Wybór Annie Ernaux do Literackiej Nagrody Nobla najwyraźniej nie spodobał się Żydom w Niemczech, którzy uznali jej twórczość za antysemicką. Twierdzą, że pisarka zatraca się we wrogo nastawionym i jednostronnym świecie nienawiści do Izraela. Ba, ta literacka nagroda jest porażką w światowej walce z antysemityzmem i mizantropią. No i mamy kolejny skandal wywołany literaturą. Czyżby noblowska kapituła nie przeczytała odważnych biografii leciwej Francuzki, a może wreszcie się odżydowiła i odlewaczyła...
Nobel na skobel
O wartości każdej nagrody świadczy dzieło i nazwisko laureata, które nigdy nie powinny być zapomniane. Niestety, nie można tego przyznać wyborom noblowskiej kapituły, która wielokrotnie ulegała różnym wpływom. Przede wszystkim światopoglądowym i politycznym.
Szwedzka Akademia aż 50 lat utrzymuje w tajemnicy listę kandydatów, którzy brani są pod uwagę do Nagrody Nobla. Stąd dopiero w styczniu 2016 roku mogliśmy się dowiedzieć się, którzy znani pisarze zostali odrzuceni w 1965 roku. Jest wśród nich Władimir Nabokow, który przegrał z komunistą Szołochowem, a także dwoje Polaków – Jarosław Iwaszkiewicz i Maria Dąbrowska.
Szwedzi nie podają, dlaczego ich odrzucono, ale wiadomo, kto Nobla nie przyjął. To Jean Paul Sartre, który uważał, że pisarz nie powinien dać się przekształcić w instytucję i Borys Pasternak, któremu przyjęcia nagrody zakazały władze sowieckie.
Emocje towarzyszące spekulacjom, do kogo powędruje nagroda, może nieco ochłodzić przypomnienie, że wielcy pisarze jak Marcel Proust, James Joyce, Bertolt Brecht, Jorge Luis Borges, Graham Greene, Philip Roth i Stanisław Lem - nigdy Nobla nie dostali, a nazwiska wielu literatów uhonorowanych tą nagrodą szybko odeszły w zapomnienie.
Czy taka kulturowa alienacja dotyczy naszych Noblistów? Na pewno nie Sienkiewicza i Reymonta, których dzieła zaistniały w filmowej interpretacji. Liryka Miłosza i Szymborskiej nie wzbudza wyjątkowego zainteresowania, a proza Tokarczuk nie inspiruje ani wyobraźnią narracyjną, ani przekraczaniem granic form życia. Podoba się za to Żydom i lewakom, których pokazują Bieguni.
Tegoroczna noblistka Annie Ernaux nie podoba się ani żydostwu, ani lewactwu. Jej powieści uznano jako porażkę w światowej walce z antysemityzmem i mizantropią. To przez jej autobiograficzne LATA, w których – jak oceniają krytycy – świecą aksjologiczne latarnie morskie całego pokolenia. Gasnące ideały, postęp technologiczny zaglądający pod strzechy, nieustannie przeobrażające się społeczeństwo – to główne przesłania, które Ernaux wyskubuje z rzeczywistości, ati to, co spajające, tworzy coś na kształt kroniki swoich czasów, kreśli mapę, z którą można przemierzać XX wiek.
Tak, Annie Ernaux ma odwagę kondensować tradycje i być głosem swojej generacji. Cały czas wybrzmiewa tu magiczne MY, a LATA nie są rozprawą tkaną z wątpliwości. Są konkretne, zdecydowane, silne. Nie mamy w nich usprawiedliwień, a są drogą biegnąca od wzniosłych marzeń do przyziemnej konsumpcji. No i
Dyskusji o byciu kobietą, o rozmowach przy stole, o odczuwaniu świata. Osobiste impresje nie są jednak ofiarą złożoną z prywatności, bo to autobiografia bezosobowa, ale jest lusterem, w którym można się rozpoznać.
Jak widać, rozpoznali się Żydzi. Na razie niemieccy, ale kto wie, jak będzie z biegiem lat...
Numer: 41-42 /1304-5/ Autor: Wasz Naczelny
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ