2013   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *