CegłówCegłów oświatowy

Były kwiaty i podziękowania za współpracę. Jednak uśmiechy szybko przerodziły się w łzy. Cegłowscy nauczyciele po raz kolejni poczuli się ignorowani przez władze. Z obiecanej przez wójta pomocy nie wyszło nic, choć – jak zapewniał – intencje miał dobre.

Bolesny konkurs

Cegłów oświatowy / Bolesny konkurs

Po likwidacji szkół w Wiciejowie i Piasecznie wójt Marcin Uchman zapewniał zwalnianych nauczycieli, że w razie wolnych etatów oni pierwsi będą brani pod uwagę. Przyszły wakacje, a wraz z nimi czas składania CV do placówek oświatowych, w tym i do pozostawionego w gminie Zespołu Szkolnego w Cegłowie. Telefonów z ofertą pracy brak, a tymczasem dyrektorka szkoły Beata Walas pod koniec sierpnia ogłasza konkurs na stanowisko nauczyciela klasy zerowej. Pojawiły się podejrzenia, że nie do końca legalnie.

– Jestem w samorządzie od kilkunastu lat i nie pamiętam, żeby kiedykolwiek organizowano konkurs na nauczyciela klasy zerowej – mówił podczas ostatniej sesji radny Andrzej Grasiak z komisji oświaty. Podejrzewał, że takie działanie jest bezprawne, ale nie można było skonsultować tego z prawniczką, bo opuściła salę obrad. Radny miał też zastrzeżenia co do treści konkursu, w którym znalazł się m.in. wymóg, by kandydat był z gminy Cegłów.

– Wiemy, że większość nauczycieli ze zlikwidowanych szkół jest spoza gminy. Wyklucza się nauczycieli z wieloletnim stażem, którzy zgodnie z uchwałą mieli mieć szansę zatrudnienia w pozostawionych szkołach – ciągnął Grasiak. Jego niepokój budził również punkt wymagający od kandydata pełnej dyspozycyjności.

Nie to jednak dotknęło najbardziej nauczycieli. Otóż okazało się, że informacja o konkursie pojawiła się tylko na stronie szkoły w Cegłowie. Nie została wysłana do żadnej innej placówki w gminie i nie przekazano jej żadnemu z kandydatów, którzy wcześniej złożyli swoje CV. Gdy radni zwrócili dyrektorce uwagę o tym błędzie, konkurs przedłużono o jeden dzień.

Do konkursu zgłosiły się dwie osoby – Elżbieta Selwira ze szkoły w Wiciejowie i córka dyrektorki, która… wygrała. – Brakuje mi rok do emerytury. Prosiłam o pół etatu na rok. Zgodziłam się nie otrzymać odprawy. Czuje się jak śmieć wyrzucony na ulicę i tak też czują się nasi nauczyciele – mówiła z żalem Elżbieta Selwira. Z upoważnienia prezesa mińskiego oddziału ZN P poinformowała też radnych, że zdaniem związku ogłoszenie konkursu jest działaniem bezprawnym, dlatego zamierzają go zaskarżyć.

– Wybór miał się odbyć w sposób transparentny – tłumaczył wójt Marcin Uchman. Jak wyjaśniał, treści konkursu nie znał, dyrektorka przedstawiła mu tylko jego ogólny zarys. – Przeanalizujemy sprawy związane z prawidłowością zamieszczenia tego ogłoszenia – zapewniał.

Dyrektorka Beata Walas wytłumaczyć się nie mogła, bo nie było jej już na sali obrad. Mówił za nią wójt, twierdząc że namówiła swoją córkę do udziału w konkursie, bo bała się, że nikt się nie zgłosi. Zgłosiła się nauczycielka, które teoretycznie miała mieć pierwszeństwo. Jednak nie miała.

– Mnie się już dawno nie podoba sytuacja oświaty w naszej gminie – mówiła Anna Stelmaszczyk, była już dyrektorka szkoły w Podcierniu, której na początku sesji podziękowano za współpracę. Zaproponowano jej posadę dyrektorki w Piasecznie, ale odmówiła, bo – jak wyjaśniła – wiązałoby się to ze współpracą z organem prowadzącym, a ona takiej współpracy nie widzi. Pozostali nauczyciele też się na władzy zawiedli.

Numer: 36 (831) 2013   Autor: Justyna Kowalczyk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *