Trzeci zlot archeologów w Mrozach trwał trzy dni i nie był pozbawiony atrakcyjnych... prowokacji. Fascynowały nie tylko stroje fanów najstarszych tradycji, ich osada, a szczególnie dawne obrzędy. Najwięcej emocji wśród dorosłych była martwa łania, którą sprawiano na oczach dzieci. Wszystko w celu edukacyjnym, czyli by zrozumiały, że mięso nie bierze się ze sklepowej lodówki...
Tania łania
Kasta archeologów, a właściwie ludzi ogarniętych promocją naszych mniej lub bardziej skrytych dziejów i zwyczajów ma się wyśmienicie. Świadczy o tym tegoroczny piknik, w którym było wszystko, co podoba się dinozaurom tradycji. To nie tylko finałowy konkurs muzyki dawnej, plenerowy spektakl i koncert zespołu Javaryna z pokazem tańca, ale także mniej dostępne, ale też ważne warsztaty np. pisania piórem i pokazy średniowiecznego życia. No i konkurs na makietę grodziska, szczególnie tego który ma postać w dzisiejszym Grodzisku.
Wszystko okazałe, ale jakże niewinne wobec pokazu sprawiania, czyli rozbioru łani. Nie, publicznego polowania nie urządzili, więc jest tajemnicą, jak została zabita. Na pewno nie z łuku, bo u nas takie łowy są zakazane.
– Jeżeli ciekawi jesteście, jak dzieci reagowały na to, co robimy, odpowiadam – są dużo rozsądniejsze od dorosłych. Zachęcam do dyskusji, ale osoby które będą urządzały personalne wycieczki w moją stronę lub w stronę pozostałych edukatorów, będę banował. Jeżeli razi cię widok surowego mięsa, to odejdź w inne rejony internetu – napisał w relacji sprawca owego szlachtowania dzikiego zwierzęcia.
Jednak chyba nie przewidział aż takiej nagonki. Oburzone fanki mięsa sklepowego, a może i wegetarianki pluły ironią i wyzwiskami. Oto kilka przykładów ich twórczej krytyki:
– No przeszczęśliwe te dzieci. Aż im twarze promienieją. Nie będę kląć, ale trzeba być ostro zrytym, żeby coś takiego dzieciom serwować... Ani jedno dziecko nie ma na twarzy nawet cienia uśmiechu. Widzę natomiast przerażenie, obrzydzenie i smutek. Tak, doskonale napisane – dzieci są mądrzejsze od dorosłych bo doskonale wiedzą, że zabawa małych siusiaków z flintami jest obrzydliwa...
Znaleźli się owszem obrońcy natury. Ironizowali pytająco, ze na innej fotce też jakoś nie ma żadne dziecko uśmiechu... jaką traumę będą miały przez tą kartkę papieru i zieloną farbę . A jeden chłopczyk przeciera łzy z rozpaczy.
A dalej, że to bardzo dobra inicjatywa, bo dzieci należy edukować, że mięso nie jest z półki tylko ktoś musiał zabić żywe zwierzę, by mama zrobiła kotlety na obiad... mięska z drzewa się nie zrywa, a im wcześniej zrozumieją maluchy tym lepiej, nie będą wypisywać głupot jak dorosną... mam nadzieję, że wrócą te dzieciątka do domów i ogłoszą rodzicom, że jeść zwierząt nie będą! Zamknij w pokoju dziecko z koszykiem truskawek i zającem. Jeśli dziecko zje zająca to masz problem...
A na koniec, że to świetne zajęcia. Też uczę swoje dzieci, że mięso nie rośnie na drzewach, jednocześnie ucząc je poszanowania dla przyrody i zwierząt. Może się jakieś grinpisy pojawią. Albo inne ekoaktywisty. Zostawcie flaki tym spóźnialskim...
Ba, było też o skutkach jedzenia marchewki...
– Ja, na ten przykład, biorę jedzenie z własnej uprawy. I nie muszę przy tym zabijać. Polecam wszystkim.– Biedna marchewka jak ona cierpi wyszarywana za nać z matki ziemi kiedy zrywane są wszystkie korzonki a potem na żywca ( no bo jak ogłuszyć marchew ) odzierana ze skórki jakimś skrobakiem. To jest dopiero straszne.– Ja jem torf i oraz spadłe liście one już są martwe suchą trawę.– A te marchewki to same z ziemi wyskoczyły na tackę, czy wcześniej trzeba było je zabić?
Najlepszy w tym wszystkim jest efekt marketingowy. Dzieki sprawianiu łani wieśc o pikniku w Mrozach rozeszła się po całym kraju. I słusznie, a nawet naukowo...
J. Zbigniew Piątkowski
Numer: 40 /1303/ Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ